|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zada pytanie w rodzaju: Czy znasz kogoś, kto mógłby mieć u siebie w szafce damskie fatałaszki?", to ośmieszy się i da ludziom powód do plotek i domysłów. Słucham? spytał grzecznie Simmons. Nic, niech to licho! burknął Joe i oddalił się szybko. W taki oto sposób Joe Jones zaprzestał nagle snucia swych historyjek; do dziś nie doszedł całkiem do siebie. Całymi tygodniami krążył po statku, usiłując przyłapać marynarzy na porozumiewawczych uśmiechach. Jak dotąd nikomu na Luizjanie nie wspomniał o swojej przygodzie; opowiedział o niej dopiero, i to po kilku kieliszkach, podoficerowi Nortonowi ze statku Forsythe, gdy spotkali się w jednym z nowo- jorskich barów. Byli starymi przyjaciółmi, razem zaczynali służbę w marynarce. Nie ma co, sprytne dzieciaki, że wymyśliły taki numer właśnie tamtej nocy, kiedy ich nabrałem, że na statku straszy. Ale jednego ni rusz nie mogę skapować: skąd, u licha, wzięli tę jasną perukę? * * * Porucznik Stowell stał na mostku krążownika Koowell i patrzył w bezchmurne nocne niebo. Gwiazdy zawsze napełniały go zdumieniem i zachwytem. Znał każdą z nich, były dlań najdroższymi istotami, 165 a nade wszystko łączniczkami pomiędzy nim a jego żoną Eli en. W każdą pogodną noc Stowell, zamiast udawać się na spoczynek, stał nieruchomo przy burcie, za- patrzony w gwiazdy. Czynił tak już od kilku miesięcy. Jak daleko sięgał pamięcią, gwiazdy zawsze były częścią jego życia, jego największą namiętnością. W latach chłopięcych mógł godzinami leżeć na szczycie wzgórza, wśród trawy, i patrzeć na gwiazdy, wędrujące po niebie tak dobrze mu znanymi szlakami, rozpoznawać je, nazywać po imieniu. I oto teraz, stojąc przy burcie, patrzył na Pegaza i wspominał ów odległy czas, kiedy zobaczył go pierwszy raz w życiu; jak wyłaniał się na północnym wschodzie, skrząc się na wiosennym niebie. Patrzył na Pegaza i myślał o Ellen. Nagle zmarszczył brwi, usłyszał bowiem na pokładzie czyjeś kroki w takich chwilach nie potrzebował towarzystwa. To jego współtowarzysz z kabiny, porucznik Porter. Szedł leniwym, niedbałym krokiem. Mieszkali razem już od roku, ale niewiele podjęli prób, aby zbliżyć się do siebie. Stowell lubił zachowywać się z rezerwą, Porter przeciwnie. Jowialny, ekstrawertyk, typ człowieka żyjącego z dnia na dzień, początkowo wydawał się mieć Stowellowi za złe jego powściągliwość, w końcu jednak przywykł do niej i z rzadka pytał swego milczącego sąsiada o cokolwiek. Jednak teraz właśnie przyszedł z pytaniem. Jak zwykle patrzysz w gwiazdy, co, Hal? zagaił. Witaj rzekł Stowell obojętnym tonem. Porter stanął obok niego. Fascynują cię, co? Stowell pokiwał głową. 163 Przez dłuższą chwilę Porter stał bez słowa. Słychać było tylko dochodzący z dołu plusk wody ude- rzającej o dziób statku. Wreszcie znów odezwał się Porter, niecierpliwie, prawie z rozdrażnieniem. Hal, to nie mój interes, ale mieszkamy w jednej kabinie i lubię cię. Czy coś jest nie w porządku? Dlaczego miałoby być nie w porządku? spytał Stowell spokojnym, opanowanym głosem. Tamten mówił dalej jak człowiek, który podjął się trudnego, niewdzięcznego zadania i zdecydował się doprowadzić je do końca. Bardzo się zmieniłeś przez te cztery miesiące od czasu śmierci twojej żony. To był wstrząs. Oczywiście. W głosie Portera przebijała serdeczność. Współczucie wzięło górę nad zacieka- wieniem. Po raz pierwszy Stowell odwrócił wzrok od nieba i spojrzał porucznikowi w twarz. Wiem, co chcesz powiedzieć. Daj spokój, Hal, staruszku, nie spędzisz przecież reszty życia w żałobie." Czyż nie tak? I nie czekając na odpowiedz, dodał niechętnym tonem: Czy słyszałeś kiedyś jakieś krytyczne opinie o mojej pracy na tym statku? Wprost przeciwnie odrzekł pośpiesznie Porter. Kiedyś słyszałem nawet, jak Stary mówił, że jesteś jednym z jego najcenniejszych ludzi. Iskra gniewu, która na moment zabłysła w oczach Stowella, natychmiast zgasła. Myślę, że nie potrafiłbym nikomu wytłumaczyć, kim była dla mnie Ellen. Nigdy nie znałem żadnej innej kobiety, nigdy nie chciałem żadnej innej kobiety. Może byliśmy sobie zbyt bliscy i dla- 167 tego jest mi teraz ciężej, ale nasz związek po prostu nie mógł być inny. Portera wprawiło w lekkie zakłopotanie zaufanie, jakim nagle obdarzył go Hal. Musi ci być ciężko, kiedy pomyślisz, że któregoś dnia trzeba będzie wrócić do domu powiedział. Nie, to nie całkiem tak odrzekł Stowell. Pogodziłem się już z tym, co się stało. Odzyskałem spokój ducha. Byłem w rezerwie, ale jeśli po zakończeniu wojny pozwolą mi nadal służyć, zostanę w marynarce już do końca. To nie zamierzasz nigdy więcej uczyć? Rany, a ja nie mogę się doczekać, kiedy skończę służbę. Stowell potrząsnął głową. Stwierdziłem, że na statku będę szczęśliwszy. I dodał stanowczo: Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że zaczynam nowe życie na lądzie bez Ellen. Tu przynajmniej nie dręczy mnie niepewność jutra. Pogodziłem się z obecnym stanem rzeczy. Lubię marynarkę i pozostanę tu, jeśli mnie będą chcieli. Wyjaśnienia te w pełni zadowoliły Portera. Cieszę się, że wreszcie wiem, co ci leży na sercu, Hal powiedział z ulgą. Między nami mówiąc, tak często widziałem cię spędzającego czas w samotności, że zacząłem się o ciebie martwić, a znasz mnie przecież, zwykle nigdy o nic się nie martwię. Wybacz mi, proszę, wścibstwo... Jestem ci wdzięczny za troskę odparł szczerze Stowell. Znowu zwrócił twarz ku gwiazdom. Porterowi, który wciąż stał obok, wydało się, że jego towarzysz znalazł się nagle duchem gdzie indziej. Postanowił 165 wrócić pod pokład; już miał odejść, gdy Hal odezwał się nieoczekiwanie: Myślę, że niewiele było na świecie takich małżeństw jak moje z Ellen. Myślę, że w ogóle mało jest szczęśliwych małżeństw dodał Porter. Tyle się słyszy na temat marynarzy i dziewczyn w różnych portach. Ale mnie nigdy nie zdarzyło się nic takiego zobaczyć. Myślę, że tego rodzaju opowieści są krzywdzące dla wielu przyzwoitych marynarzy. Pewnie masz rację zgodził się kolega. Często słyszę najróżniejsze historie rzekł Stowell z powagą które mnie po prostu zaskakują. Zaskakują" to chyba zbyt delikatne słowo. Czy byłeś w mesie oficerskiej, kiedy chorąży Brown opowiadał o swojej ostatniej przepustce? Tego akurat nie słyszałem odrzekł Porter ale wyobrażam sobie. On lubi opowiadać pikantne historyjki. Wtedy opowiadał o tym, jak wybrał się na wesele. Musiało to być niezgorsze przyjęcie. Pan młody upił się i poszedł spać, więc panna młoda uparła się, by Brown poszedł z nią do łóżka, bo nie chciała spędzić sama nocy poślubnej. I Brown spełnił jej prośbę. Słyszałem coś o tym odparł Porter. Ale dotyczy to w równym stopniu mężczyzny, jak i kobiety.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|