|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zdawał sobie sprawę z budzącego się w nim strachu. On i Hope zostali usidleni w dziwnej pajęczynie, utkanej z po czucia winy i strachu, bólu i nadziei. Te nici związały ich ze sobą i uwięziły. Ogarnął go strach, jakiego nie zaznał jesz cze nigdy w życiu. A ona ściskała jego rękę i wzdychała, dając mu w ten sposób znak, że jest świadoma jego obecności. Niepotrzebnie zwrócił uwagę na jej wargi. Przypomina ły mu słodkie, różowe truskawki. Hope naprawdę była śliczna. Nawet z włosami bez połysku, szramą i krwawym zabarwieniem prawego policzka można by ją nazwać pięk ną kobietą. Anula & Irena scandalous Te spostrzeżenia wywołały w nim jeszcze większe po- czucie.winy. Gdyby nie potrącił jej samochodem, nie rzuci łaby mu się w oczy. Nie była w jego typie. Ajednak... Dłoń w jego ręku była tak jedwabiście miękka i delikat na, że nasunęło mu się pytanie, czy reszta jej ciała też jest taka. Lekarze powiedzieli; że pomijając wewnętrzne obra- żenią, wyszła z wypadku prawie bez szwanku. Dlaczego myślał o jej ciele? Dlaczego patrząc na nią, leżącą w łóżku, tak całkowicie bezbronną - i to przez niego - on rozmyślał o zaokrągleniach jej małych piersi i gład kiej jak aksamit skórze? Dlaczego, skoro zawsze wolał blondynki, podziwia uderzający kontrast pomiędzy zupeł nie czarnymi włosami i jasną karnacją? Przekazała jego dłoni kolejny, ledwie wyczuwalny uścisk. Mpże chciała, żeby zaczął mówić. Temat pogody został wyczerpany. Trzeba znalezć inny, równie nieszko dliwy. - Clint mówił mi, że pracujesz w sklepie z pamiątka- mi filmowymi. Podobno jest tam pełno niezwykłych róż ności - lalek wyobrażających Scarlett O'Harę i Rhetta But lera, cylindrów Freda Astaire'a. Pewno to zabawne pra cować w takim sklepie, jeśli się lubi stare filmy. Chodzi łem często do kina. W soboty ładowaliśmy się wszyscy na platformę ciężarówki i jechaliśmy do miasta. Prawie za wsze wyświetlali Billy Jacka" albo spaghetti wester ny. Skoro dużo wiesz o starych filmach, to naprawdę powinnaś rozejrzeć się po Bachelor Arms. Byłaś tam, u Clinta i Jessie. Ja też tam mieszkam. Dawno temu ta willa została podzielona na trzy wielkie apartamenty i zamiesz kali w nich trzej kawalerowie, żyjący w luksusie gwiaz dorzy filmowi. Stąd ta nazwa, Bachelor Arms. Mieszka tam Anula & Irena scandalous jeszcze pewna wykwintna dama, Natasza Kuryan, któ ra przebywa w Hollywood od zawsze i niejedno widzia ła. Jako młoda kobieta w latach trzydziestych przychodzi ła na przyjęcia wydawane przez tych panów. To były głoś ne zabawy. Brały w nich udział różne osoby związane z przemysłem filmowym. W tamtych czasach ludzie umieli żyć Uświadomił sobie, że dłoń w jego ręku staje sięcoraz bardziej napięta. Zliczne, różowe wargi poruszyły się, jak by chciała coś powiedzieć. - Co, Hope? No, powiedz mi. Wiem, że mnie słyszysz, więc teraz odezwij się. Mnie wszystko możesz powiedzieć, kochanie. - To prawda. - Zmusiła się do wypowiedzenia tych słów, lecz jej głos zabrzmiał jak chrapliwy oddech. -Co jest prawdą, Hope? - To prawda-wychrypiała. Powinien zawiadomić pielęgniarki, że Hope mówi, ale uznał, że jej słowa są skierowane wyłącznie do niego. - Co, Hope? Co jest prawdą? No, otwórz oczy. Ko chanie, proszę, spójrz na mnie. Powiedz mi, co jest pra wdą? Jej gęste, czarne rzęsy drgnęły. Zcisnęła mu rękę tak mocno, że zbielał mu kciuk. A potem jakby nadludzkim wysiłkiem otworzyła oczy. O Boże, jakie były czarne. Ogromne, piękne, nieprze niknione. Wyglądała na oszołomioną, gdy tak na niego patrzyła. Czy go poznała? Czy ujrzała go przelotnie w chwili zderzenia? Czy uważała, że spotkała się oko w oko z samym diabłem? - Hej - powiedział cicho - to ja. Oczy Hope rozszerzyły się, poruszyła ustami, przesunę- Anula & Irena scandalous ła końcem języka po wargach i wyszeptała jedno słowo, tak cicho, że raczej odczytał je z jej warg, niż usłyszał. - Morgan. Nie wiedziała właściwie, skąd zna jego imię. Musiał jej powiedzieć. O wielu rzeczach jej mówił, większość z tego nie łączyła się w całość, a jednak wszystko w jakiś zadzi wiający sposób zostało zarejestrowane w jej chaotycznie pracującym umyśle. On miał na imię Morgan. I był piękny. Zakładała, że bez względu na to, kogo zobaczy po długich, męczących godzinach niewidzenia, wyda się jej piękny. Lecz Morgan. Miał włosy koloru brandy, brązowe, jakby poprzetykane rudawymi promieniami. Otaczały jego otwartą twarz o re gularnych rysach, opadając falami do ramion. Tego samego koloru były oczy. Po wargach błąkał się niepewny uśmiech. Chłonęła widok tego mężczyzny, który nie dał jej pogrą żyć się w śmierci, którego głos łączył ją ze światem ży wych. Gdyby mogła uporządkować informacje zakodowa ne w pamięci, być może potrafiłaby więcej o nim powie dzieć. Była pewna, że mówił jej o sobie. Musiał wyjaśniać, dlaczego tak trwał przy niej, w czasie gdy ona grzęzła w ciemnościach. Ale jedno przynajmniej wiedziała z pewnością - to był . Morgan. On ocalił jej życie. Mieszkał w willi zajmowanej niegdyś przez gwiazdorów filmowych, gdzie w lustrze uka zał się Hope duch, który śmiertelnie ją przestraszył. Bo
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|