|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swych wielkich pieniędzy związany był ze wsią i na wsi się wychował. Ona jest smutna - myślał, przypatrując się jej. Jego własne uczucia dziwiły go i irytowały. Pragnął jej tak bardzo, \e a\ obsesyjnie. Czuł to ju\ na całym ciele, a jeszcze jej nawet nie dotknął. Zmru\ył oczy patrząc na nią. Ona jest cudowna, o tak, \ywa, chodząca pokusa. Tak, mo\e to i lepiej, \e nie jest niewinna. Gdyby nie uwa\ał jej za wyrafinowaną, nie zdobyłby się nigdy na to, \eby ją uwieść. Jacob zaczął błądzić oczyma po jej dekolcie, gdzie przez koronkę prześwitywało nagie ciało. SKAZANI NA MIAOZ 41 - Popatrz na mnie. Kate spojrzała na niego, prawie trzęsąc się ze złości. Zmarnował jej wieczór. Wszystkie jej piękne marzenia rozwiały się. Kiedy się odezwała, słowa więzły jej w gardle. - Nie powinnam była z tobą pójść. Roger Dean zapraszał mnie na smaczną pizzę. śałuję, \e się na to nie zdecydowałam. - Roger, a jak dalej? - Jacob uniósł wzrok. - Roger Dean - odpowiedziała natychmiast, ucie- szona tym, \e wyglądał na poirytowanego. - Jest reporterem jednej z tutejszych gazet. Przystojny i bardzo miły - dodała. - I podobam mu się taka, jaka jestem. A więc są w jej \yciu inni mę\czyzni. Podziałało to na jakąś wra\liwą cząstkę jego duszy i zraniło go. - Czy zrezygnowałaś' z randki z nim po to, \eby pójść ze mną? - zapytał, jak gdyby się spodziewał, \e często tak postępowała. - Odmówiłam mu, zanim zadzwoniłeś - odparła bez wahania. - Przykro mi, \e niweczę twoje złe wyobra\enie o mnie. Jacob westchnął głęboko i przerwał rozmowę tylko po to, \eby zamówić stek z pieczonymi ziemniakami. - Na co masz ochotę? - spytał uprzejmie Kate. - Dla mnie krewetki i kawa - odpowiedziała półgłosem. - Potrzeba ci czegoś więcej - zauwa\ył Jacob. - Dziękuję, to mi wystarczy. Z bladym uśmiechem oddała kelnerowi kartę i wtedy Jacob dostrzegł, jak bardzo jest wyczerpana, jak bardzo zmęczona. Nagle zrozumiał, \e chodzi tu o niespełnione oczekiwania. - Popsułem ci ten wieczór, prawda? - spytał. Przypatrywał się jej, zapalając papierosa. 42 SKAZANI NA MIAOZ Na jej ustach pojawił się smutny uśmiech. - Przygotowując się pobiłam rekordy szybkości - powiedziała. - Po to, \eby znalezć coś ładnego, co by ci się spodobało, obejrzałam wszystkie sukienki, jakie mam w szafie. Byłam chyba trochę pode kscytowana tym, \e po tylu latach mnie zaprosiłeś, podczas gdy ja myślałam, \e raczej cię irytuję i \e unikasz mnie jak zarazy. Jej wzrok spotkał się z jego wzrokiem - spostrzegła wyraz szczerego zdziwienia. - Powinnam była pamiętać, jakie w tobie wzbudzam uczucia. To moja wina. Jacob zgasił papierosa, z jego sercem działo się po tym wyznaniu coś dziwnego. Nie przypuszczał wcześ- niej, \e ona chciałaby być w jego towarzystwie. Od czasu do czasu zastanawiał się, czy chocia\ trochę nie pociągał jej fizycznie - jak ona jego. Ale Kate była tajemnicza. Nie była skłonna do zwierzeń, zachowywała wielką rezerwę. - Mo\e udałoby się przynajmniej raz przerwać walkę - powiedział półgłosem Jacob. Kate wzbudzała w nim zupełnie nowe uczucia i całym sobą buntował się przeciwko temu. Wytrącała go z równowagi, dezorientowała. Miał ją za wyrafi- nowaną, więc dlaczego zdawała się mówić tak zdu- miewająco szczerze? Kiedyś przysięgła, \e nigdy przedtem go nie okłamała, i on musiał walczyć ze sobą, \eby jej nie uwierzyć. Patrzył na nią, czując, \e widok jej pokrywającej się rumieńcami twarzy coś w nim porusza. Nie zdołał powstrzymać ciepłego, pełnego spokoju uśmiechu. Jego uśmiech potrafiłby otworzyć niejedne drzwi. Kate patrzyła na niego zdziwiona. Jeszcze nigdy tak się do niej nie uśmiechał. Zaintrygowana, odpowie- działa równie\ uśmiechem. - Mo\e by się udało - powiedziała poruszona. SKAZANI NA MIAOZ 43 Jacob sięgnął poprzez stół po jej rękę. śadnych pierścionków. Smukła, kształtna dłoń ze starannie zaokrąglonymi paznokciami, bez śladu lakieru. Zadr\ał lekko. Kiedy kciukiem pocierał jej dłoń, Kate zaparło dech. Jacob spojrzał jej prosto w oczy, nie pozwalając im uciec, zgłębiając je w ciszy, która oddaliła od nich pozostałych ludzi w lokalu i cały świat. Jego palce uchwyciły z nagłą pasją jej palce, twarz przybrała surowy wyraz. - Kate - szepnął namiętnie i jego palce zaczęły torować sobie drogę między jej palcami w geście nie mniej intymnym ni\ pocałunek. Miał ręce wra\liwe, bardzo szczupłe, mocno opalone i silne dzięki wielu godzinom pracy na rancho. Jej ręka dr\ała, gdy jego oczy spotykały się z jej oczyma - był to kontakt równie podniecający jak powolna rozkoszna wędrówka jego palców między jej palcami. Czuła swój przyspieszony oddech, reakcję ciała na te wszystkie nowe wra\enia. - Całe lata - szeptał namiętnie Jacob, podczas gdy elektryzujący kontakt rozpromieniał mu ciało - całe lata czekałem na dzisiejszy wieczór, Kate. Czy miał na myśli... czy mógł mieć na myśli...? Powstrzymała natłok wyznań i ugryzła się w język. I ona czekała na to wiele lat, wiele lat o tym śniła. Ale czy jego sen był taki sam jak jej sen? Czy czekali na to samo? ROZDZIAA CZWARTY Kelner przyniósł obiad. Kate zmuszała się do jedze- nia, ale jej myśli krą\yły wokół cudownych uczuć, jakich doznawała w obecności Jacoba. Jacob zadowalał się ju\ jedynie tematami neutralnymi, wyczuwała jednak w jego ciemniejących - gdy na nią patrzył - oczach nie mniejszą ni\ jej ekscytację seksualną. Gdy skończył stek, usiadł wygodniej i zapalił papierosa. - Masz ochotę na deser? - spyta) czu)e. Ta nuta w jego głosie poruszyła ją. - Nie - odrzekła. - Właściwie nie lubię słodyczy. Jacob roześmiał się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|