|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stołu i wróci do salonu. Lecz ta chwila nadeszła i miała wrażenie, że każdy jej krok po miękkim dywanie, szepce: To ostatni... ostatni raz..." - Przejdzmy teraz do biblioteki. Mam coś dla ciebie. To coś - śmiertelny cios dla jej szczęścia - to było tysiąc funtów, które jej obiecał i zaraz na pewno wręczy w formie czeku. Chciała mu odmówić, powiedzieć, że to zbyt wiele, ale bała się jego reakcji. Termin ich kontraktu nie był określony. Mogły to być dni, miesiące, a nawet lata, ale wiedziała, że na pewno książę z umowy się nie wycofa. Wieczorem, w blasku świec biblioteka wyglądała inaczej niż w dzień, kiedy była zalana światłem słonecznym. Wszystkie zasłony, oprócz tej od drzwi prowadzących na taras, były teraz zasunięte. Pomyślała, że nie zniesie cudownego widoku zachodzącego słońca, więc szybko usiadła na krześle stojącym tyłem do okna i czekała na słowa księcia. - Udelo, muszę ci coś powiedzieć... - zaczął. Stanął przed kominkiem i gdy tylko się odezwał, wiedziała, co chce jej oznajmić. %7łeby to już mieć za sobą, szybko powiedziała: - Wiem, chodzi o... lady Marlenę. Jaśnie pani już wczoraj mówiła mi, że wyszła za mąż. - Tak, i już dłużej nie będzie mnie prześladować swoimi kłamstwami. - Tak... wiem. Zapadła cisza. Udela, jakby zmuszając go do wypowiedzenia słów, których się bała, rzekła pośpiesznie: - Rozumiem, nie ma potrzeby, aby dłużej ciągnąć nasz fikcyjny związek, więc wyjadę jutro... rano. - Dokąd pojedziesz? - zapytał książę. Udela zrobiła mały, bezradny gest i odparła: - Znajdę gdzieś miejsce. - Chyba nie zamierzasz mieszkać sama? Właśnie miała powiedzieć, że nie będzie sama, jeżeli wynajmie domek w Littłe Storton, ale przypomniała sobie, że w posiadłości mieszka lord Eldridge, którego nie miała ochoty widywać. Musiał wiedzieć, jakie zamiary miał wobec niej lord Julius, i przerażała ją myśl, że mogłoby to wpłynąć na jego zachowanie wobec niej. Nie przeżyliby takiego upokorzenia. - Wymyślę coś - powiedziała widząc, że książę czeka na jej odpowiedz. - Nie ma potrzeby, by pan martwił się o mnie - odparła. - Był pan taki dla mnie dobry i... teraz dziwnie się czuję, wiedząc... ile kosztowały te wszystkie suknie, których nawet nie miałam okazji włożyć. - W tych, w których cię widziałem, wyglądałaś wspaniale. Spojrzała na niego, zaskoczona komplementem, ale zaraz powiedziała sobie, że po prostu jest uprzejmy i że na pewno tak samo by się zachował w stosunku do każdej kobiety, z którą by przebywał. - Zastanawiam się - mówił dalej - czy jest ktoś, z kim chciałabyś porozmawiać o swych planach? Oczekiwał jej odpowiedzi, więc Udela szybko odparła: - Na pewno nie z pana babką i... proszę... czy mógłby pan powiedzieć jej bardzo delikatnie, że się nie pobierzemy? - Myślisz, że ją to zmartwi? - Ja to wiem. Była taka szczęśliwa, że jej wnuk się zaręczył. Gdy się dowie, że zerwaliśmy zaręczyny, głęboko ją to zrani. Udela mówiła to poruszona, bo doskonale wiedziała, że dla babki księcia będzie to naprawdę cios. Hrabina była dla niej tak dobra i wyrozumiała, że choć była czasami zbyt wylewna, Udela pokochała ją tak mocno jak własną babkę. - A więc sądzisz, że to ją zmartwi? - zapytał książę. - Wiem to i dlatego błagam, by pan nie oświadczył jej brutalnie, że... wszystko między nami skończone. - Zastanawiała się przez chwilę, a potem powiedziała: - Może jej wytłumaczyć, że wyjechałam na jakiś czas, by odwiedzić jednego z moich krewnych i... potem, gdy nie wrócę, może najlepiej byłoby powiedzieć, że... umarłam. - Umarłaś? - powtórzył książę. - Tak byłoby lepiej... dla pana. - Skąd ten pomysł? Udela z trudem dobierała słowa. - Hrabina uważa, że to pana wina, a nie... tych kobiet, że... pana romanse... zawsze kończyły się tak szybko. - Przerwała na chwilę, a potem dodała: - Oczywiście inaczej było z... lady Marleną. Hrabina jej nie lubiła i była zadowolona... bardzo zadowolona, gdy przestał się pan nią interesować. - Książę nie odezwał się, a Udela wyraznie zdenerwowana szybko dodała: - Proszę mi wybaczyć, jeśli mówię o sprawach, które mnie nie dotyczą, ale nie mogę znieść myśli, że pana babka będzie nieszczęśliwa. - Dlaczego tak myślisz, skoro dopiero ją poznałaś? - spytał książę. - Nie trzeba kogoś znać bardzo długo, by go pokochać albo znienawidzić - odparła Udela. - Gdy w grę wchodzi miłość, to jest jak... błysk... nie ma nic wspólnego z czasem. Głos jej drżał, gdy to mówiła, bo podobnie było z jej miłością do księcia - wydawało jej się, że zna go nie od kilku dni, ale od wieków. Kochała go, wypełniał jej cały świat i wiedziała, że gdy go zabraknie, pozostanie tylko ogromna pustka. - A skąd ty tyle wiesz o miłości - rzekł po chwili książę. - Gdy rozmawialiśmy o tym wcześniej, twierdziłaś, że nie masz żadnego doświadczenia w tych sprawach. - Nie pamiętam, abyśmy kiedykolwiek mówili o prawdziwej miłości, mówiliśmy tylko o namiastce uczucia, które można kupić w ten czy w inny sposób. - Ale teraz mówisz o czymś zupełnie innym - zauważył książę - o miłości, która pochodzi wprost z serca, mam rację? - Tak. - Chciałbym poznać twoje zdanie na ten temat. Ale Udela milczała. Nie była w stanie rozmawiać o budzących się w niej emocjach, tak silnych, że zawładnęły nią do reszty, podczas gdy on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Czując, że cała płonie, Udela wstała i podeszła do okna. Słońce zachodzące za drzewami w parku było jeszcze piękniejsze niż poprzedniej nocy. Złoto i purpura jego tarczy odbijały się w tafli jeziora, a niebo ponad nim było niemal przezroczyste, tworząc wokół niesamowitą, tajemniczą atmosferę. Muszę zachować na zawsze w pamięci to wszystko - powiedziała do siebie. - Nigdy już nie zobaczę niczego tak... pięknego. - O czym myślisz? - zapytał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|