|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ismael pokiwał głową, jakby od niechcenia, unikając zarazem jej wzroku. Może coś przekąsimy? Umieram z głodu stwierdził. I tak oto oboje usiedli na skraju platformy i z nogami zwisającymi w powietrzu zaczęli opróżniać koszyk piknikowy. Ani jedno, ani drugie nie było tak naprawdę zbyt głodne, ale jedzenie zajmowało ręce i głowy. W oddali miasteczko spało w słońcu popołudnia najzupełniej obojętne wobec tego, co się działo na tej wysepce z dala od wszystkich i wszystkiego. * * * Przy trzeciej filiżance kawy Simone nadal gawędziła z Lazarusem nieświadoma, że zrobiło się już całkiem pózno. Rozmowa, która rozpoczęła się od kurtuazyjnej wymiany uprzejmości, szybko zaczęła dotykać poważniejszych tematów, takich jak książki, podróże, drogie ich sercom wspomnienia. Minęło zaledwie kilka godzin, a Simone już miała wrażenie, że zna swojego pryncypała od lat. Stwierdziła ze zdumieniem, że po raz pierwszy od miesięcy odważyła się odnalezć w pamięci sceny i obrazy z ostatnich dni życia Armanda, a opowiadanie o nich przyniosło jej niespodziewaną zupełnie ulgę. Lazarus słuchał bardzo uważnie, nie przerywając jej zwierzeń żadnym zbędnym komentarzem. Wiedział, kiedy należy taktownie zmienić temat, a kiedy pozwolić, by strumień wspomnień płynął swobodnie. Z trudem przychodziło jej myśleć o Lazarusie jako o pryncypale. Teraz fabrykant zabawek wydawał się jej raczej przyjacielem, dobrym przyjacielem. Tego popołudnia Simone zrozumiała i poczuła wówczas wyrzuty sumienia i niemal dziecięcy wstyd że w innych okolicznościach, gdyby życie potoczyło się inaczej, to niezwykłe zupełnie porozumienie, jakie nawiązało się między nimi, mogłoby stać się zalążkiem czegoś więcej. Ale nad nią wisiał cień wdowieństwa i przeszłości, która nie dawała o sobie zapomnieć, atmosferę Cravenmoore zaś przesycała niewidzialna obecność chorej małżonki Lazarusa. W innych okolicznościach& Gdyby życie potoczyło się inaczej& Podczas tej kilkugodzinnej pogawędki Simone wyczytała w oczach Lazarusa, że podobne myśli chodziły po głowie i jemu. Wyczytała w nich jednak także, że mężczyzna zamierza dochować wierności swojej żonie i że przyszłość ma im do zaoferowania jedynie przyjazń. Prawdziwą, głęboką przyjazń podobną do niewidzialnego mostu pomiędzy dwoma samotnymi światami, które dzielił ocean bolesnych wspomnień. Złociste światło, zapowiadające zmierzch, wpadało teraz do gabinetu Lazarusa, rozpościerając pomiędzy nimi siatkę słonecznych refleksów. Lazarus i Simone przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Czy mogę zadać panu osobiste pytanie? Oczywiście. Dlaczego zdecydował się pan zostać fabrykantem zabawek? Mój zmarły mąż też był inżynierem, dość utalentowanym. Ale pańskie prace są świadectwem naprawdę niepospolitego talentu. Wie pan lepiej ode mnie, że wcale nie przesadzam. Czemu właśnie zabawki? Lazarus uśmiechnął się bez słowa. Nie musi pan odpowiadać dodała Simone. Fabrykant wstał i podszedł do okna. Bursztynowe światło zalało jego sylwetkę. To długa historia zaczął. Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, moja rodzina mieszkała w Paryżu, w starej dzielnicy Les Gobelins. Zna pani pewnie te okolice, uboga dzielnica starych, ponurych kamienic. Szara, widmowa cytadela, wąskie, nędzne zaułki. W czasach mojego dzieciństwa miejsce to wyglądało chyba jeszcze gorzej niż dziś, o ile to w ogóle możliwe. Moja rodzina zajmowała maleńkie mieszkanie w rozpadającym się budynku przy rue des Gobelins. Część elewacji groziła zawaleniem i wspierała się na stemplach, ale żadna z mieszkających tu rodzin nie mogła pozwolić sobie na przeprowadzkę w jakieś bardziej przyjazne miejsce. Do dziś pozostaje dla mnie zagadką, jak zdołaliśmy się tam wszyscy pomieścić, moi trzej bracia, ja, moi rodzice i wujek Luc& Ale zaczynam odbiegać od tematu. Byłem samotnym chłopcem. Zawsze. Większość chłopaków z mojej ulicy interesowała się rzeczami, które mnie nie obchodziły wcale. Nie znałem też nikogo, z kim mógłbym
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|