|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ale i tak masz na myśli seks i... Głos ją zawiódł, gdy przerażająca prawda dotarła do niej. - Chodzi o pieniądze? Tego się domagasz w zamian za pomoc Daisy - to warunki pożyczki? To muszę zrobić, by mieć pewność, że będzie operacja? Gdy tylko to powiedziała, zrozumiała, że nie ma racji. Nawet ciemność w pokoju nie zdołała ukryć tego, jak Andreas odrzucił głowę w tył, jak wciągnął ze świstem powietrze. - Za kogo mnie uważasz? - w jego głosie słychać było gniew. Nie mogła wątpić w jego szczerość. Ale nie miała siły odwołać swoich słów, bo objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. - Twoja siostra i jej dziecko, pieniądze na operację - pieniądze, które są prezentem, a nie pożyczką - to już załatwione. Możesz do niej zadzwonić - zadzwonić do szpitala, żeby zaczęli wszystko załatwiać. Tamto jest skończone. To jest między mną a tobą. Między nami nic nie jest skończone. Poprzednim razem zbyt łatwo pozwoliłem ci odejść. Nadal tego żałuję. Nigdy nie zdołałem o tobie zapomnieć. Wypełniałaś moje dni, nawiedzałaś mnie w snach, a dziś po południu pokazałaś mi, że nadal na mnie działasz. I przypomniałaś, że nigdy nie będę miał ciebie dość. Chcę o wiele więcej. Beka słuchała zdziwiona, walcząc ze sprzecznymi uczuciami, jakie wywoływały w niej jego słowa. Powinna odebrać je jako komplement, każda kobieta chce to usłyszeć od kochanego mężczyzny. Ale wiedziała, co Andreas naprawdę ma na myśli. - Dam ci pieniądze, ale nic więcej - powiedział i teraz też nie oferował jej nic poza namiętnością, czysto fizyczną potrzebą, do której otwarcie się przyznawał. - 97 - S R - Wiem, że ty też to czujesz. Dlatego chcę, żebyś została. Sprawię, że nie pożałujesz. Dam ci wszystko, czego pragniesz - wszystko. Jestem znany z hojności wobec swoich kochanek. Słowa wypowiedziane przy basenie wróciły. Tylko tym jest - jego kochanką. Z nazwy żoną, ale w rzeczywistości tylko kochanką. Ponieważ jako żona - kochana i wielbiona - mogłaby liczyć, że zostanie z nim na zawsze. A jako kochanka... - Jak długo? - powiedziała ochryple, gdy głos ją zawiódł. - Na jak długo mam zostać? - Dopóki to będzie trwało. Dopóki będzie dobrze. Jeśli oboje dostaniemy to, czego chcemy, to nie widzę powodu, dla którego nie miałoby to trwać... - Dopóki się sobą nie znudzimy? Beka modliła się, by pozornie lekki ton zamaskował jej cierpienie. W tym układzie ona nigdy nie dostanie tego, czego chce. Nigdy. Ponieważ chciała, żeby Andreas kochał ją tak mocno jak ona jego. Dam ci pieniądze, ale nic więcej. Nic więcej. A mimo to jej ciało chciało, żeby się zgodziła - jej ciało i głupie, słabe serce. To było lepsze niż nic. Lepsze niż odejście. Już raz odeszła i to ją prawie zabiło. Nie mogła zrobić tego ponownie. - Ożeniłem się z tobą dla seksu, nic więcej - powiedział przecież. Nadal chciał seksu. Wiedziała, że Andreas jej nie kocha. Słońce zaszło zupełnie i jedynym zródłem światła w pokoju była stojąca w kącie lampa. Ciemności skrywały prawdziwe uczucia Rebeki. W ciemności mogła zrobić krok i ukryć się w ramionach Andreasa. Mogła wyszeptać jego imię, krótkie słówko tak" i unieść twarz do pocałunku. Gdy jego usta spoczęły na jej wargach, przestała myśleć. Czuła. Nic więcej się nie liczyło. Tylko ten mężczyzna, tak długo, jak mogła go mieć. Przyjmie to. I nie pozwoli sobie marzyć o niczym więcej. - 98 - S R ROZDZIAA DWUNASTY Księżyc w pełni sprawiał, że w sypialni było niemal tak jasno jak w dzień. Andreas wstał, tracąc wszelką nadzieję na sen. Wciągnął dżinsy i spojrzał na śpiącą Rebekę. Nadal była zwinięta tak, jak zasnęła - wtulona w niego. Wy- cieńczenie namiętnością sprawiło, że zapadła w głęboki sen. Na początku nie wiedział, czemu nie może znalezć wytchnienia we śnie. Ciało było nasycone, zmysły uspokojone - przynajmniej chwilowo - ale umysł wciąż pracował. Męczył go fragment rozmowy z Beką sprzed kilku dni. Słowa, które były odpowiedzialne za jego stan. - Jak długo? - powiedziała. - Na jak długo mam zostać? - Dopóki to będzie trwało. Dopóki będzie dobrze. Jeśli oboje dostaniemy to, czego chcemy, to nie widzę powodu, dla którego nie miałoby to trwać... - Dopóki się sobą nie znudzimy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|