|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bliwym powiedzeniu nie tkwi odrobina prawdy. Zakręcił kran, woda istotnie jest coraz zimniejsza jutro rano po drodze do Komendy będzie musiał zawadzić o administrację. Odsta- wił ostatni talerz, wyjął czystą ściereczkę i zaczął wycierać naczynia. Zmywanie po obiedzie i troska o konserwację urządzeń domowych należą do jego stałych obowiązków. Janek zmywa po śniadaniu i ko- lacji, a także pastuje parkiety, żona w drodze z biura robi zakupy i gotuje obiad. Każde z nich ma swoje obowiązki i Olszak nie czuje się wcale pokrzywdzony tym, że po obiedzie musi przypasać fartuszek w kwiatki. Wydaje mu się sprawiedliwe, że jeśli oboje pracują oboje muszą dzwigać ciężary codzienności. I nawet polubił te swoje co- dzienne pół godziny nad zlewozmywakiem jest sam, może sobie pozwolić na leniwe myślenie o niczym, oderwać się od spraw Komen- dy i wydziału, które potem, gdy wróci do pokoju i zagłębi się w sta- rym wygodnym fotelu, obstąpią go znowu, choć będzie je usiłował odgonić, udając, że czyta gazetę albo ogląda telewizję. 90 Weszła Grażyna ze szklanką i książką. Nie musiał patrzeć na tytuł, żeby wiedzieć, że to podręcznik kierowcy-amatora. W jej biurze zor- ganizowano właśnie kurs, pasjonowała się różnicą między budową dwutaktu i czterotaktu. Napiłabym się kompotu powiedziała. Wrzucę ci kostkę lodu odparł i cmoknął ją w policzek. Była niezbyt ładna, choć właściwie przez te dwadzieścia parę lat wspólne- go pożycia niewiele się zmieniła. Tak samo szczupła i drobna, schludna i nie rzucająca się w oczy. Tylko włosy straciły połysk i bar- wę. Dwadzieścia pięć lat temu miała piękne włosy. Przepytasz mnie z zasad ruchu? Może wieczorem. Będę musiał wyjść. Aha, zapomniałem ci po- wiedzieć wpadnie tu Maryśka. Chcesz, żebym wyniosła się z pokoju? zapytała po prostu. Skądże, ucz się. W tym domu będą trzy osoby z prawem jazdy i ani jednego samochodu, w kraju jest pięć razy więcej praw jazdy niż pojazdów. A może dodał niespodziewanie dla siebie zdecyduje- my się na tę syrenkę? Musimy to jeszcze obgadać. Jeśli będziesz miał kiedy wolne pół godziny uśmiechnęła się. A Marysi daj kawy i nie zapomnij, że ona lubi z mlekiem. Znów został sam; stos talerzy topniał powoli. %7łony nie zaskoczyła wizyta Maryśki, jej już nic nie potrafi zdziwić ani telefon zrywający go o czwartej rano, ani nawet to, że zastała kiedyś rano drzemiącego w kuchni porucznika Kulicza, któremu Olszak kazał na siebie czekać. Nie dziwią jej pękate teki przesłuchań, które przynosi do domu i przegląda do pózna w noc, zasłaniając abażur lampy gazetą, aby światło 91 nie przeszkadzało jej spać. Znała współpracowników męża, przy- najmniej tych, z którymi pracował najczęściej, przyzwyczaiła się już do tego, że Olszak poszerzał swój pokój na czwartym piętrze Komen- dy Wojewódzkiej o ich prywatne dwa pokoje z kuchnią. Wytłumaczył jej kiedyś, że pracownicy, których posłał dla spenetrowania interesu- jących go akurat środowisk, nie powinni kręcić się w pobliżu Komen- dy, ponieważ wtedy istnieje możliwość dekonspiracji. W Komendzie od dawna mówi się o zainstalowaniu paru punktów dla spotkań na mieście, ale kończy się na gadaniu, bo mieszkań jest ciągle za mało i kiedy wreszcie przewodniczący Rady Narodowej, płacząc straszliwie; da przydział, to okazuje się właśnie, że komuś z Komendy mieszkanie jest absolutnie niezbędne. W ostatnim punkcie kontaktowym na tym nowym osiedlu za torami, gdzie parę dni temu wyskoczył z okna Siel- czyk, zainstalował się porucznik Kulicz, którego żona uszczęśliwiła blizniakami. On dotychczas mieszkał w hotelu, ona w domu akade- mickim, byli typowani na kawalerkę, ale te blizniaki przesądziły sprawę. Olszak wie, że nie można było inaczej, sam poszedł do szefa w sprawie mieszkania dla Kulicza, ale to nie zmienia faktu, że będzie musiał we własnej kuchni przyjąć Maryśkę Kleję, starszego sierżanta służby wywiadowczej o buzi rokokowego amorka. Ustawił wytarte szklanki na półce, spojrzał na zegarek, zaraz po- winna nadejść, wymagał od swoich ludzi punktualności. Postawił na gazie ekspresik do kawy, dostał go od człowieka, którego omal nie postawił w stan oskarżenia za otrucie żony kawą właśnie z tego eks- presiku. To była sprytna robota. Gdyby nie jakiś wewnętrzny niepo- kój, gdyby nie to, że konstrukcja omotania tego człowieka wydawała 92 mu się nazbyt precyzyjna ekspresik stałby na stole sędziowskim w charakterze dowodu rzeczowego. Udało mu się wtedy, choć cały czas poruszał się jakby w lepkiej i oślizłej mgle. Zna to uczucie. Instynkt? Szósty zmysł? Coś mi tu śmierdzi myśli w takich sytuacjach Olszak i w tym lapidarnym skrócie zawiera cały swój niepokój, wszystkie wątpliwości. Ostatni raz pomyślał tak, kiedy zobaczył tego idiotycz- nego pajacyka znalezionego pod obrabowanym sklepem jubilera, takiego, jak ten w mieszkaniu samobójcy, a potem w sklepie z ciu- chami, którego właścicielem jest ten lord angielski o proletariackim nazwisku Spawacz. Zapalił papierosa, czekając, aż kawa zacznie kipieć. Z pokoju Janka dobywał się jazgot młodzieżowej muzyki. Wie- dział, że to właśnie popołudnie z młodością transmituje codzienną porcję decybeli. Najdziwniejsze pomyślał że Janek w tym hałasie potrafi pracować. Marysia uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła szefa w fartuszku w kwiatki, udał, że nie zauważył tego uśmiechu, podsunął jej filiżankę kawy z mlekiem. Co ciekawego? Sacha Diestel zastanowiła się głośno. Co? nie zrozumiał. To chyba śpiewa Sacha Diestel powtórzyła wskazując brodą ścianę, zza której ktoś wydawał niezbyt artykułowane dzwięki. To zabawne odparł. Mój syn także twierdzi, że to śpiew. Konflikt pokoleń roześmiała się. Otworzyła teczkę i położyła na stole szmacianego pajacyka. Czwarty powiedział. Skąd to masz? Pożyczyłam od mego adoratora, który pana zainteresował. Mam 93 nadzieję, że pan Machulewicz nie zauważył braku. W przedpokoju ma tekturowe pudło, w którym jest ze sto tych arcydzieł dobrego smaku. Nie miałam czasu policzyć. Olszak przyjrzał się pajacykowi, dopiero teraz uświadomił sobie, że laleczka jest szpetna. Więc byłaś u niego w mieszkaniu. Poderwałaś go? tak to się zdaje się mówi. Przepraszam, szefie, to on mnie poderwał, to nie było trudne lubi nieduże blondynki o głupiutkich oczach. Jest ładna i inteligentna, a jej oczy, może trochę zbyt okrągłe, wca-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|