|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyciągnął swój miecz, To nie jest opętanie, milordzie, a Rehhaile nie jest czarownicą. Zrozumiałem, że ona mówi prawdę, pojąłem te wszystkie złe przeczucia i wątpliwości, jakie dręczyły mnie przez ostatnie miesiące. Nie pozwolę zabić tej niewinnej dziewczyny... Niewinna dziewczyna! To wiedzma. Okłamała cię. Pomagała Kane'owi od początku. ... ani nie pozwolę spalić tego miasta. Chodzmy, milordzie, wyjeżdżamy z tego kraju umarłych. Wrócimy do Kamathae, zgromadzimy nową armię i przybędziemy tu znowu z wystarczającymi siłami aby zgładzić Kane'a. To niemożliwe Kane wie, że chcę go zabić. Ukryje się gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie. Zapewni sobie obronę wszystkich ciemnych mocy, których nigdy nie uda się pokonać. Odsuń się, Alidorze, wybaczę ci tę niesubordynację. Przykro mi, lordzie Gaethaa powtórzył wolno możesz, panie zniszczyć miasto i zabić Rehhaile, ale wpierw musisz zabić mnie. Lord Gaethaa krzyknął z nagłą wściekłością. To jest zdrada! Jeśli jesteś po stronie sił zła, przeciwko zimnemu światłu dobra, zostaniesz przez to światło zmiażdżony. Zejdz z mojej drogi! Niech pan mnie nie zmusza, abym podniósł na pana miecz, milordzie ostrzegł Alidor. Jesteś głupcem! wrzasnął Krzyżowiec i zamachnął się mieczem. Alidor odskoczył do tym, decydując, że ograniczy się do obrony. Jego dusza, targana sprzecznymi uczuciami, bliska była całkowitego rozbicia. Zawalił się nagle cały jego wszechświat. Stawał teraz do walki z człowiekiem, za którego jeszcze godzinę temu gotów był oddać życie. Sprzeciwił się ideałom, którym przysiągł był służyć do końca swoich dni. Kierując się już wyłącznie instynktem samoobrony, odparował atak lorda Gaethaa. W tym stanie umysłu nie mógł bronić się skutecznie. Pierwsze uderzenie miecza rozpruło mu bok, drugie roztrzaskało hełm. Alidor upadł na ziemię, oślepły od zalewającej mu oczy krwi. Czuł, jak pod czaszką narasta wielka czarna chmura. Z bardzo daleka, usłyszał płacz dziewczyny. Lord Gaethaa spojrzał na porucznika, wciąż jeszcze z obłędem w oczach. Przepraszam, Alidorze zaczął z żalem byłeś dla mnie jak brat, przyjaciel w tylu bojach. Ale muszę cię teraz zabić, aby odrzucić ten zły urok, który mi cię odebrał. Będę cię zawsze wspominał jako wiernego i odważnego porucznika, którym dla mnie byłeś. Wzniósł miecz, aby zadać śmiertelny cios. Legendy mówią o przekleństwie, które ciąży na Kanie. Mówią, że każdy, kto go spotka na swojej drodze, musi zginąć. Teraz rozumiem prawdę zawartą w tych opowieściach. %7łegnaj Alidorze. Bądz pewny, że zostaniesz pomszczony. Zabij go, jeśli chcesz, ale nie przypisuj zasługi uśmiercenia go mnie. Jest dla mnie kłopotliwe przyjmować względy od człowieka, którego za chwilę zabiję powiedział jakiś szyderczy głos. Jeśli ci trudno zabić przyjaciela, to zostaw go na chwilę, a ja to zrobię, gdy już skończę z tobą. Lord Gaethaa odwrócił się. Przed nim stał Kane. Wynurzył się z mgły, owinięty w potargane bandaże, z morderczym błyskiem w oczach. Więc tygrys wyszedł z kryjówki mruknął lord Gaethaa. Myślałem, że będę musiał wykurzyć cię z twojego legowiska. Ale teraz nasza gra zbliża się do końca i słusznym jest, że główni gracze spotkali się w końcu. Kosztowałeś mnie wielu ludzi, Kane, i musisz ponieść karę za to i za stulecia zbrodni, które szły za tobą jak cień. Popełniłeś całkiem sporą liczbę niegodziwości, jak na tak krótkie życie, zbliżające się do końca zadrwił Kane, wznosząc miecz. Lord Gaethaa ruszył do przodu. Zderzyła się stal. Kane odrzucił przeciwnika do tyłu i nóż w drugiej ręce lorda Gaethaa trafił w próżnię. Cios padał za ciosem. Kane nie mógł używać prawej ręki, ale nieprawdopodobna szybkość jego ruchów przechylała szalę na jego korzyść. Wezwij na pomoc siły zła zaszydził lord Gaethaa, widząc na bandażach Kane'a rosnącą plamę krwi. Rany się otworzyły i przeciwnik wkrótce zacznie słabnąć. Twój ciemny bóg opuścił cię, bo zło zawsze ustępuje przed niezwyciężonym mieczem dobra. Nie służę żadnym bogom, ani innym przegranym sprawom powiedział Kane. A ty nie oszukuj się, mówiąc, że jesteś niezwyciężony. Wykonał niespodziewany ruch i z policzka lorda Gaethaa popłynęła krew. Pierwsza krew zaśmiał się. Mężczyzni walczyli w milczeniu, dysząc ciężko. Lord Gaethaa był trudnym przeciwnikiem, obarczonym niespożytymi siłami i wielkimi umiejętnościami szermierzem. Ponadto był względnie wypoczęty, podczas gdy Kane tracił siły w wyniku ran odniesionych w poprzednich starciach. Wciąż jednak bronił się pewnie. Obaj walczyli zaciekle, każdy z nich przekonany, że uda mu się doprowadzić przeciwnika do kresu sił. To nacierali na siebie, to znów odskakiwali. Lord Gaethaa zaatakował sztyletem; w tym samym momencie Kane rzucił puginałem. Krzyżowiec odskoczył, ale przeciwnik chwycił go za przegub, zmuszając swoje osłabione mięśnie do najwyższego wysiłku. Wykręcił rękę, z głośnym chrzęstem łamiąc kości przedramienia. Lord Gaethaa złapał oddech i z dziką desperacją uderzył mieczem, celując w trzymające go ramię. Kane zwolnił uścisk i cofnął się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|