|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jest ciepły i przyjazny, ale przypuszczam, że ma diabelską naturę. Nie chcę o nim a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r rozmawiać, Sam. Mam nadzieję, że dzisiaj będą walce. Chcę znowu tańczyć walca z lordem Kerseyem. Chcę tańczyć tylko z nim całe pół godziny. Mówiąc to miała zamknięte oczy. - Nie mogę się doczekać. Nastrój Samanthy osiągnął najniższy pułap, czuła się tak, jakby fizyczny ciężar przygniatał ją do ziemi. Lionel, myślała. Och, Lionel. I ona pragnęła tańczyć z nim tej nocy.. I... Och, była to bezsensowna myśl. Nagle znienawidziła swoją kuzynkę, po czym natychmiast obróciła tę nienawiść przeciwko sobie. I przeciwko Lionelowi. Jeśli miał dla niej ciepłe uczucia, a była pewna, że miał, to jak mógł planować małżeństwo z Jenny? Prawda, był związany niepisaną umową sprzed pięciu laty. Tylko Jenny mogła zerwać zaręczyny. Byłby straszny skandal, gdyby tak zrobiła, ale on tego w ogóle nie mógł uczynić. Honorowy dżentelmen nie łamie takiego przyrzeczenia. Jenny nie ma jednak żadnego powodu, żeby zerwać zaręczyny. Nigdy by tego nie zrobiła, chyba że... chyba że on kochałby inną. Samantha próbowała oderwać się od tych myśli. - Och, Sam - powiedziała Jennifer, obejmując mocniej kolana, nadal z zamkniętymi oczami. - Naprawdę powinnaś kogoś sobie znalezć. Przekonasz się, jakie to szczęście. Samantha wsparła głowę na oparciu fotela i także zamknęła oczy. Nagle poczuła zawrót głowy i mdłości. ROZDZIAA DZIEWITY Złotą maseczka nie kryła jej rysów. I nie musiała, zgodnie z konwencją balu kostiumowego. Jennifer, cała w złocie i bieli, wystylizowana została na królową Elżbietę I. Nosiła suknię z bogatego, ciężkiego, złoto--białego brokatu i sztywną kryzę, rozpiętą za jej głową niczym wachlarz. Ciemnorude, zaczesane z czoła włosy skręcały się w setki misternych kędziorów. Przyciągałaby spojrzenia nawet wtedy, gdyby stała samotnie. Ale była w towarzystwie elżbietańskiego dworaka, którego strój podkreślał wspaniałość jej własnego. Błyski jego złotej maski gasły w blasku jasnych włosów. Stanowili najatrakcyjniejszą parę sali balowej. a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r Hrabia Thornhill spostrzegł ich w chwili, gdy dworak przyłączył się do swojej królowej zaraz po tym, jak w towarzystwie kuzynki i ciotki pojawiła się na balu kostiumowym lady Velgard. Rad był, że skupiali na sobie powszechną uwagę, przyćmiewając inne, wcale pomysłowe maski. Cieszył się, że są tak znaczni. Mogło to działać na jego korzyść. - Bert dziś nie przyjdzie - powiedział stojący obok niego lord Francis Kneller. - Wiesz dlaczego, Gab? - Ton jego głosu mówił, że dokładnie wie dlaczego. Jest taka promienna, pomyślał lord Thornhill, wpatrując się w nią. Inni też zdawali się zafascynowani. Usta miała roześmiane. Coś w jej wyglądzie sugerowało, że jest podniecona i szczęśliwa. Szczęśliwa ze swoim partnerem. Zakochana w nim. Przekleństwo. - Dlaczego? - spytał. - Ponieważ matka Rozalii Ogden uważa, że bal kostiumowy to zbyt pikantna zabawa, by mogła w niej uczestniczyć jej córka - odpowiedział lord Francis podkreślając imię dziewczyny. - Rozalia Ogden, Gab. Bert nie przyjdzie, ponieważ nie będzie tutaj Rozalii. - Zdaje się, że zabrał ją dziś wieczorem na zwiedzanie Tower - powiedział hrabia. - Dobry Boże - westchnął lord Francis. - Dobry Boże, Gab. Czyżby aż tak się przejął? - Myślę, że tak - powiedział hrabia spojrzawszy w końcu na przyjaciela i uśmiechnął się. - To się nazywa miłość, Frank. - O mój Boże... - Francisowi najwyrazniej zabrakło słów. - Uważam to za bardzo naturalne - dodał hrabia. -Odzywa się w nas dzwonek alarmowy, kiedy ktoś z naszego towarzystwa zaczyna myśleć o małżeństwie. Uświadamia nam to, że się starzejemy i że powinniśmy pomyśleć o poczuciu odpowiedzialności oraz urządzaniu pokoi dziecinnych. - Diabła tam... - zaprotestował lord Francis. - Nie mamy jeszcze trzydziestki, Gab. Nawet się do niej nie zbliżamy. A co do Rozalii Ogden... Czy on rzeczywiście myśli o oświadczynach? - Tę informację mam z najlepszych zródeł - powiedział hrabia. - Za prostotą i spokojem kryje się raczej słodka kobietka. - Tak może być w istocie - zgodził lord Francis. -O posagu mowy nie ma. O!
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|