|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
za tydzień. Wróci by ją sprawdzić . Operacja Załka jak dziecko rozpocznie się. Jutro zaplanuje podstawowe działania i rozbije go etapowo. Kilka pomysłów pojawiło się już teraz. Na przykład, przywiązać go do krzesła i zrobić striptiz. Albo lepiej. Może powinna ogłosić wtorki dniem nagości. Uśmiechając się, położyła głowę na rękach, ziewnęła i zamknęła oczy. Chce miskę zimnych winogron Lysandra powiedziała i marmurowa miseczka pojawiła się na jej brzuchu. Nie otwierając oczu wrzuciła do ust winogrono. Boże, jaka ona była zmęczona. Nie miała odpoczynku od chwili, gdy tylko się tu dostała w sumie przed tym też nie miała żadnej wolnej chwili. Nie mogła tego zrobić. %7ładnego drzewa, żadnej możliwości by się schować. I nawet jeżeli poprosi o drzewa, Lysander łatwo znajdzie ją jeżeli wróci wcześniej. Poczeka. Nie, on nie będzie czekał. A gdyby tak zażyczyć sobie setki drzew? Znów uśmiechnęła się, uniosła powieki. Odstawiła winogrona i podniosła się. - Zastąpić wszystkie meble drzewami. Setkami wielkich, zielonych drzew. Tam, gdzie się znajdowała, obłok przypominał las. Bluszcz owijał się wokół pni drzew, a na liściach lśniła rosa. Kwiaty wszelkich kształtów i kolorów kwitły wokół, drobne płatki spadały na ziemię i tworzyły na niej barwny kobierzec. Dziewczyna westchnęła z zachwytu nad tym pięknem. Nic na ziemi nie mogło się z tym równać. Gdyby tylko jej siostry mogły to zobaczyć. Jej siostry. Wygrała w grze lub nie, z każdą sekundą traciła czas, który mogłaby spędzić z nimi. Lysander też za to zapłaci. Znów ziewnęła. Gdy spróbowała wspiąć się na pierwszy lepszy dąb, zahaczyła bielizną o gałąz. Wyprostowała się jeszcze raz przypomniała sobie o zwyczajach jej mrocznego anioła, gdy nachylał się do niej, jak gorący oddech muskał jej skórę. - Chcę nosić wojskowy kamuflaż. Za moment dostała to o co poprosiła i od razu wspięła się na najwyższą gałąz skrzydła dodały szybkość i zwinność położyła się na niej, patrząc w gwiazdziste niebo. - Chcę butelkę wina Lysandra. Sekundę pózniej jej palce ściskały szyjkę butelki czerwonego wina. Chociaż wolałaby białe, tańsze ale w sumie wszystko jedno. Trudne czasy wymagają ofiary. Osuszyła butelkę w rekordowym czasie. Nagle usłyszała krzyk Lysandra. - Bianka! Zamrugała. Albo minęło sporo czasu nim się zorientowała, albo ten kogo sobie przedstawiała, pojawił się przed nią. Dlaczego nie mogła wyobrazić sobie Lordów Podziemi? pomyślała z odrzuceniem. Ach, ach. Jak fajnie byłoby gdyby Lysander musiał walczyć z którymś z nich. Byłby w przepasce i oczywiście& uśmiechałby się przy tym. Ale nic po za tym. Może tak zrobić! Przecież to jej obłok, czyż nie? Będzie grała z Lysandrem według własnych zasad. A ponieważ władza należała teraz do niej, on nie mógł zmienić jej rozkazu, bez uzyskania jej zgody. Przynajmniej modliła się by tak było. - Usunąć drzewa usłyszała. Czekała, wstrzymując oddech, a drzewa pozostały. Nie wyszło mu! Uśmiechając się, klasnęła w dłonie. Miała rację. Obłok należał do niej. - Usunąć te drzewa. Wciąż nic się nie zmieniło. - Bianka zaryczał Pokaż się! Satysfakcja zalała ją w tym momencie, gdy zeskoczyła z drzewa. Kontrola obszaru wykazała, że Lysander nie znajduje się w pobliżu. - Przenieś mnie do niego. Mrugnęła i ukazała się przed nim. Próbował przedostać się przez gęste listowie, a kiedy zobaczył ją, zatrzymał się. Wyciągnął ognisty miecz. Bianka zrobiła krok do tyłu, pozostając poza jego zasięgiem. %7ładnej bliskości. - To dla mnie ? spytała, wskazując na miecz. Nigdy jeszcze nie była aż tak zdenerwowana. %7łyła pulsowała wściekle na jego skroni. Bianka przyjęła to za pozytywną odpowiedz. - Zbereznik. Przyszedł by ją zabić, pomyślała. Jeszcze jeden uczynek, za który będzie musiała go ukarać. Wróciłeś rano. Parzył ją wzrokiem, jego powieki i nozdrza rozszerzyły się. Usta miała wykrzywione w grymasie niesmaku. - Jesteś pijana. - Jak śmiesz obwiniać mnie o takie rzeczy! Próbowała przyjąć poważną minę, lecz cały wysiłek poszedł na marne, kiedy się roześmiała W sumie& pijana. - Co zrobiłaś z moim obłokiem? skrzyżował ręce na piersi w wyrazie niezłomnej odwagi. Dlaczego drzewa nie znikają? - Po pierwsze: nie masz racji. To nie jest już twój obłok. Po drugie, drzewa będą tu dopóki nie każę im zniknąć. Co zresztą teraz zrobię. Znikajcie, miłe drzewka, znikajcie zachichotała. O mój Boże. Kazałam aby znikły drzewa. Chyba jestem poetką i dlaczego o tym nie wiedziałam ? Nagle zniknęły otaczające ich drzewa i Lysander zobaczył tylko białą mgłę. Po trzecie, ty nigdzie nie pójdziesz bez mojego pozwolenia. Słyszysz, obłoku? On zostaje. Po czwarte, nosisz zbyt dużo ubrania. Chce cię w przepasce na biodrze oraz bez broni. Miecz zniknął. Jego oczy rozszerzyły się bardziej, gdy zniknęła jego toga i pojawiła się niedbale zawiązana przepaska na biodrze w kolorze beżu. Bianka stłumiła krzyk. A myślała, że las jest wspaniały. Wow. Po prostu& WOW. Jego ciało był istnym dziełem sztuki. Był o wiele bardziej umięśniony niż mogła sobie wyobrazić. Jego bicepsy były idealne. Linia po linii prowadziły do okolic brzucha. Biodra miał wąskie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|