|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dnia 3 sierpnia wyschÅ‚y na koniec winogrona, dajÄ…c nader smaczne roóynki. ByÅ‚ zresztÄ… najwyższy czas zabrać je, gdyż deszcz mógÅ‚ mnie lada chwila pozbawić najlepszej części zapasów zimowych. MusiaÅ‚em przenieść do domu okoÅ‚o dwieÅ›cie wielkich wiÄ…zek tych roóynków na wÅ‚asnych plecach. WÅ‚aÅ›ciwa pora deszczowa nastaÅ‚a 14 sierpnia, trwaÅ‚a z rozmaitym nasileniem do poÅ‚o- wy pazóiernika, a ulewa wzmagaÅ‚a siÄ™ czasem tak, że przez parÄ™ dni nie mogÅ‚em opuÅ›cić jaskini. W tym czasie zaskoczyÅ‚o mnie pomnożenie mego dobytku. ZauważyÅ‚em z żalem, że znikÅ‚ jeden z mych kotów i pewny byÅ‚em, iż nie żyje. Jednakże pod koniec wrzeÅ›nia wróciÅ‚ z trzema kociÄ™tami. Ponieważ oba zwierzÄ™ta byÅ‚y samicami, przeto ojcem kociÄ…t musiaÅ‚ być jakiÅ› óiki kocur. ZwierzÄ…tka byÅ‚y baróo Å‚adne i caÅ‚kiem podobne do matki. Z biegiem czasu rozmnożyÅ‚y siÄ™ jednak tak baróo, że byÅ‚y mi wprost plagÄ… i musiaÅ‚em je strzelać, by z niemaÅ‚ym trudem chronić swe zapasy. W ciÄ…gu przymusowej niewoli rozszerzyÅ‚em znacznie jaskiniÄ™ i stworzyÅ‚em drugi do- stÄ™p do mieszkania, o którym już wspomniaÅ‚em poprzednio. Nie byÅ‚o obawy napaÅ›ci z tej strony, gdyż wyspa moja nie posiadaÅ‚a ludnoÅ›ci, zaÅ› najwiÄ™ksze zwierzÄ™ta, jakie napotka- Å‚em, byÅ‚y to lamy tylko. NadszedÅ‚ 30 wrzeÅ›nia, zÅ‚owrogi óieÅ„ mego rozbicia i wylÄ…dowania. Policzywszy na- ciÄ™cia kalendarza przekonaÅ‚em siÄ™, że spęóiÅ‚em 365 dni na wyspie. SpęóiÅ‚em ten óieÅ„ na poważnych rozważaniach i óiÄ™kowaniu Bogu za ocalenie i Å‚askÄ™, mimo rozlicznych grzechów moich. Zapiski mego óiennika staÅ‚y siÄ™ odtÄ…d rzadsze, gdyż zbrakÅ‚o atramentu. Postanowi- Å‚em notować najważniejsze tylko przeżycia i wydarzenia. Po dÅ‚ugich dopiero doÅ›wiadczeniach nauczyÅ‚em siÄ™ odróżniać i przewidywać suchÄ… i deszczowÄ… porÄ™, nim to zaÅ› nastÄ…piÅ‚o, spotkaÅ‚o mnie nastÄ™pujÄ…ce rozczarowanie. MiaÅ‚em w zapasie okoÅ‚o trzyóiestu kÅ‚osów jÄ™czmienia i dwuóiestu ryżu i uznaÅ‚em, że teraz pora na siew. SkopaÅ‚em przeto drewnianÄ… Å‚opatÄ… kawaÅ‚ Å‚Ä…ki, poóieliÅ‚em pole na dwie części i zasiaÅ‚em dwie trzecie posiadanego ziarna. ZachowaÅ‚em jednÄ… trzeciÄ… i byÅ‚o to wielkie szczęście. Nie wzeszÅ‚o ni jedno ziarno, bowiem ziemia nie posiadaÅ‚a wilgoci. ObraÅ‚em dla nastÄ™pnej próby miesiÄ…c luty; deszcze marcowe i kwietniowe posÅ‚użyÅ‚y zasiewowi i uzy- skaÅ‚em tak obfity plon, że wydaÅ‚ po pół korca jÄ™czmienia i tyleż ryżu. Teraz nabraÅ‚em rozumu i wieóąc, kiedy zaczynać siew, miaÅ‚em naóiejÄ™ zbierać dwukrotny plon w roku. Zaledwie ustaÅ‚y deszcze, wybraÅ‚em siÄ™ do mego letniska. ZastaÅ‚em wszystko jak by- Å‚o, z wyjÄ…tkiem koÅ‚ków pÅ‚otu, które puÅ›ciÅ‚y korzenie i obrosÅ‚y gÄ™sto gaÅ‚Ä™zmi. UcieszyÅ‚o daniel defoe Robinson Crusoe 17 mnie to baróo, poprzycinaÅ‚em zaraz pÅ‚ot, który staÅ‚ siÄ™ żywopÅ‚otem, i ze zdumieniem zauważyÅ‚em potem, jak gÄ™sto rozrosÅ‚y siÄ™ drzewka w ciÄ…gu nastÄ™pnych trzech lat. PÅ‚ot otaczaÅ‚ przestrzeÅ„ okoÅ‚o 25 metrów Å›rednicy, a mimo to korony nakryÅ‚y wszystko, tak że w czasie upałów panowaÅ‚ tu miÅ‚y chłód. Ta okoliczność przywiodÅ‚a mnie na pomysÅ‚ otoczenia w pewnej odlegÅ‚oÅ›ci takimże pÅ‚otem palisady mego dawnego osiedla i plan ten wykonaÅ‚em zaraz. UstawiÅ‚em koÅ‚ki na osiem metrów od waÅ‚u i niebawem spostrzegÅ‚em z radoÅ›ciÄ…, że puszczajÄ… nader buj- ne odroÅ›le. CiÄ…gle jeszcze dokuczaÅ‚ mi brak kosza. Setki razy usiÅ‚owaÅ‚em upleść go, ale wszystkie gaÅ‚Ä…zki, jakich używaÅ‚em, byÅ‚y zbyt kruche. PrzyszÅ‚o mi na myÅ›l, że giÄ™tkie odroÅ›le mego pÅ‚otu bÄ™dÄ… odpowiednim materiaÅ‚em i w samej rzeczy udaÅ‚o siÄ™ to wy- Å›mienicie. W mÅ‚odych latach obserwowaÅ‚em nieraz w mieÅ›cie roóinnym wyplatacza koszy- ków, a nawet pomagaÅ‚em mu czasem, jak to czyniÄ… chÅ‚opcy. SkorzystaÅ‚em teraz z owej wieóy. Wybrawszy siÄ™ na swe letnisko, naÅ›cinaÅ‚em znacznÄ… ilość gaÅ‚Ä…zek, podsuszyÅ‚em i zabraÅ‚em je do jaskini. Tutaj zaczÄ…Å‚em pleść wedle upodobania koszyki różnych ksztaÅ‚- tów i wielkoÅ›ci, a posÅ‚użyÅ‚y mi one do przechowywania różnych zapasów, zwÅ‚aszcza zboża. To powoóenie natchnęło mnie myÅ›lÄ… robót dalszych, mianowicie umyÅ›liÅ‚em sporząóić naczynia na pÅ‚yny, gdyż posiadaÅ‚em tylko kilka beczuÅ‚ek i flaszek, a brakÅ‚o mi nawet garnka na zgotowanie zupy. Także rad bym byÅ‚ zrobić sobie fajkÄ™, gdyż dawna stÅ‚ukÅ‚a siÄ™ od czasów niepamiÄ™tnych. Po dÅ‚ugim Å‚amaniu gÅ‚owy doszedÅ‚em w koÅ„cu do celu. Ponieważ znaÅ‚em dotÄ…d maÅ‚Ä… tylko część mojej wyspy, postanowiÅ‚em zrobić wycieczkÄ™ aż do przeciwlegÅ‚ego wybrzeża. WziÄ…Å‚em strzelbÄ™, róg z prochem, siekierÄ™, dwa suchary, kilka garÅ›ci roóynków i ruszyÅ‚em w drogÄ™. Pies pobiegÅ‚ za mnÄ… bez woÅ‚ania, a lama chÄ™tnie towarzyszyÅ‚aby mi także, gdybym jej nie byÅ‚ wprowaóiÅ‚ do wnÄ™trza przez otwór skalny i nie zamknÄ…Å‚. Nie brakÅ‚o jej pożywienia i wody. PrzeszedÅ‚szy równinÄ™, na której staÅ‚o letnisko moje, i stanÄ…wszy na przeciwlegÅ‚ych wzgórzach, ujrzaÅ‚em w stronie zachodniej poÅ‚yskujÄ…ce morze. òieÅ„ byÅ‚ pogodny, jasny, toteż dostrzegÅ‚em na skraju widnokrÄ™gu pas ziemi, nie wieóąc jednakże, czy jest to wyspa, czy kontynent. Gdyby to byÅ‚o hiszpaÅ„skie wybrzeże Ameryki, mógÅ‚bym żywić naóiejÄ™, że jakiÅ› okrÄ™t podpÅ‚ynie tutaj, jeÅ›li byÅ‚a to jednakże jakaÅ› wyspa, zachoóiÅ‚a obawa, że sÄ… na niej óicy, ludożercy może nawet, którzy zjadajÄ… każdego schwytanego jeÅ„ca. KroczyÅ‚em z wolna i przekonywaÅ‚em siÄ™ coraz lepiej, że ta strona wyspy byÅ‚a nierównie powabniejsza od zamieszkiwanej przeze mnie. Cudne Å‚Ä…ki kwietne porastaÅ‚y gaje peÅ‚ne papug, z których radbym byÅ‚ schwytać którÄ…Å›, oswoić i wyuczyć paru słów. PowiodÅ‚o mi siÄ™ to w istocie, uderzyÅ‚em k3em mÅ‚odÄ… papużkÄ™, a gdy przyszÅ‚a do siebie zabraÅ‚em ze sobÄ…. Minęło jednak lat kilka zanim siÄ™ nauczyÅ‚a mówić. UjrzaÅ‚em po tej stronie wyspy innych jeszcze jej mieszkaÅ„ców, mianowicie zajÄ…ce i lisy, a raczej zwierzÄ™ta do nich podobne. Na wybrzeżu peÅ‚no byÅ‚o żółwi i ptaków wodnych, poÅ›ród których rozpoznaÅ‚em pin- gwiny. MogÅ‚em ich ubić mnóstwo, ale musiaÅ‚em szczęóić prochu. NapotkaÅ‚em też lamy i óikie kozy w wiÄ™kszej znacznie obfitoÅ›ci niż po mojej stronie, ale mimo to nie wpadÅ‚o mi na myÅ›l przenosić siÄ™ tu, przeciwnie, zaczÄ…Å‚em tÄ™sknić za domem. PrzebyÅ‚em wzdÅ‚uż wybrzeża okoÅ‚o dwunastu mil angielskich, po czym wbiÅ‚em w ziemiÄ™ sÅ‚up na znak. Na- stÄ™pnÄ… wycieczkÄ™ postanowiÅ‚em skierować w stronÄ™ przeciwnÄ… i iść, póki nie dotrÄ™ do tego sÅ‚upa. W droóe powrotnej zabłąóiÅ‚em jednak na rozlegÅ‚ej równi otoczonej wieÅ„cem gór. Powietrze zamgliÅ‚o siÄ™, a straciwszy z oczu sÅ‚oÅ„ce, jedynego przewodnika, waÅ‚Ä™saÅ‚em siÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|