|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wewnÄ™trznie rozbita, jakbym czegoÅ› lub kogoÅ› poszukiwaÅ‚a? - A skÄ…d ja mam to wiedzieć - odpowiedziaÅ‚a babcia, nie podnoszÄ…c powiek. - Bo jesteÅ› mojÄ… babciÄ…. - PomyliÅ‚aÅ› mnie z kimÅ› innym. MyÅ›lisz, że nie znam swojej babci? PowiedziaÅ‚a babci", a nie wnuczki". Chyba nie miaÅ‚a już pojÄ™cia, o czym mówi. - DzwoniÅ‚a do mnie dzisiaj, wiesz? - odezwaÅ‚a siÄ™ Nina Mae. - Kto? - Moja babcia. ZapytaÅ‚a siÄ™, czy przyjdÄ™ do niej w odwiedziny. OdpowiedziaÅ‚am, że nie mogÄ™, bo jestem tutaj potrzebna. Eve poczuÅ‚a gÄ™siÄ… skórkÄ™ na ramionach. WiedziaÅ‚a od pielÄ™gniarek, że przed Å›mierciÄ… pensjona-riuszki czÄ™sto opowiadajÄ… o swoich rozmowach z przodkami, mówiÄ… o powrocie do domu z czasów dzieciÅ„stwa. Eve nie chciaÅ‚a stracić babci, choć w pewnym sensie już jÄ… straciÅ‚a... 126 B. J. DANIELS PogÅ‚askaÅ‚a dÅ‚oÅ„ babci. Nina Mae, uspokojona, zasnęła, cicho pochrapujÄ…c. Eve poczuÅ‚a nagÅ‚y chłód, mimo że w pokoju byÅ‚o gorÄ…co. Przed chwilÄ… byÅ‚a przekonana, że babcia jÄ… rozpoznaÅ‚a, że powróciÅ‚a jej na chwilÄ™ pamięć i Å›wiadomość, kim ona jest. Tak jak ostatnio, gdy pokazaÅ‚a jej broszkÄ™ z krysztaÅ‚ami górskimi. RozpoznaÅ‚a broszkÄ™ i wspominaÅ‚a dawne, dobre czasy. Ale tylko przez chwilÄ™. Eve miaÅ‚a wiele pytaÅ„, na które babcia już nie potrafiÅ‚a jej odpowiedzieć. Czy nie byÅ‚o jednak możliwe, że Nina Mae wyjawiÅ‚a jej prawdÄ™, nawet nie zdajÄ…c sobie z tego sprawy? Dlaczego Eve, bÄ™dÄ…c maÅ‚Ä… dziewczynkÄ…, ciÄ…gle podejrzewaÅ‚a, że jest adoptowana? Jednak na jej akcie urodzenia widniaÅ‚a data piÄ…tego lutego tysiÄ…c dziewięćset siedemdziesiÄ…tego piÄ…te- go roku, miejsce urodzenia: dom. Miejscowy lekarz, doktor Holloway, specjalnie jechaÅ‚ do domu Baileyów w czasie zamieci Å›nieżnej, by przyjąć poród. Z lÄ™kiem w sercu Eve przypomniaÅ‚a sobie datÄ™ ostatniego zapisu w ksiÄ™dze lotów znalezionej w roz- bitym samolocie - siódmego lutego tysiÄ…c dziewięćset siedemdziesiÄ…tego piÄ…tego roku... Dwa dni pózniej... W drodze do domu Eve znowu zaczęła myÅ›leć o Carterze. UznaÅ‚a, że jej powrót w rodzinne strony nie miaÅ‚ nic wspólnego z jego rozwodem. Absolutnie nic. Przecież on i tak wróci do Deeny. Zawsze wracaÅ‚. Szybka wyrzuciÅ‚a go ze swoich myÅ›li. Szkoda, że nie potrafiÅ‚a równie skutecznie wyrzu WWÓZ ZMIERCI 127 cić ze swoich myÅ›li wspomnienia o samolocie odnalezionym w wÄ…wozie. Albo o broszce ze sztucznej biżuterii. Nie potrafiÅ‚a też przestać myÅ›leć o tym, że jej babcia musiaÅ‚a być na pokÅ‚adzie rozbitego samolotu. A to oznaczaÅ‚o, że... No wÅ‚aÅ›nie. Co to oznaczaÅ‚o? PrzypomniaÅ‚a sobie o spotkaniu Bridgera Duvalla. BÄ™dzie musiaÅ‚a powiedzieć Carterowi, że widziaÅ‚a go w domu opieki. ByÅ‚a pewna, że to on zabraÅ‚ zdjÄ™cie z albumu babci. Ale po co mu byÅ‚o zdjÄ™cie babci z niÄ…, jako niemowlÄ™ciem? Aż jÄ… gÅ‚owa zaczęła boleć od tych ciÄ…gÅ‚ych prób zrozumienia, co tu siÄ™ dzieje. ChciaÅ‚a zapytać ojca, ale ojciec staÅ‚ siÄ™ taki... jakiÅ› zupeÅ‚nie inny. PrzypomniaÅ‚a sobie, jaki uÅ›miech na twarzy ojca wywoÅ‚aÅ‚o pojawienie siÄ™ Susie. Z bólem serca zrozumiaÅ‚a, że ojciec bÄ™dzie szczęśliwszy z Susie w Whitehorse niż na ranczu z matkÄ…. Czy on dowiedziaÅ‚ siÄ™ o zwiÄ…zku Liii z Errolem? Czy to dlatego wyprowadziÅ‚ siÄ™ z domu? BaÅ‚a siÄ™ go 0 to zapytać. Nie chciaÅ‚a być tÄ… osobÄ…, która pierwsza powiedziaÅ‚aby mu o romansie matki, gdyby okazaÅ‚o siÄ™, że nie miaÅ‚ o nim pojÄ™cia. A zresztÄ…, pewnie ojciec 1 tak nie chciaÅ‚by rozmawiać na ten temat z córkÄ…. ByÅ‚ skrytym czÅ‚owiekiem, nie uzewnÄ™trzniaÅ‚ swoich uczuć i nigdy nie byÅ‚o wiadomo, co on naprawdÄ™ myÅ›li. ZupeÅ‚nie jak matka Eve. I babcia. Max Roswell podaÅ‚ Carterowi przezroczystÄ… torebkÄ™ plastikowÄ…. Szeryf z niedowierzaniem przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej zawartoÅ›ci. 128 B. J. DANIELS - To znalazÅ‚eÅ› w samolocie? ByÅ‚a to szczoteczka do wÅ‚osów dla niemowlÄ™cia. MiaÅ‚a żółtÄ… rÄ…czkÄ™, a w jej biaÅ‚ym wÅ‚osiu widać' byÅ‚o kilka miÄ™kkich jak puch ciemnych wÅ‚oskowi dziecka. Carter przeniósÅ‚ wzrok na Roswella. - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... - Na pokÅ‚adzie byÅ‚o dziecko - dokoÅ„czyÅ‚ Max, siadajÄ…c na krzeÅ›le naprzeciwko Cartera. - Zna4 lezliÅ›my także coÅ›, co byÅ‚o używanÄ… tetrowÄ… pieluszkÄ…. Carter skrzywiÅ‚ siÄ™. - Dziecko nie przeżyÅ‚oby takiego wypadku. - To zależy, czy byÅ‚o w jakiejÅ› koÅ‚ysce albo nosideÅ‚ku, przypiÄ™tym pasami. I chyba tak wÅ‚aÅ›nie byÅ‚o, sÄ…dzÄ…c po uÅ‚ożeniu pasów na tylnych siedzeniach. - Max wyciÄ…gnÄ…Å‚ nastÄ™pnÄ… torebkÄ™ i podaÅ‚ szeryfowi. W torebce byÅ‚a plastikowa tubka z napisem z boku: Soczysta czerwieÅ„". - Szminka? WiÄ™c można sÄ…dzić, że na pokÅ‚adzie byÅ‚a także kobieta? - Carter próbowaÅ‚ udać zdziwie- nie, ale nie wypadÅ‚ przekonywajÄ…co, bo natychmiast skojarzyÅ‚ szminkÄ™ z broszkÄ… i historiÄ… opowiedzianÄ… przez Eve. - Tak. Kobieta i dziecko - odpowiedziaÅ‚ Max. A wiÄ™c Eve miaÅ‚a racjÄ™, mówiÄ…c, że jej babcia byÅ‚a na pokÅ‚adzie tego samolotu. Ale skÄ…d tam siÄ™ wzięło niemowlÄ™? - MyÅ›lisz, że mogli przeżyć? To byÅ‚ Å›rodek zimy, a najbliższe domostwo byÅ‚o odlegÅ‚e o caÅ‚e mile. - SÄ…dzÄ™, że ktoÅ› na nich czekaÅ‚. - Ale przecież przy przeÅ‚omach nie ma żadnego WWÓZ ZMIERCI 129 lÄ…dowiska... - Carter zamilkÅ‚, widzÄ…c skupiony na sobie wzrok Roswella. - Można przypuszczać, że samolot zboczyÅ‚ z kursu - tÅ‚umaczyÅ‚ Max. - Ale nie o dwadzieÅ›cia kilometrów. Ten samolot nie kierowaÅ‚ siÄ™ na lotnisko w Whitehorse... Carter domyÅ›laÅ‚ siÄ™, do czego zmierza i postanowiÅ‚ wyprzedzić jego cios w brzuch. - MyÅ›lisz, że pilot zamierzaÅ‚ wylÄ…dować na pasie startowym na ranczo moich rodziców? W lutym? - SprawdziÅ‚em pogodÄ™. Zima w siedemdziesiÄ…tym piÄ…tym nie byÅ‚a ostra i pewnie nie byÅ‚o dużej pokrywy Å›niegu. Gdy leciaÅ‚em do ciebie, przeleciaÅ‚em nad tym starym pasem startowym i zauważyÅ‚em, że jest równolegÅ‚y do urwiska, wiÄ™c Å›nieg prawdopodobnie byÅ‚ wydmuchany przez wiatr. MogÄ™ tylko przypuszczać, że twój ojciec i dziadek celowo wÅ‚aÅ›nie tak umiejscowili pas, nie uważasz? Carter nic nie odpowiedziaÅ‚, przypominajÄ…c sobie rozmowÄ™ z ojcem. - Siódmego lutego tysiÄ…c dziewięćset siedemdziesiÄ…tego piÄ…tego póznym popoÅ‚udniem nad tÄ… okolicÄ… przechodziÅ‚a nawaÅ‚nica Å›nieżna - wyjaÅ›niaÅ‚ dalej Max. - Przypuszczalnie to przez niÄ… rozbiÅ‚ siÄ™ samolot. Nie dotarÅ‚ do lÄ…dowiska i skoÅ„czyÅ‚ swój lot w wÄ…wozie. - JesteÅ› pewien, że to byÅ‚ siódmy lutego tysiÄ…c dziewięćset siedemdziesiÄ…tego piÄ…tego? Max skinÄ…Å‚ potakujÄ…co gÅ‚owÄ…. - ZnalazÅ‚em paragon za zakup paliwa lotniczego z tÄ… datÄ…. ByÅ‚ wypÅ‚owiaÅ‚y, ale nadal czytelny. Carter milczaÅ‚. BaÅ‚ siÄ™, że Max za chwilÄ™ powie, że któryÅ› z Jacksonów leciaÅ‚ tym samolotem. 130 B. J. DANIELS - ZnalezliÅ›my jeszcze coÅ›. Mamy dowody, że tym samolotem transportowano narkotyki. Narkotyki? Carter wpatrywaÅ‚ siÄ™ w Roswella, niczego z tego nie rozumiejÄ…c. Kobieta z niemowlÄ™ciem i narkotyki w jednym samolocie? To niemożliwe, żeby babcia Eve byÅ‚a zamieszana w handel narkotykami. Nina Mae miaÅ‚a opiniÄ™ bardzo moralnej kobiety. Zawsze byÅ‚a czysta jak Å‚za. Nie uznawaÅ‚a narkotyków, a co dopiero handlu nimi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|