|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nietaktycznie było pozwalać mu na wszystko. - Zwiadczy to o tobie tak, że powinnam chyba zatrzymać się w jakimś motelu w innym mieście - powiedziałam po to tylko, by przestał się tak zarozumiale uśmiechać. Zadziałało. - Co takiego? - warknął. - A cóż to za idiotyczny pomysł? - W innym mieście byłabym całkowicie bezpieczna, prawda? Mogłabym się zameldować pod obcym nazwiskiem i... - Zapomnij. Mowy nie ma, żebym ci pozwolił uciec. - Przypomniał sobie, że już mam samochód i że stracił kontrolę nad tym, co robię podczas jego pobytu w pracy. Zresztą i tak jej nie miał, bo gdybym chciała wyjść z domu, musiałabym tylko zadzwonić do kogoś z rodziny i od razu by po mnie przyjechali. Jego matka również. - O cholera - dokończył. Jakiż on elokwentny 279 Rozdział 25 Tej nocy miałam koszmarny sen. Nic dziwnego, zważywszy na wszystko, co mnie spotkało. Już kilka razy powinno mi się przyśnić coś złego, ale widocznie moja podświadomość równie dobrze jak świadomość potrafi ignorować pewne rzeczy Rzadko miewam nocne koszmary Moje sny przeważnie dotyczą codziennego życia i pełno w nich dziwnych szczegółów, jak to w snach. Na przykład śni mi się, że siedzę w klubie nad stertą roboty papierkowej, ale ciągle mi ktoś przerywa, bo jedna połowa klientów chce nago po- jezdzić na stacjonarnym rowerku, a druga uważa, że to skandal. Podobne głupstwa. Nigdy mi się nie śniło, że zostałam postrzelona. Nie miało co się śnić poza świstem kuli i pieczeniem w ramieniu, a na tym trudno zbudować porządny sen. Ale w wypadku samochodowym było mnóstwo szczegółów, które w nocy wskrzesiła moja podświadomość. W tym śnie nie przejeżdżałam koło znaku stopu. Siedziałam w swoim czerwonym mercedesie, tym, którego dostałam po rozwodzie, a pózniej zamieniłam na biały, i jechałam przez wysoki most wygięty w łuk, gdy ni z tego, ni z owego straciłam kontrolę nad autem i wpadłam w poślizg. Zaczęły we mnie uderzać sa- mochody, a każdy z nich przesuwał mnie coraz bliżej do krawędzi mostu, aż wreszcie uświadomiłam sobie, że kolejny mnie z niego zepchnie. Zobaczyłam ten ostatni samochód w zwolnionym tempie jadący w moją stronę. Nastąpiło potwornie silne szarpnięcie i mój czerwony mercedes wpadł na barierkę i przeleciał przez nią. Obudziłam się gwałtownie, z szybko bijącym sercem i cała roztrzęsiona. To ja się trzęsłam, nie moje serce. Zresztą może ono też, ale tego nie mogłam wiedzieć. Czułam tylko, że mocno dudni mi w piersi. Wyatt pochylał się nade mną: duży, opiekuńczy kształt w ciemnym pokoju. 280 Pogłaskał mnie po brzuchu, a potem złapał w talii i wziął w ramiona. - Zły sen? - Mój samochód spadł z mostu - wymamrotałam, wciąż na wpół śpiąc. - Koszmar. - Wyobrażam sobie. - Jego technika uspokajania mnie polegała na wtykaniu mnie pod siebie. Otoczyłam go nogami w biodrach i mocno do niego przywarłam. - Czujesz się na siłach? - mruknął, ale nieco spóznił się z tym pytaniem, bo już się we mnie wślizgiwał. - Tak - odparłam mimo wszystko. Był ostrożny, starał się. Podpierał się na ramionach, poruszał się powoli i w stałym tempie - aż do samego końca, kiedy to mocno przyspieszył. Nie sprawił mi jednak bólu, a nawet jeżeli, to byłam za bardzo podniecona, by to zauważyć. Następny dzień różnił się od poprzednich właściwie tylko tym, że zrobiłam więcej ćwiczeń rozciągających i rozluzniających, po których poczułam się znacznie lepiej. Lewa ręka wciąż trochę mnie bolała, kiedy próbowałam nią coś podnieść i napinałam jej mięśnie, ale miałam już o wiele większy zakres ruchów, jeżeli tylko posługiwałam się nią ostrożnie i delikatnie. Uznałam, że krzaczek od Wyatta przeżyje, chociaż trzeba go przez tydzień odżywiać, zanim zostanie przesadzony do ogródka. Wyatt co prawda nie rozumiał, po co trzymać w domu rośliny doniczkowe, ale jednak kupił mi roślinkę, więc chciałam o nią jak najlepiej zadbać. Z powodu wymuszonej bierności zaczęło mnie nosić, wyszłam na dwór i wybrałam miejsce na krzaczek. Dom był stary, więc roślinność wokół rozrosła się bujnie, ale składała się z samych zarośli. Nie dostrzegłam żadnych kwiatów, które dodałyby nieco koloru otoczeniu. Już za pózno, by je sadzić, ale może w przyszłym roku... 281 Słońce przyjemnie grzało moją skórę. Nudziło mnie to inwalidztwo i tęskniłam za porządnym treningiem. %7łałowałam, że nie mogę wrócić do pracy, i byłam z tego powodu bardzo zła. Wciąż nękało mnie wspomnienie snu, który miałam ostatniej nocy. Nawet nie ta część o spadaniu z mostu, tylko fakt, że jechałam czerwonym mercedesem, który wymieniłam ponad dwa lata temu. Jeśli wierzyć w symbolikę snów, musiało to coś oznaczać, chociaż nie miałam zielonego pojęcia co. Może to, że żałowałam, iż nie kupiłam innego czerwonego samochodu? Może uważałam, że biały jest zbyt nudny? Nie, wcale tak nie uważałam, poza tym z powodu wysokich temperatur na południu biel jest o wiele praktyczniejsza. W kategoriach estetycznych kolor czerwony umieściłabym na trzecim miejscu, biały na drugim, a czarny na pierwszym. Czarne samochody świadczą o władzy. Czerwień to kolor sportu, biały jest seksowny i elegancki, ale czarny potężny Może mój następny wóz będzie właśnie czarny, jeżeli w ogóle jeszcze kiedyś uda mi się go kupić. Tak się nudziłam, że zaczęłam przemeblowywać pokój rodzinny. Nogami i prawą ręką poprzesuwałam meble i dla zabawy przestawiłam fotel Wyatta sprzed telewizora. Dobrze tam wyglądał i nie przeszkadzało mi, że zajmuje miejsce honorowe, ale jak już mówiłam, okropnie mi się nudziło. Odkąd otworzyłam fitnessklub, rzadko miałam czas na oglądanie telewizji, może poza wiadomościami o jedenastej w nocy, więc już odwykłam od tej formy spędzania wolnego czasu. Wyatt jednak nie wiedział o tym. Może trochę się powygłupiam, narzekając, że brakuje mi moich ulubionych programów na kanałach Lifetime, Home and Garden i Oxygen. Gdybym jednak nawet wygrała bitwę o pilota, rzeczywiście
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|