|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie klep bzdur! Prawie zemdlałaś, kiedy jedliśmy. - To było wtedy. Teraz już mi przeszło. - Tobie przeszło, ale mnie się chce. Przybliż się i oprzyj głowę na moim ramieniu. - W jaki sposób pomoże ci to w zaśnięciu? - Po prostu to lubię. No, chodz już. Przytuliła się do jego boku i oparła swobodnie głowę na jego ramieniu. - I co? Czyż tak nie jest wygodniej? - Nadal nie jestem śpiąca - odparła, tłumiąc śmiech. - Wszystko zależy od ciebie. Kiedy otworzyła oczy, ujrzała gwiazdy. Pomimo starań, aby nie zasnąć, zdrzemnęła się trochę. Horyzont na wschodzie rozjaśnił się. Zaczynało świtać. Uniosła lekko głowę i zerknęła na Joela. Udawał, że patrzy na łódz, ale Emma wiedziała, iż nie chciał odkryć swego pogarszającego się samopoczucia. Wielokrotnie luzowali opaskę uciskową, lecz rana nadal krwawiła. Było oczywiste, że czym prędzej powinien znalezć się w szpitalu. Zostało już niewiele czasu. Bladość jego twarzy podkreślał dodatkowo dwudniowy zarost. Zapadnięte oczy wydawały się być jakieś odległe. - Wkrótce pojawią się łodzie rybackie - powiedział. Jego ochrypły głos poważnie ją zaniepokoił. - Czas uruchomić CB - radio. Kiedy mam popłynąć? Przez chwilę badał jej twarz, lecz nie dojrzał w niej strachu. Po prostu nie było na to czasu. - Skoro tylko przejaśni się trochę. - Czy będę musiała użyć jakiegoś kodu? - spytała rzeczowo. - Krótkofalowcy stosują przecież jakieś przezwiska. Uśmiechnął się dobrodusznie. - Nazwij siebie jak chcesz. Co powiesz na..... Rybę"? - Wspaniale. Dobry byłby też i Krab" Na jego twarzy pojawiło się coś, co tylko przypominało uśmiech. Z trudem oparł się na łokciach i ułożył na plecach. Do cholery! Niech to słońce wreszcie się pojawi!" - pomyślała i zacisnęła pięści. Przez dłuższą chwilę nie odzywał się. Leżał nieruchomo z zamkniętymi oczami. - Emma? - zapytał nagle cicho. - Co? - Nie martw się. - Oczywiście - odparła. - To potrafię najlepiej! Lepiej niż pływanie w zatoce. Dotknął jej ręki i mocno uścisnął. Trzymała jego rękę i modliła się, żeby mu w jakiś sposób pomóc. Kiedy dostrzegła pierwsze promyki słońca, była gotowa. - Joel? - Słucham? - Zareagował z widocznym wysiłkiem. - Myślę, że już czas. - Okay. Powiem ci, co masz zrobić. Tym razem to nie był strach, tylko paniczny pośpiech. Włożyła kamizelkę ratunkową i starała się jak najszybciej dotrzeć do łodzi. Spojrzała w stronę brzegu. Rivers leżał na ziemi z zamkniętymi oczami. Kurczowo ściskał linę. Szybciej! Szybciej!" - popędzała siebie. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo była wyczerpana. Próbowała kilka razy dostać się na pokład. Kiedy wreszcie dotarła doń, od razu skierowała się do kabiny. Tam odnalazła pulpit z CB - radio. Nacisnęła odpowiedni przycisk. Zaczęła mówić do mikrofonu: - Mayday!? Mayday! Jesteśmy na wyspie Crespin! Potrzebujemy pomocy! Niech to zadziała! Proszę, niech się ktoś odezwie! - błagała w myślach. Ponownie nacisnęła przycisk i powtórzyła apel. - Potrzebujemy pomocy. Nasza łódz uległa zniszczeniu w czasie sztormu! - Hej! Panienko! - Kiedy zwolniła przycisk, dobiegł ją jakiś głos. - Masz jakiś problem? Dzięki ci, Boże!" - Jesteśmy rozbitkami na plaży... Wyspa Crespin! - Prawie krzyczała. - Potrzebujemy pomocy! Pospieszcie się! - Uspokój się, kochanie. Czy wasz jacht osiadł na mieliznie? W jego głosie nie było cienia współczucia, a słowo kochanie" wręcz raziło. Emma ostatkiem sił utrzymała nerwy na wodzy. - Wysłuchaj mnie uważnie. Jestem z Joelem Riversem. Jego łódz została rozbita w czasie sztormu, a on sam jest ciężko ranny. A teraz czym prędzej zabieraj swoją łajbę i przypłyń po nas! I to już! Zwolniła przycisk i przez moment w głośniku panowała cisza. Na miłość boską! Czyżby uważał to za żart?!" - Tak jest, proszę pani - odezwał się pełen skruchy głos. - Będziemy tam za chwilę. Powróciła do Joela tak szybko, jak tylko mogła. Zastała go w okropnym stanie. Oddychał ciężko. Jego twarz była szara. Na opasce pojawiła się świeża krew. - Emma? - jęknął. - Jestem przy tobie. Chwycił jej dłoń i mocno ścisnął. - Skontaktowałaś się z kimś? - Tak, zaraz tu będą. - Czy powiedziałaś, żeby się pospieszyli? - Myślę, że zrozumieli mnie doskonale - odparła, gładząc go po głowie. Usłyszała łódz na długo przed tym, zanim ją ujrzała. Wstała, żeby być bardziej widoczną. Aódz zatrzymała się. Dwóch mężczyzn wskoczyło do pontonu i zaczęło płynąć do brzegu. Emma delikatnie obudziła Joela.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|