|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie martw siÄ™. JeÅ›li Jordan ma choć trochÄ™ oleju w gÅ‚owie, to spokojnie przemyÅ›li tÄ™ sprawÄ™ i na pewno ci wybaczy. Daj mu tylko trochÄ™ czasu, \eby ochÅ‚onÄ…Å‚. Amanda potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ… i zwiniÄ™tÄ… w kulkÄ™ wilgotnÄ… chusteczkÄ… spróbowaÅ‚a osuszyć podpuchniÄ™te oczy. - Nie znasz go. To najbardziej prawdomówny czÅ‚owiek pod sÅ‚oÅ„cem. Prawdopodobnie nigdy w \yciu nie skÅ‚amaÅ‚. Uwa\a oszustwo za coÅ› niewybaczalnego. \ebyÅ› widziaÅ‚a, z jakim wstrÄ™tem na mnie patrzyÅ‚. MiaÅ‚am ochotÄ™ zapaść siÄ™ ze wstydu pod ziemiÄ™. - Mo\e on rzeczywiÅ›cie nie kÅ‚amie, ale podobnie jak inni ludzie popeÅ‚nia bÅ‚Ä™dy - oÅ›wiadczyÅ‚a Marion. - Zadzwoni, gdy trochÄ™ opanuje emocje. Amanda modliÅ‚a siÄ™, aby matka miaÅ‚a racjÄ™. Ale w gÅ‚Ä™bi duszy czuÅ‚a, \e Jordan nie zmieni zdania i na zawsze zniknÄ…Å‚ z jej \ycia. Kiedy postanowiÅ‚a wracać do domu, Eunice zaproponowaÅ‚a jej, \e z niÄ… pojedzie. OÅ›wiadczyÅ‚a, \e przygotuje kolacjÄ™, a potem obie spÄ™dzÄ… wieczór na ploteczkach, tak jak czasem robiÅ‚y, bÄ™dÄ…c uczennicami. - Nie zamierzaÅ‚am odkrÄ™cić gazu i wsadzić gÅ‚owy do piekarnika, jeÅ›li siÄ™ o to martwiÅ‚aÅ› - powiedziaÅ‚a z uÅ›miechem Amanda, cofajÄ…c samochód z podjazdu przed domem rodziców. - Nie jestem typem samobójczyni, tylko trochÄ™ brak mi rozumu. Eunice uÅ›miechnęła siÄ™. - Doskonale. ByÅ‚oby szkoda uwÄ™dzić te twoje zÅ‚ociste loki. Miej to na uwadze. - ObiecujÄ™, \e tego nie zrobiÄ™. - Amanda wyobraziÅ‚a sobie siebie z gÅ‚owÄ… w piecyku i parsknęła Å›miechem. - Wiesz co, dzieciaku? Bardzo siÄ™ cieszÄ™, \e wróciÅ‚aÅ›. Siostra pogÅ‚askaÅ‚a jÄ… po rÄ™ce. - Mo\liwe, \e zostanÄ™ tu dÅ‚u\ej - odparÅ‚a. - Na uniwersytecie jest wolny etat programisty komputerowego. ZÅ‚o\yÅ‚am ofertÄ™. Pierwszego dnia po Bo\ym Narodzeniu idÄ™ na rozmowÄ™ kwalifikacyjnÄ…· JeÅ›li dostanÄ™ tÄ™ pracÄ™, znów zamieszkam w Seattle. - NaprawdÄ™ nie ma \adnych szans na pojednanie z Jimem? - spytaÅ‚a Amanda, gdy przy rytmicznym akompaniamencie wycieraczek powoli jechaÅ‚y zalanymi deszczem ulicami. Eunice przeczÄ…co pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. - To wykluczone, bo on ju\ jest z innÄ… kobietÄ…. Amanda zaparkowaÅ‚a samochód i pobiegÅ‚a z siostrÄ… do sklepiku na rogu. KupiÅ‚y kukurydzÄ™ do pra\enia, polano do kominka, pół kilograma krewetek i surowce na sa- Å‚atkÄ™· Kiedy wróciÅ‚y do mieszkania, powiesiÅ‚y wilgotne pÅ‚aszcze i zabraÅ‚y siÄ™ do przygotowywania kolacji. Eunice usma\yÅ‚a krewetki, a Amanda umyÅ‚a i pokroiÅ‚a warzywa. - Nawet nie masz choinki - narzekaÅ‚a Eunice, gdy na klÄ™czkach zapalaÅ‚a ogieÅ„ w kominku. Amanda wzruszyÅ‚a ramionami. - PrawdÄ™ mówiÄ…c, zamierzaÅ‚am,zignorować caÅ‚e Å›wiÄ™ta - powiedziaÅ‚a. - Znajomość z Jordanem nie zmieniÅ‚a twojego podejÅ›cia do Bo\ego Narodzenia? - Kiedy byÅ‚am z Jordanem, myÅ›laÅ‚am tylko o nim. Podobnie jak wtedy, gdy byÅ‚am bez niego. Eunice podniosÅ‚a siÄ™ z podÅ‚ogi i otrzepaÅ‚a rÄ™ce o d\insy. - Zawsze mo\esz paść mu do nóg i ze Å‚zami w oczach bÅ‚agać o przebaczenie - zasugerowaÅ‚a z uÅ›miechem. Amanda nie braÅ‚a pod uwagÄ™ takiego posuniÄ™cia. Wojowniczo wysunęła podbródek, podeszÅ‚a do okna i wyjrzaÅ‚a na ulicÄ™· - Ju\ mu wszystko wyjaÅ›niÅ‚am i prosiÅ‚am, \eby mnie zrozumiaÅ‚. Ale on popatrzyÅ‚ na mnie jak na Å›miecia. Nie zamierzam wiÄ™cej siÄ™ upokarzać. Deszcz rozpadaÅ‚ siÄ™ na dobre. Ukryci pod kolorowymi parasolami przechodnie szybko przemykali siÄ™ po chodnikach, aby jak naj prÄ™dzej dotrzeć tam, gdzie zmierzali. Amanda zastanawiaÅ‚a siÄ™, ilu z nich to ludzie szczęśliwi, a ilu cierpi z powodu zÅ‚amanego serca. - Nie jestem pewna, czy sfusznie unosisz siÄ™ honorem _ oÅ›wiadczyÅ‚a Eunice. - PopeÅ‚niÅ‚aÅ› powa\ny bÅ‚Ä…d, ale teraz sprawa zostaÅ‚a wyjaÅ›niona. I jeÅ›li zale\y ci na tym mÄ™\czyznie, nie powinnaÅ› tak Å‚atwo z niego rezygnować. Amanda westchnęła. - To nie ja z niego zrezygnowaÅ‚am, Eunice, tylko on ze mnie. Po tym stwierdzeniu siostry porzuciÅ‚y temat Jordana i zaczęły rozmawiać o poprzednich Å›wiÄ™tach oraz planach na urlop. Jordan miaÅ‚ wÅ‚asne powody, aby cieszyć siÄ™ deszczem. Po wjezdzie na prom do wyspy Vashon zostaÅ‚ w samochodzie i utkwiÅ‚ ponure spojrzenie w zaparkowanej z przodu furgonetce. CzuÅ‚ siÄ™ wewnÄ™trznie wypalony. CaÅ‚y byÅ‚ odrÄ™twiaÅ‚y, jakby wszystkie jego organy \yciowe skurczyÅ‚y siÄ™ i zniknęły. WiedziaÅ‚ jednak, \e ból w koÅ„cu chwyci go w swoje szpony, tak jak po stracie Becky. Wtedy postanowiÅ‚, \e ju\ nigdy nie zaanga\uje siÄ™ w powa\ny zwiÄ…zek z kobietÄ…. Nie chciaÅ‚ siÄ™ zakochać. SÄ…dziÅ‚, \e unikajÄ…c miÅ‚oÅ›ci, jednoczeÅ›nie uniknie cierpienia, jakiego zaznaÅ‚ po Å›mierci \ony. W ciÄ…gu paru lat miaÅ‚ kilka nic nie znaczÄ…cych romansów i nabraÅ‚ przeÅ›wiadczenia, \e staÅ‚ siÄ™ odporny na gÅ‚Ä™bsze uczucia. Ale prawda wyglÄ…daÅ‚a inaczej. PrzekonaÅ‚ siÄ™ o tym, gdy poznaÅ‚ AmandÄ™ Scott. A teraz ju\ nie potrafiÅ‚ bez niej \yć. ZakochaÅ‚ siÄ™ w niej po uszy, nawet nie wiedzÄ…c kiedy. Ich znajomość, poczÄ…tkowo równie banalna jak inne, nagle przerodziÅ‚a siÄ™ w miÅ‚osnÄ… historiÄ™, jakiej w ogóle nie planowaÅ‚. Amanda zdominowaÅ‚a jego \ycie - i jego myÅ›li. Czy kiedykolwiek powiedziaÅ‚ jej, \e jÄ… kocha? Nie potrafiÅ‚ sobie tego przypomnieć. Mo\e wszystko potoczyÅ‚oby siÄ™ inaczej, gdyby wyznaÅ‚ jej miÅ‚ość. Gniewnie potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. ByÅ‚ po prostu gÅ‚upi. Nawet gdyby Amanda wiedziaÅ‚a, jak bardzo mu na niej zale\y, i tak pewnie by go oszukaÅ‚a. OparÅ‚ czoÅ‚o o kierownicÄ™ i zapadÅ‚ w nie$pokojnÄ… drzemkÄ™· ZniÅ‚ o tym, co mogÅ‚oby siÄ™ wydarzyć" i gwaÅ‚townie drgnÄ…Å‚, obudzony gÅ‚oÅ›nym sygnaÅ‚em dzwiÄ™kowym dopÅ‚y-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|