|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po kwadransie okazaÅ‚o siÄ™, że oprócz piekÄ…cej zupy nie podano nic wiÄ™cej. Tamara ciÄ…gle wierzÄ…c w swój hiszpaÅ„ski, próbowaÅ‚a coÅ› wyjaÅ›nić, ale Meksykanka przestaÅ‚a być miÅ‚a. KrzyczaÅ‚a coÅ›, wymachiwaÅ‚a szmatÄ… i machaÅ‚a rÄ™kami. W trosce o przyszÅ‚ość stosunków polsko-meksykaÅ„skich Tamara uregulowaÅ‚a rachunek i pociÄ…gnęła matkÄ™ za sobÄ…. - Chodz, poszukamy innej kawiarni. ROZDZIAA VI - Noga, Jezu, moja noga - Krystyna od dÅ‚uższego czasu wymieniaÅ‚a nadaremnie nazwÄ™ bolÄ…cego odnóża, jakby miaÅ‚o to jej w czymÅ› pomóc. - PrzestaÅ„, już niedaleko. - Niedaleko to ile, oj, noga! - Nie wiem. Powinna być gdzieÅ› tu. -Ale co, aÅ‚Å‚a.... - Calle Madero. Tu jest napisane, że to bardzo ruchliwa ulica. - O piÄ…tej rano? - Moja wina, że nas wyrzucili z tej kawiarni? -Tamara spojrzaÅ‚a na matkÄ™ z nienawiÅ›ciÄ…. - ChrapaÅ‚aÅ› jak stara syrenka. - Mam problemy z przegrodÄ… nosowÄ…. - Z gÅ‚owÄ… też. - Jak już znajdziemy ten cholerny hotel, to zamkniemy siÄ™ w nim i przez tydzieÅ„ nigdzie nie bÄ™dziemy wychodzić. MyÅ›lisz, że bÄ™dzie klimatyzacja? - WÄ…tpiÄ™. - Czekaj, idÄ… jacyÅ›, spytam siÄ™ ich. - Hola] - Meksykanie byli w szampaÅ„skim nastroju. Jakby wÅ‚aÅ›nie wracali z trzydniowej balangi. Tamara uÅ›miechnęła siÄ™ i zapytaÅ‚a. - Przepraszam, panowie, trochÄ™ siÄ™ zgubiÅ‚yÅ›my. Szukamy hotelu Punta Mita", powinien być gdzieÅ› tu... Meksykanie ukazali swe wielkie bezzÄ™bne szczÄ™ki i zaczÄ™li siÄ™ Å›miać. Krystyna zrozumiaÅ‚a, że coÅ› jest nie tak. - Hej, ten wiÄ™kszy patrzy siÄ™ na mnie. - Uspokój siÄ™, wszÄ™dzie widzisz gwaÅ‚cicieli. - Hola, Qué sorpresa! WiÄ™kszy istotnie przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ Krystynie. W pewnym momencie oblizaÅ‚ siÄ™ i ruszyÅ‚ w jej stronÄ™. - On chce mnie zeżreć, a sio. -Perdone que le moleste. Krystyna staraÅ‚a siÄ™ czytać przybyszom z ust. - Mówi coÅ› o molestowaniu. Tamara już miaÅ‚a powiedzieć coÅ› o niepotrzebnej panice, gdy w rÄ™ku mniejszego dostrzegÅ‚a olbrzymi nóż. - Spokojnie, tylko spokojnie. WiÄ™kszy objÄ…Å‚ ramieniem KrystynÄ™ i zaczÄ…Å‚ coÅ› szeptać. Krystyna nie odwzajemniÅ‚a pieszczoty i ugryzÅ‚a napastnika w rÄ™kÄ™. Mniejszy w tym samym czasie wskazaÅ‚ nożem na torebki. - Mamo - Tamara staraÅ‚a siÄ™ mimo wszystko uÅ›miechać. - To nie zboczeÅ„cy, to zwykli zÅ‚odzieje, bardzo jesteÅ› rozczarowana? - Powiedz im, że nie mamy pieniÄ™dzy! - A jak sÄ… pieniÄ…dze? - Cholera, pesos chyba. - No pesos, nie ma, rozumiecie, no pesos. - Tamara wykonaÅ‚a charakterystyczny gest cinkciarza. Meksykanie patrzyli na siebie, na torby, w koÅ„cu zaczÄ™li siÄ™ naradzać. Krystyna wpadÅ‚a na genialny pomysÅ‚. - Ech wy, Å‚otry, ludzie do was tyle tysiÄ™cy kilometrów jadÄ…, a wy tak ich witacie? TrochÄ™ serca. Polska. Rozumiecie? - Polska to Polonia - Tamara nie miaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci, że wysiÅ‚ki matki sÄ… skazane na porażkÄ™. - Polonia, rozumiecie, barany? Karol WojtyÅ‚a, WaÅ‚Ä™sa, KuroÅ„, Boniek, JagieÅ‚Å‚o. Ostatnie nazwisko zrobiÅ‚o na zÅ‚odziejach kolosalne wrażenie. W ich oczach dostrzec można byÅ‚o czystÄ… nienawiść. Wydarzenia potoczyÅ‚y siÄ™ bÅ‚yskawicznie. MakuszyÅ„skie straciÅ‚y torebki z dokumentami i pieniÄ™dzmi. ZÅ‚odzieje odchodzÄ…c, jeszcze siÄ™ odgrażali. -JagieÅ‚Å‚o, kulwa mać, JagieÅ‚Å‚o! W jednej chwili Tamara zrozumiaÅ‚a grozÄ™ sytuacji. Krystyna myÅ›laÅ‚a o czymÅ› zupeÅ‚nie innym. - Chyba wszystko rozumiem. - To koniec, nie mamy paszportów, pieniÄ™dzy, bez dokumentów nie wpuszczÄ… nas do hotelu. - To jasne. ZnajÄ… polskie przekleÅ„stwa. NienawidzÄ… JagieÅ‚Å‚y, to Krzyżacy. - Mamo! Wiem, że jesteÅ› w szoku, ale przestaÅ„ bredzić. - To byli potomkowie Krzyżaków, którzy uciekli po bitwie pod Grunwaldem. Tamara dotknęła czoÅ‚a matki. - Cóż za niezwykle spotkanie - Krystyna wyglÄ…daÅ‚a na wzruszonÄ…. W Punta Mita" udawali Greków. Nie pomagaÅ‚y próby rzeczowych wyjaÅ›nieÅ„ Tamary, która rozry-sowaÅ‚a caÅ‚Ä… sytuacjÄ™ na kartce. Na nic zdaÅ‚y siÄ™ tyrady Krystyny na temat cudownie odnalezionych zbiegów spod Grunwaldu, którzy okazali siÄ™ zwykÅ‚ymi Å‚ajdakami bez honoru. Recepcjonistka uÅ›miechaÅ‚a siÄ™, wzruszaÅ‚a ramionami, w koÅ„cu skinęła gÅ‚owÄ… na stojÄ…ce w holu fotele. - Siéntese, por favor. UsiadÅ‚y. Krystyna byÅ‚a z siebie dumna. - ParÄ™ godzin w Meksyku i wszystko rozumiem. Może to nie bÄ™dzie caÅ‚kiem stracony czas. - Czarno to widzÄ™. - Tamara obserwowaÅ‚a poczynania obsÅ‚ugi. - ChcÄ… siÄ™ nas pozbyć, ale nie wiedzÄ… jak. Krystyna rozparta siÄ™ w fotelu wygodnie. - Trzeba siÄ™ nasiedzieć na zapas. Kto wie, może już nigdy nie wrócimy do cywilizacji. - Nie panikuj, znajdziemy polski konsulat, dadzÄ… nam na bilety.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|