|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale żywcem pochowany? To jak w horrorze! No wiesz, w tym filmie z& horrorami. Chyba go widziałem. To ten, gdzie na samym końcu napisy leciały przez ekran? Ten. Prawdę mówiąc, te wszystkie wyrazy zepsuły mi całą przyjemność. Pex udeptał luzną ziemię. Spoko, stary. W naszym filmie nie ma napisów. Wsiedli do chevroleta, ale Chips wciąż trochę się denerwował. Wiesz, kiedy to się dzieje naprawdę, to jest bardziej naprawdę niż w kinie. Pex wjechał na autostradę, ignorując znak zakazu. To przez zapach. W kinie nie czujesz zapachu. Na końcu Digence musiał się strasznie bać chlipnął Chips z uczuciem. Wcale się nie dziwię. Bo widziałem, jak płacze. Trzęsły mu się ramiona, jakby się śmiał. Ale na pewno płakał, no bo co za świr by się śmiał, kiedy go zakopują żywcem? Otworzył paczkę chipsów o smaku wędzonego bekonu. Taa, na pewno płakał. Mierzwa śmiał się tak bardzo, że niemal udławił się pierwszym kęsem ziemi. Co za błazny! Ale z drugiej strony, być może mieli szczęście, że okazali się błaznami, inaczej teraz pewnie wybieraliby sposób własnej egzekucji. Krasnal rozwarł szczękę i skierował się prosto w dół. Wkrótce wydrążył pięciometrową studnię, po czym zwrócił się na północ, pod osłonę kilku opuszczonych magazynów, podczas gdy jego broda, niczym echosonda, wysyłała na wszystkie strony sygnały. Na terenach zabudowanych nigdy dość ostrożności zawsze kręciły się po nich jakieś zwierzęta, poza tym Błotni Ludzie mieli zwyczaj zakopywania różnych obiektów w najmniej oczekiwanych miejscach. Rury, szamba, beczki z odpadami przemysłowymi w swoim czasie Mierzwa, chcąc nie chcąc, zdążył popróbować każdej z tych rzeczy. A nie ma nic gorszego niż sytuacja, gdy coś niespodziewanie wpada do ust, zwłaszcza kiedy to coś się wierci. Przyjemnie było znowu drążyć tunel. Krasnale zostały do tego stworzone. Mierzwa, zachwycony dotykiem ziemi między palcami, wkrótce wpadł we właściwy, długodystansowy rytm. Nagarniał piach do rozwartych ust, przeżuwał, oddychając przez szparki nozdrzy, po czym wydalał odpady z drugiego końca. Wreszcie po raz ostatni rozwinął anteny włosów. Upewniwszy się, że na powierzchni nie ma żadnych wibracji, kopnięciem skierował się ku górze i używając resztek krasnalowych gazów, wyskoczył z dziury. Metr nad ziemią wpadł w ręce Holly. Urocze sarknęła. A czego się spodziewałaś? odciął się Mierzwa, wcale nieskruszony. Przecież jestem siłą natury. Przez cały czas tu byłaś? Tak, na wypadek, gdyby sprawy wymknęły się spod kontroli. Dałeś niezły popis. Mierzwa otrzepał ubranie z gliny. Dwa strzały z neutrina oszczędziłyby mi kopania. Holly uśmiechnęła się. W owej chwili do złudzenia przypominała Artemisa. Tego nie ma w planie. A przecież musimy trzymać się planu, nieprawdaż? Owinęła krasnala płachtą folii maskującej i przypięła go do pasa Moonbelt. Tylko uważaj, dobrze? zaniepokoił się Mierzwa. My, krasnale, jesteśmy stworzeniami podziemnymi. Nie lubimy latać; nie lubimy nawet zbyt wysoko skakać. Holly uruchomiła skrzydła i dodała gazu. Wezmę pod uwagę twoje obawy odrzekła, kierując się do śródmieścia w takim samym stopniu, w jakim ty liczysz się z SKR. Mierzwa pobladł. Dziwne, lecz ta maleńka elficzka napawała go znacznie większym lękiem niż dwaj dwumetrowi goryle. Holly, jeśli kiedykolwiek cię obraziłem, to cię bezwarunkowo& Nigdy nie udało mu się skończyć tego zdania, gdyż nagłe przyśpieszenie wbiło mu słowa z powrotem do gardła. Iglica Spiro Arno Blunt odprowadził Artemisa do celi. Była dość wygodna, miała łazienkę i zestaw kina domowego. Ale brakowało w niej dwóch rzeczy: okien i klamki w drzwiach. Nie wiem, co się stało w tej restauracji w Londynie rzekł Blunt, głaszcząc chłopca po głowie ale jeśli spróbujesz czegoś podobnego, to wywrócę cię na nice i zjem wnętrzności. Zgrzytnął spiczastymi zębami, po czym pochylił się do ucha Artemisa. Każdej wymawianej przezeń sylabie towarzyszył lekki szczęk protezy. Wszystko mi jedno, co mówi szef, nie będziesz mu długo potrzebny, więc na twoim miejscu byłbym dla mnie bardzo miły. Gdybyś ty był na moim miejscu, ja byłbym na twoim i musiałbym ukryć się w mysiej dziurze odparł Artemis. Taak? A to dlaczego? Artemis odczekał chwilę, aby jego słowa nabrały większej mocy: Dlatego, że przyjdzie po ciebie Butler. I będzie bardzo zły. Blunt odskoczył o kilka kroków. Nic z tego, mały. Widziałem, jak padał. Widziałem krew. Nie powiedziałem, że żyje. Powiedziałem tylko, że po ciebie przyjdzie. Po prostu chcesz mnie ogłupić. Pan Spiro ostrzegał mnie przed tobą wymamrotał Blunt, wycofując się ku drzwiom i nie spuszczając z chłopca wzroku. Spokojnie, Blunt. Nie trzymam go w kieszeni. Zostało ci kilka godzin, może nawet dni, zanim się pojawi. Arno Blunt zatrzasnął drzwi tak mocno, że zadrżała futryna. Uśmiech Artemisa stał się jeszcze szerszy. Każda sytuacja ma jakieś dobre strony. Stojąc pod prysznicem, Artemis podstawił czoło pod strumień gorącej wody. Prawdę mówiąc, czuł lekki niepokój. Układanie planu w zaciszu własnego domu to jedno, a wykonanie go, gdy jest się uwięzionym w jaskini lwa, to całkiem co innego. I choć nigdy by się do tego nie przyznał, jego pewność siebie przez ostatnich kilka dni dostała niezłe cięgi. W Londynie Spiro go przechytrzył, i to najwyrazniej bez wysiłku, a on wpadł w pułapkę tak łatwo, jak turysta zapuszczający się w ciemny zaułek. Artemis świetnie zdawał sobie sprawę ze swych talentów. Potrafił spiskować, knuć, planować niecne występki. Nic nie mogło się równać z podnieceniem, towarzyszącym realizacji planu doskonałego. Ostatnio jednak do smaku zwycięstwa zakradła się gorycz poczucia winy, zwłaszcza po tym, co się zdarzyło Butlerowi. O mały włos, a chłopiec byłby utracił starego przyjaciela; sama myśl o tym wciąż przyprawiała go o mdłości. Należało coś zmienić. Niedługo on, Artemis, znajdzie się pod bacznym okiem ojca, który najwyrazniej ma nadzieję, że jego syn dokona właściwych wyborów w przeciwnym razie Fowl senior może go w ogóle pozbawić możliwości wybierania. W uszach chłopca ponownie zabrzmiały słowa: A ty, Arty? Czy podejmiesz ze mną tę podróż? Gdy nadejdzie odpowiednia chwila, czy zaryzykujesz, aby zostać bohaterem? Nadal nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Artemis szczelniej otulił się szlafrokiem z monogramem swego ciemiężyciela. Doprawdy, ten Spiro był nieznośny nie dość, że przypominał mu o sobie złotymi literami, to jeszcze śledził go przez kamerę, reagującą na każdy ruch w pomieszczeniu. Na razie należało skupić całą uwagę na włamaniu do skarbca Spira i wykradzeniem Kostki K. Artemis w zasadzie zdołał przewidzieć, jakie środki bezpieczeństwa podejmie przedsiębiorca, toteż zabrał odpowiednie narzędzia. Inne, nieprzewidziane przeszkody, miał nadzieję pokonać dzięki technologii wróżek, a także przy pomocy Ogierka. Co prawda ten ostatni otrzymał wyrazny zakaz ingerencji, lecz Artemis był przekonany, że jeśli Holly przedstawi włamanie jako test na inteligencję, centaur nie oprze się wyzwaniu. Chłopiec siedział na łóżku, od niechcenia drapiąc się po karku. Tak jak zapewniała
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|