|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zbrojny opór. - To dziwne. Juarez tak samo was nazywa. Twierdzi, że jest prezydentem. Meksykanie powierzyli mu to stanowisko. Natomiast Francuzi judzą przeciw niemu, a nawet występują zbrojnie. Uważa, że obraza majestatu jest przestępstwem politycznym, a nie zbrodnią pospolitą. Jego zdaniem, Francuzi wdarli się do Meksyku przemocą, tak jak to czynią rabusie, włamując się do zle strzeżonego domu. Pułkownik Laramel poderwał się, chwycił rapier za rękojeść i zawołał gniewnie do komendanta: - Panie kolego, czy i tę zniewagę pan zniesie? - Nie - odpowiedział komendant. Wstał i zwrócił się do doktora: - Nazwał nas pan zwykłymi włamywaczami. - Ani mi to w głowie! To słowa Zapoteki. O moim osobistym zdaniu nie było tu mowy. Dodam tylko, że w żadnym przypadku nie mogę uznać za zdrajcę Juareza. - Uważam pańską wizytę za niepotrzebną i niebezpieczną. Niepotrzebną dla Juareza, ponieważ nie będziemy z nim pertraktować, niebezpieczną zaś dla pana, monsieur. - Niebezpieczną dla mnie, dlaczego? - Ponieważ naraża pan własną wolność, a nawet życie. Juarez został wyjęty spod prawa. Wczoraj otrzymałem powtórny rozkaz postępowania z jego zwolennikami jak z bandytami, czyli rozstrzeliwania ich. - Do licha! - uśmiechnął się Sternau. - Czy mam sądzić, że i ja jestem uznany za bandytę? - Naturalnie. Z prawdziwą przykrością muszę oświadczyć, że po pierwsze, nie uznaję pełnomocnika eks-prezydenta za posła, a więc osobę nietykalną, a po drugie, że zatrzymam pana jako swego jeńca. Sternau założył nogę na nogę i stwierdził spokojnie: 39 - Nie mówmy o punkcie drugim, na to jeszcze nie pora. Co się zaś tyczy pierwszego, to bez względu na stanowisko panów spełnię otrzymane polecenie. Chciałem panom oświadczyć, że... Przerwał, podszedł bowiem do niego pułkownik Laramel i wrzasnął: - Ani słowa więcej! Każde następne będę uważać za obrazę! Sternau wzruszył ramionami. - Powiedziałem już, że przybyłem tutaj, aby porozmawiać z komendantem Chihuahua, a nie z kimś innym. Jeżeli nie chcecie wysłuchać pełnomocnika Juareza, to nie zaszkodzi wysłuchać człowieka, którego informacje mogą być dla was cenne. - Czy pan żartuje? - Nie, mówię prawdę. Nikt nie uszedł z życiem. Po chwili milczenia pułkownik Laramel krzyknął: - To bezczelne kłamstwo! Sternau spojrzał na niego i zwrócił się do komendanta: - Proszę, aby nie kazał mi pan dłużej słuchać tych obelg. W przeciwnym razie zmuszony będę sam zareagować. - To kłamstwo! - powtórzył Laramel z wściekłością. - Ten człowiek łże. Ledwie zdążył wypowiedzieć ostatnie słowo, a już leżał na podłodze. Sternau wstał błyskawicznie i zdzielił go pięścią tak silnie, że Laramel zwalił się jak długi. Oficerowie osłupieli. Komendant opamiętał się pierwszy i zawołał groznie: - Jak pan śmie, monsieur? Uderzył pan dowódcę pułku! Czy wiadomo panu, że za to karzemy śmiercią? Każę pana natychmiast zamknąć. Ruszył w kierunku drzwi. - Stać! - rozkazał Sternau. Komendant zatrzymał się i spojrzał zaskoczony na doktora. - Czy pan oszalał? Jak pan śmie używać takiego tonu? - wyciągnął rapier z pochwy. Reszta oficerów poszła za jego przykładem. - Schowajcie broń - Sternau znów mówił bardzo spokojnie. - Przyszedłem, abyście mnie wysłuchali, i zmuszę was do tego. Rapierów waszych się nie boję, ale wy powinniście mieć respekt przed moimi kulami - dwie lufy rewolwerów skierował na Francuzów. Przerazili się nie na żarty. - Człowieku, chce pan naprawdę strzelać? - komendant cofnął się o krok. - Daję słowo, że wpakuję kulę w łeb każdemu, kto będzie próbował mnie dotknąć lub wzywać pomocy. Nie macie nic prócz rapierów, życie wasze jest w moich rękach. 40 - To niesłychana bezczelność! - zawołał komendant, ale opuścił rapier. - Mimo wszystko jest pan zgubiony! - Jeszcze nie. To wy jesteście zgubieni, o ile nie usłuchacie mnie i nie usiądziecie spokojnie na swych miejscach - ciągle trzymając - Nie spodziewam się po nich niczego - powiedział komendant lekceważąco. - Mogą przynajmniej zapobiec dalszym szkodom, choć nie są w stanie zmienić tego co
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|