|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dopiero głęboki głos Pascuala przerwał pełne napięcia milczenie: - Hola! - zawołał na powitanie. Wyszedł do przodu, by przywitać bliskich, po czym wrócił do Briany. Wytworna i smukła Paloma Dominiguez jak zwykle miała staranny makijaż i klasyczny strój od najlepszego krawca. Jej brutalna szczerość przerażała Brianę od momentu poznania. Nigdy nie zabrakło jej słów, zwłaszcza krytyki. Lecz tym razem milczała jak inni. Wszyscy patrzyli w jej stronę. Skupili całą uwagę na ziewającym chłopczyku, którego trzymała za rączkę. - Oto mój syn, Adan - przedstawił go Pascual po angielsku z nieskrywaną dumą. Iago Dominiguez wykonał pierwszy ruch. Podszedł bliżej i z zadziwiającą sprawnością przykucnął przy chłopcu. Wyglądał stosunkowo młodo jak na swój wiek. W ciągu pięciu lat nieznacznie przytył, lecz mimo to zachował niezłą sylwetkę. Przez chwilę patrzył na dziecko z mieszaniną czułości i niedowierzania. Potem wyciągnął rękę i dotknął opuszkami palców aksamitnego policzka. - Hola, Adan! - powitał go, wyraznie wzruszony. - Jestem twoim dziadkiem. Czy wiesz, że wyglądasz tak samo jak tatuś w twoim wieku? Mały w milczeniu pokręcił ciemną główką. Nieco mocniej uścisnął dłoń Briany. - Słowo daję! Niesłychane podobieństwo! - Po tych słowach Iago wstał. Zwrócił wzrok na Brianę. - Zliczny chłopczyk - pochwalił nieco schrypniętym głosem. - yle zrobiłaś, że ukrywałaś go przed moim synem. Twoja ucieczka bardzo go przygnębiła. Co w ciebie wstąpiło? R L T Brianie zaschło w ustach. Zanim zdołała wydobyć z nich głos, Pascual znów oto- czył ją ramieniem dla dodania otuchy. - Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, tato, że wy sami nas rozdzieliliście? Nie powitaliście jej tu z otwartymi ramionami. Spróbuj sobie wyobrazić, jak trudno jej było zostawić dom, rodzinę i przyjaciół, żeby zamieszkać w obcym kraju, zwłaszcza przy negatywnym nastawieniu rodziny przyszłego męża. - Nie znaliśmy jej jeszcze. Przybyła z daleka. Potrzeba trochę czasu, żeby lepiej poznać człowieka... - Zachowywaliście się tak, jakbyście w ogóle nie chcieli jej znać! Trzymaliście ją na dystans, a ja, głupi, udawałem sam przed sobą, że tego nie widzę, zamiast powiedzieć wam wprost, że nie pochwalam waszej postawy. Odważne wystąpienie Pascuala ucieszyło Brianę. Dodało jej odwagi do szczerego wyrażenia własnych myśli, czego nigdy przedtem nie śmiała zrobić. - Bardzo chciałam, żebyście mnie polubili lub chociaż tolerowali, nie ze względu na mnie, lecz na Pascuala. Ojciec odrzucił mnie już w dzieciństwie. Z dnia na dzień odnajdowałam coraz więcej podobieństw pomiędzy jego i waszym zachowaniem. W końcu stwierdziłam, że tu, w Buenos Aires, nie czeka mnie nic lepszego. Wasz stosunek do mnie przywołał przykre wspomnienia. Wraz z nimi powrócił lęk przed odtrąceniem. Podczas gdy Iago w milczeniu rozważał słowa Briany, jego żona, Paloma, podeszła do nich. Jej mina świadczyła o tym, że to, co usłyszała, nie skłoniło jej do refleksji nad sobą. Obrzuciła Brianę takim samym lodowatym spojrzeniem jak dawniej. - Dlaczego odebrałaś mojemu synowi dziecko? - spytała bez żadnych wstępów. Nawet Iago wyglądał na zbitego z tropu wystąpieniem żony. Serce podeszło Brianie do gardła. Wytłumaczyła sobie jednak, że ani hołdowanie konwenansom, ani uleganie słabościom nie przyniosą nic dobrego, zwłaszcza Adanowi. Opanowała strach i postawiła na szczerość, żeby nie odniósł wrażenia, że jego matka, albo co gorsza, on sam, nie zasługuje na szacunek rodziny ojca. Uniosła głowę i odgarnęła włosy z czoła. Poczuła, że Pascual delikatnie gładzi ją po plecach. - Popełniłam wielki błąd, niestety nie pierwszy od momentu poznania Pascuala. Obydwoje niepotrzebnie zachowywaliśmy nasze rozterki i strapienia dla siebie. Z R L T perspektywy czasu widzę wyraznie, że zgubił nas brak otwartości. Niezależnie od tego, co nas rozdzieliło, nie powinnam jednak zatajać przed nim, że urodziłam syna. Szczerze tego żałuję - dodała ze skruchą. - Pascual to dobry człowiek. Nawet jeśli czułaś, że my cię nie akceptujemy, należało przy nim zostać, a nie uciekać. Briana z zakłopotaniem przygryzła wargę, lecz Pascual zsunął rękę na wysokość talii i przytulił ją mocniej. Uśmiechnął się do niej, zanim zwrócił się do matki:
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|