|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdzieś głęboko w jej sercu. Gdy zatrzymała samochód na podjezdzie, Marsh wysunął głowę do przodu, jakby czegoś nasłuchując. - Czy jesteśmy w domu? - Tak - odparła cicho, głosem pozbawionym jakichkolwiek uczuć. Otworzyła drzwi i szybko wysiadła z samochodu. Chciała mu pomóc, ale Marsh już wyciągnął rękę, by znalezć klamkę. Otworzyła więc drzwi Sabrinie. Mała chciała jak najszybciej obejrzeć miejsce, które miało stać się jej nowym domem. Od razu pobiegła na szerokie schody. Kate podeszła do Marsha, podtrzymując go, gdy zachwiał się na żwirowym podjezdzie. Zcisnął ją za ramię, a ona poczuła w tym geście napięcie i frustrację, jakich doświadczał. - Może ja pana poprowadzę - zaproponowała i ujęła go za rękę. - Schody są jakieś dwieście metrów stąd. Marsh skinął głową i ruszył za Kate, przytrzymując się jej ramienia. 35 RS - Jak dostaniemy się do środka, skoro nikogo tu nie ma? - spytała Sabrina, kiedy bezpiecznie dotarli na werandę. - Dzwoniłem wcześniej do głównego stajennego i powiedziałem, że dziś przyjeżdżamy - oznajmił Marsh. - Miał otworzyć nam dom. Walizki i wszystkie rzeczy z rozbitego samochodu zostały wcześniej dostarczone przez policję. - Czy przywiezli też mój plecak z zabawkami i książkami? - Tak myślę. - Sabrina, może otworzysz tacie drzwi? Przepuściła Marsha przodem, przestępując za nim próg domu Diamondów. Nie sądziła, że jej noga jeszcze kiedyś postanie w tym miejscu. Przez krótką chwilę oddała się marzeniom. Oto wchodzi do własnego domu z mężem i dzieckiem. Ileż razy wyobrażała to sobie tamtego lata? A potem Marsh obciążył ją winą za to, że jego siostra omal nie utonęła i marzenia prysły niczym bańka mydlana. Całe dzieciństwo spędziła na snuciu fantazji, które nie miały najmniejszych szans na urzeczywistnienie. Gdyby jej matka nie umarła, wszystko wyglądałoby inaczej. Ojciec nie zacząłby pić, mieliby prawdziwy dom, rodzinę i przyjaciół. Nie jezdziliby z miejsca na miejsce jak wieczni tułacze. Kate nie widziała ojca od trzech lat, ale była przekonana, że prawdopodobnie siedzi teraz właśnie w jakimś barze. Nałóg ojca sprawił, że niechętnie wspominała swe dzieciństwo. Z czasem zaczęła nienawidzić peł- nych współczucia spojrzeń, jakimi ją obrzucano i dezaprobaty, jaką jej okazywano na każdym kroku. Musiała nauczyć się znosić obelgi i wyzwiska, jakimi często obrzucali ją najbardziej bezduszni oraz agresywni 36 RS rówieśnicy. Udawała, że ich zniewagi nie robią na niej wrażenia. Miłość była dla niej tylko pustym słowem i szybko nauczyła się liczyć wyłącznie na siebie. Małżeństwo utwierdziło ją tylko w tym przekonaniu. Kiedy poznała Dana Turnera, pracowała jako pielęgniarka w Los Angeles. Dan doznał obrażeń w wypadku na budowie i spędził w szpitalu ponad pięć miesięcy. W tym czasie przeszedł kilka operacji i za każdym razem, kiedy wybudzał się po narkozie, była przy nim Kate. Podziwiała hart ducha, z jakim znosił cierpienie. Zaprzyjaznili się, a po pewnym czasie uwierzyli, że są w sobie zakochani. W dniu wypisu ze szpitala poprosił ją o rękę. Wiedziona niezrozumiałym impulsem powiedziała: tak". Jednak bardzo szybko zrozumieli, że popełnili błąd. Dan pomylił wdzięczność z miłością, ona zaś darzyła go po prostu przyjaznią. To zbyt mało, by budować wspólne życie. Byli ze sobą rok, dokładnie tyle, ile trwała rekonwalescencja Dana. Wyprowadził się od niej wkrótce po tym, jak stanął na nogi, a niedługo potem Kate wystąpiła o rozwód. Rozstali się spokojnie i nadal pozostali przyjaciółmi. - Gdzie jest mój pokój? - spytała Sabrina, przerywając jej rozmyślania. - Na górze - odparł Marsh. - Założę się, że babcia wszystko już przygotowała. - Naprawdę? - Oczy dziewczynki błyszczały z podniecenia. - Kate - odwrócił się w jej stronę. - Jeśli zabierzesz mnie do salonu i posadzisz w fotelu, możecie pójść z Sabriną na górę i obejrzeć sypialnie. 37 RS Sypialnia rodziców jest na parterze. Znajdz pokój Sabriny i mój, a potem wybierz jakiś dla siebie. - Może pójdzie pan z nami? - zaproponowała, czując, że to on powinien pokazać Sabrinie jej sypialnię. - Dziękuję, ale chwilę posiedzę. Trudno mi się pogodzić z myślą, że miałbym być oprowadzany po własnym domu. - Przepraszam - powiedziała miękko, rozumiejąc jego zniechęcenie i
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|