|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kelly nie była zdolna pogodzić się z faktem, \e łaskawy los pcha ich ku sobie, trzeba będzie poczekać, a\ zmieni zdanie. Uzbroiwszy się w cierpliwość, zagłębił się w pisanie. Pierwsze trzy rozdziały były gotowe, a dalsze zostały ju\ naszkicowane. W swoim czasie opinia publiczna była dokładnie informowana przez prasę i telewizję o samym rabunku oraz ujęciu bandytów i ich procesie, tote\ Eric streścił tylko pobie\nie przebieg wydarzeń. Rewelacją jego ksią\ki miał być nowy, sensacyjny sposób ich opisania jako relacja anonimowego uczestnika przestępstwa. Ukoronowaniem całej historii, jak w prawdziwej bajce, miało być odzyskanie zaginionego złotego skarbu. Eric spędzał całe godziny na rozmowach z Larrym. Nagrywał je i dodatkowo robił notatki, nie pomijając \adnych szczegółów, nawet takich, które wydawały się nieistotne. Fakty, umiejętnie zestawione i uporządkowane wnikliwą dedukcją, miały przynieść rozwiązanie zagadki i sławę autora bestselleru. Nie był natomiast specjalnie przywiązany do swojego bohatera. Larry, jak wielu ludzi z marginesu, z którymi Eric często miał do czynienia, był niezbyt bystry. Z zasady gardził normalną pracą, za to \ył marzeniami. Jego jedyną ambicją było zdobywanie punktów w rozgrywce z systemem prawa, które starał się za wszelką cenę obejść, by zapewnić sobie łatwe \ycie. Nie zawsze mu się to udawało i jego więzienny rejestr był spory, chocia\ dotyczył przestępstw mniejszego formatu. Przewa\nie zwalniano go wcześniej za dobre sprawowanie. Obecnie mieszkał z siostrą i szwagrem. Przyczaił się, najwyrazniej nie chcąc prowokować losu i przyjął posadę nocnego stró\a. Eric był zadowolony, gdy\ przynajmniej częściowo uwalniało go to od dręczącego dylematu. Zawsze balansował na krawędzi dziennikarskiej odpowiedzialności, świadom, \e informacje, które zdobył, powinien zgłosić policji, zanim wykorzysta je jako sensację. Niemniej, choć Larry nie zajmował się teraz działalnością przestępczą, problem pozostał. Nieujawnienie świadka stanowiło powa\ne wykroczenie. Z drugiej strony Eric doskonale zdawał sobie sprawę, \e jeśli w najmniejszym stopniu zawiedzie zaufanie Larry ego, człowiek ten zniknie i cała historia nigdy nie będzie miała zakończenia. Na razie układ, jaki wytworzył się między nimi, funkcjonował sprawnie: Larry dostarczał Ericowi informacji, mając nadzieję, \e reporter rozwią\e dla niego zagadkę zaginionego złota, zaś Eric je gromadził, niewiele dając w zamian. śycie nauczyło go, \e trzeba grać, trzymając karty przy piersi, a w tej grze, wiedząc, z kim ma do czynienia, był szczególnie ostro\ny. Ani przez chwilę nie wierzył, \e Smith to prawdziwe nazwisko Larry ego. Wiedział, \e jego poszukiwania posuwają się we właściwym kierunku. Dowodem były kolejne dwa telefony z pogró\kami. Głos, zawsze ten sam, wywoływał w nim niejasne skojarzenia. Na pró\no jednak starał się sobie uświadomić jakie. W ka\dym razie udało mu się utrzymać szanta\ystę w dręczącej niepewności. Igrał z ogniem, który mógł w ka\dej chwili wybuchnąć, ale o to właśnie mu chodziło. W sobotę postanowił pojechać do Nowego Jorku. Po sześciu dniach wyczerpującej pracy nale\ała mu się chwila oddechu. Najpierw odwiedził Jess. Wieczór spędzili wraz z kilkoma przyjaciółmi w zadymionej knajpce, gdzie trio znakomitych muzyków grało bluesa. Kiedy doje\d\ał do Woodbury, było ju\ po drugiej. Eric czuł się śpiący i zmęczony. Jess i znajomi nie mogli się nadziwić, \e człowiek, dla którego \ycie zaczynało się dopiero w nocy, ju\ o dwunastej oświadczył, \e musi wracać do domu. Najwyrazniej przestawił się ju\ na wiejski tryb \ycia wczesne kładzenie się i wstawanie o świcie. O dziwo, bardzo mu to odpowiadało. Z ulgą wysiadł z samochodu i ziewając rozprostował kości. Jeszcze pięć minut na spacerek Dodgera, pięć na rozebranie się i umycie i wreszcie będzie w łó\ku! Szybko podszedł do drzwi i dopiero kiedy wyciągnął klucze, uświadomił sobie, \e coś jest nie w porządku. Stanął, nasłuchując ze zmarszczonymi brwiami. W domu panowała dziwna cisza, a przecie\ zawsze witał go Dodger. Ju\ sam odgłos silnika wystarczył, by rzucał się ze szczekaniem do drzwi. Eric wszedł ostro\nie i zapalił światło w holu. Wszystko wyglądało normalnie, ale nadal nie było śladu Dodgera. Jak zwykle skierował się do kuchni, ale gdy po drodze zerknął przez otwarte drzwi do salonu, zamarł ze zgrozy. Pokój był kompletnie zdewastowany. Stolik do kawy le\ał przewrócony, a jedna z nóg była złamana. Obicie kanapy zwisało w strzępach, podarte i pocięte. Lustro na toaletce było stłuczone, a wyrzucone z regału ksią\ki walały się po całej podłodze. Eric zaklął i pobiegł do innych pomieszczeń. Kuchnia i jadalnia równie\ nie zostały oszczędzone. Zawartość szafek i szuflad wyrzucono na podłogę, a na stole piętrzył się stos pojemników, z których wysypano mąkę, cukier, makaron i przyprawy. Wychodzące na taras oszklone drzwi były otwarte, a szyba stłuczona. Pies nadal nie dawał znaku \ycia. Eric zaniepokoił się nie na \arty. Dodger? Gdzie jesteś? wołał, na pró\no zaglądając do spi\arni
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|