|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podobnie jak wielu nomadów, którzy podchodzili powoli do obrzeży półkrÄ™gu, by wziąć udziaÅ‚ w jakiejÅ›, najwyrazniej bardzo istotnej, ceremonii. Zwiadkowie przystawali w pozie peÅ‚nej szacunku, a szaty i przebrania pozwalaÅ‚y rozpoznać obecność wielu klanów. WÅ›ród nomadów byli ludzie o różnym kolorze skóry czarni jak Alnac Kreb, niemal biaÅ‚oskórzy jak Elryk i w rozmaitych odcieniach poÅ›rednich, lecz wszyscy mieli podobne rysy z mocnymi kośćmi policzkowymi i gÅ‚Ä™boko osadzonymi oczami. Tak kobiety, jak i mężczyzni byli wysocy i poru- szali siÄ™ ze szczególnym wdziÄ™kiem. Elryk nigdy nie widziaÅ‚ tylu przystojnych ludzi naraz i byÅ‚ pod wrażeniem ich naturalnej godnoÅ›ci, w takim samym stopniu, w jakim odrazÄ… napeÅ‚niaÅ‚y go arogancja i degradacja napotkane w Quarzhasaat. U stóp wzgórza pojawiÅ‚a siÄ™ procesja szeÅ›ciu mężczyzn dzwigajÄ…cych wielkÄ…, zamkniÄ™tÄ… skrzyniÄ™. Niezwykle powoli podeszli do podwyższenia. W jasnym Å›wietle można byÅ‚o poznać, że każdy z szóstki pochodzi z innego klanu, niemniej wszyscy sÄ… równie wysocy i w Å›rednim wieku. W nocnym powie- trzu rozlegÅ‚ siÄ™ ostry i wyrazny dzwiÄ™k pojedynczego bÄ™bna. Po chwili doÅ‚Ä…czyÅ‚ nastÄ™pny, potem kolejny, aż przynajmniej dwadzieÅ›cia ich grzmiaÅ‚o ponad woda- mi oazy i dachami kazby. Zrazu powolnie, wybijaÅ‚y skomplikowany i subtelny rytm, który wzbudziÅ‚ podziw Elryka. 51 Czy to jest pogrzeb? spytaÅ‚ nowego przyjaciela. Alnac przytaknÄ…Å‚. Ale nie wiem, kogo chowajÄ…. WskazaÅ‚ na szereg symetrycznych pagór- ków za drzewami. To sÄ… tereny pogrzebowe nomadów. Naprzód wystÄ…piÅ‚ starzec z brwiami i brodÄ… bielejÄ…cymi pod kapturem, i za- czÄ…Å‚ odczytywać coÅ› ze zwoju wyciÄ…gniÄ™tego z rÄ™kawa. Dwóch innych otworzyÅ‚o misterne wieko trumny i, ku wielkiemu zdumieniu Elryka, napluÅ‚o do Å›rodka. Alnac westchnÄ…Å‚ z przejÄ™ciem. StojÄ…c na palcach, usiÅ‚owaÅ‚ dojrzeć coÅ› w jasno oÅ›wietlonym pochodniami wnÄ™trzu trumny. Jest pusta, książę Elryku. Chyba że ciaÅ‚o jest niewidzialne. BÄ™bny przyspieszyÅ‚y coraz bardziej urozmaicony rytm. RozlegÅ‚ siÄ™ falujÄ…cy niczym fale oceanu Å›piew wielu gÅ‚osów. Elryk nigdy nie sÅ‚yszaÅ‚ takiej muzyki. PoruszaÅ‚a najgÅ‚Ä™bsze struny, wydobywaÅ‚a z gÅ‚Ä™bi serca gniew, żal, skÅ‚aniaÅ‚a niemal do pÅ‚aczu, do przyÅ‚Ä…czenia siÄ™ do coraz gÅ‚oÅ›niejsze- go chóru. SÅ‚owa byÅ‚y caÅ‚kiem niezrozumiaÅ‚e i wydawaÅ‚y siÄ™ pochodzić z jÄ™zyka o wiele starszego niż MelnibonéaÅ„ski, który byÅ‚ najdawniejszÄ… mowÄ… w MÅ‚odych Królestwach. Nagle i bÄ™bny, i Å›piew umilkÅ‚y. SzeÅ›ciu mężczyzn podniosÅ‚o trumnÄ™ z podwyższenia i odmaszerowaÅ‚o w kie- runku kurhanów, inni podążyli za nimi z pochodniami wydobywajÄ…cymi z mroku osobliwe Å›cieżki bieli wijÄ…ce siÄ™ pomiÄ™dzy rzucajÄ…cymi ostre cienie drzewami. Zatrzymali siÄ™ nagle i pieśń powróciÅ‚a, tym razem bardziej uroczysta, trium- fujÄ…ca. TÅ‚um uniósÅ‚ gÅ‚owy i z kilkuset gardeÅ‚ dobyÅ‚o siÄ™ zawodzenie, majÄ…ce naj- wyrazniej być rytualnÄ… odpowiedziÄ…. TÅ‚um nomadów zaczÄ…Å‚ rozpÅ‚ywać siÄ™ w kierunku namiotów. Alnac zatrzymaÅ‚ jednÄ… z kobiet w bogatych zielono-zÅ‚otych szatach i wskazaÅ‚ na znikajÄ…cÄ… proce- sjÄ™. Czy to byÅ‚ pogrzeb, siostro? Nie dostrzegÅ‚em ciaÅ‚a. CiaÅ‚a tu nie ma powiedziaÅ‚a, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ w zmieszaniu. To byÅ‚ rytuaÅ‚ zemsty wszystkich klanów podjÄ™ty za namowÄ… Raika Na Seema. CiaÅ‚a nie ma, bo ten ktoÅ› nie dowie siÄ™ o swojej Å›mierci pewnie jeszcze przez parÄ™ miesiÄ™cy. PogrzebaliÅ›my go teraz, ponieważ na razie jest poza naszym zasiÄ™giem. To nikt z nas, nie pochodzi z pustyni. Niemniej jest już martwy, chociaż jeszcze tego nie zauważyÅ‚. To nie byÅ‚a żadna pomyÅ‚ka. Nie mamy tylko jego fizycznej powÅ‚oki. To wróg twego ludu, siostro? Tak. To wróg. WysÅ‚aÅ‚ ludzi, by ukradli nasz najwiÄ™kszy skarb. Nie udaÅ‚o im siÄ™, lecz ich klÄ™ska sporo nas kosztowaÅ‚a. Ale chyba ciÄ™ znam? Ty jesteÅ› tym, na powrót którego liczy Raik Na Seem. WysÅ‚aÅ‚ po ZÅ‚odzieja Snów. Spojrza- Å‚a na podwyższenie, gdzie w Å›wietle pojedynczej pochodni staÅ‚a potężna postać, pochylona niby w modlitwie. JesteÅ› naszym przyjacielem, Alnakiem Krebem, który już nam kiedyÅ› pomógÅ‚. 52 Owszem, miaÅ‚em zaszczyt wyÅ›wiadczać waszemu ludowi już pewne przy- sÅ‚ugi. Alnac, zgodnie z obyczajem, podziÄ™kowaÅ‚ za pamięć. Raik Na Seem czeka na ciebie powiedziaÅ‚a. Idz w pokoju i niech pokój spÅ‚ynie na twojÄ… rodzinÄ™ i przyjaciół. Alnac Kreb odwróciÅ‚ siÄ™ zdumiony do Elryka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|