|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Następnego dnia spytałam Louisa o Selmar, ale nic mi nie odpowiedział, tylko się wściekł. Tak się zezłościł, że kazał mi zejść mu z oczu, nie chciał, żebym mu pomagała. Zdenerwowałam się, ale wiedziałam, że pewnie nie mówi poważnie. Bez problemu więc zajęłam się siekaniem paszy dla kóz. Ciekawe, dlaczego reagował tak emocjonalnie za każdym razem, gdy wspominałam o Selmar. Mówił, że się zdegenerowała. Zastanawiałam się, jaka była wcześniej. Może była prawie normalna i Louis bardzo ją polubił? Nikt nie wiedział, czy Selmar została złapana. Mówiono tylko, że blizniacy mieli zostać wysłani na odległe farmy publiczne, na których zbierano białopal. Ariel nie prowadził nas już na farmę i przestał nas też z niej odbierać. Niektórzy twierdzili, że udał się na poszukiwania Selmar. Mówili, że zawsze ścigał uciekinierów. I że zawsze ich łapał. Przypomniałam sobie reakcję Selmar na Ariela i zrobiło mi się jej żal. Postanowiłam zamiast tego wysondować Rushtona, choć wiedziałam, że odczytując Ariela, dowiedziałabym się więcej. Rushton przyszedł odebrać nas spod furtki przy labiryncie. Tego dnia wypadało sprzątanie stajni, więc Rushton poszedł gdzieś z dwiema innymi osobami, zapowiedziawszy, że wróci tuż przed obiadem. Postanowiłam najpierw poćwiczyć. Wypuściłam myśli, pozwoliłam im poszybować i zawisnąć gdzieś w przestrzeni. Dziwnie się czułam, bo tak długo trzymałam je na uwięzi. Zakręciło mi się trochę w głowie i zalały mnie fale myśli i odczuć. Napływały ze wszystkich stron, przemykając jak motyle, snując się jak dym. Nic nieznaczące myśli o tym, jak osiodłać nieujeżdżonego konia albo co zrobić z chorą klaczą, ulotna myśl o ostrej zimie, w czasie której zdechły setki zwierząt. W stajni aż buzowało od wspomnień. Wystarczyło otworzyć się na pozostawione przez nie ślady. Nie dało się stwierdzić, jak długo mógł przetrwać odcisk myśli. Zależało to od osoby, w której głowie powstała myśl, od czasu, miejsca i wielu innych czynników. Ale w tym momencie nie próbowałam analizować wychwytywanych myśli. Przed delikatną misją wysondowania Rushtona chciałam się po prostu upewnić, że mój dotyk jest jak najmniej wyczuwalny. Pchnęłam swoje myśli dalej, do miejsca, gdzie Odmieńcy zbierali owoce, a potem jeszcze dalej, na pastwiska, na których pasły się zwierzęta, w każdy zakątek folwarku. Zapuszczałam się zbyt daleko, żeby wychwycić jakąś konkretną myśl. Przypominało to nurkowanie: gdy człowiek zanurza się coraz głębiej, ale do dna ma jeszcze daleko. Wyszłam poza Obernewtyn, zastanawiając się, dokąd mogę dotrzeć. Gdyby dało się przejść przez góry, może odnalazłabym Marumana. Wydawało się to niesłychane, ale nie widziałam powodu, dla którego miałabym nie być w stanie tego zrobić. Choć przy takiej odległości trudno byłoby wyłowić jeden konkretny strumień myśli. Wtem coś się poruszyło pod wpływem mojego dotyku. Wzdrygnęłam się, ale ciekawość sprawiła, że cofnęłam się tylko odrobinę. Nierozsądnie znów się przysunęłam i otarłam się o to coś myślami. Zatrzepotało gwałtowniej i nagle ogarnął mnie strach. Zaczęłam się wycofywać, ale wtedy pojawiło się coś niezwykle silnego i pochwyciło mnie. Próbowałam się rozpaczliwie wyrywać, ale coś, czego spokój zakłóciłam cokolwiek to było trzymało mnie mocno i zaczęło przybliżać się po mojej własnej sondzie. Niejasno odnotowałam, że osunęłam się na kolana. Ogarnęło mnie przerażenie. Szarpnęłam z całych sił, żeby się uwolnić. Czułam się tak, jakby coś przemocą próbowało wyciągnąć mnie z ciała. Nieznana siła przyciągała mnie nieubłaganie coraz bliżej. Znajdowała się na tyle blisko, że wyczułam, że to, co mnie trzyma, nie ma własnego życia. Nie był to człowiek i na pewno nie było to żadne zwierzę. Pomyślałam, że to może duch ze Starych Czasów. Poczułam dudnienie w uszach i zalała mnie nowa fala przerażenia, gdy uświadomiłam sobie, że to coś mnie przyzywa. Zaszlochałam i poczułam, że moje nogi podnoszą się z drżeniem. Nie! wrzasnęłam. Nagle wyczułam kogoś jeszcze. Złapał umysł dziewczyny& czyj? Ta osoba miała dużo silniejszy umysł niż Matthew, niemal tak silny jak ja, ale było w nim coś chaotycznego, jakby ten sam głos odbijał się echem w jakimś pomieszczeniu. Wrażenie było dziwne i niepokojące, coś jak chór, tyle że wszystkie głosy były lekko przesunięte względem siebie. Poczułam, jak chłodne macki sondy splatają się delikatnie z moimi. Odruchowo spróbowałam się wyrwać, wiedząc, że tego rodzaju połączenie odsłoni mnie całkowicie przed tym nieznanym umysłem. Kim jesteś? spytałam, gdy znów poczułam go blisko siebie. Zaufaj mi, siostrzyczko w umyśle. Chciałbym cię poznać, ale nie teraz. Ja i moi przyjaciele wyczuliśmy cię. Powiedz, jak się nazywasz. Szarpałam się przez chwilę w żelaznym uchwycie obcej siły, ale zorientowałam się, że idę w kierunku otwartych drzwi. Nie! krzyknęłam. Może jeśli ci pomożemy, to nam zaufasz. Jesteś silna. Być może nawet silniejsza niż którekolwiek z nas. Maszyna, która cię trzyma, też jest bardzo silna, ale razem będziemy silniejsi. Połącz się ze mną i na mój sygnał z całych sił pociągnij. Maszyna nie ma rozumu i nie potrafi podejmować decyzji. Będzie próbowała przytrzymać nas oboje. Dzielić znaczy zwyciężać. Nie potrafię się połączyć wykrzyknęłam z rozpaczą, obawiając się nieuniknionego ujawnienia niemal tak bardzo jak przyciągającej mnie potwornej siły. Ale zaczynałam panikować i wiedziałam, że zaraz całkiem się odsłonię. Musisz to zrobić przynaglił drugi umysł. Nie będę cię czytać, obiecuję. Znajdowałam się już w drzwiach. Przerażenie dodało mi sił i zachwiałam się niepewnie, nie przesuwając się ani naprzód, ani do tyłu. No dobrze zgodziłam się, bo nie miałam wyjścia. Drugi umysł natychmiast do mnie doskoczył, a ja poczułam przemożną chęć poddania się jego miękkim mackom, on jednak trzymał się z dala od centrum moich myśli, dochowując tym samym danej obietnicy. Teraz! zawołał i pociągnęliśmy ze wszystkich sił. Zgodnie z przewidywaniami maszyna jeśli to była maszyna próbowała przytrzymać nas oboje, ale nie starczyło jej sił. W chwili gdy się ze mnie zsunęła, ustawiłam zaporę. Otworzyłam oczy. Znajdowałam się przed stajnią i roztrzęsiona weszłam z powrotem do środka. Z przerażeniem uświadomiłam sobie rozmiary własnej słabości. Twarz ociekała mi potem, więc otarłam ją szybko rękawem. Maszyna zdolna do interakcji z myślą. Byłam zdumiona i przerażona. To oznaczało, że ktoś używał zakazanej maszyny. Ale jakiego rodzaju maszyna była zdolna do czegoś takiego? Czy mieszkańcy Starych Czasów znali telepatię? I kim był ten drugi umysł? Pomyślałam, że mężczyzną,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|