|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Pewna życzliwa osoba, której Stephen bardzo się podoba, poinformowała go, że mam nieślubne dziecko. - No i co z tego? - zdziwiła się Jill. - Naprawdę uważasz, że taka wiadomość musi zniechęcić mężczyznę, nawet jeśli kobieta naprawdę go interesuje? Ja nie byłabym tego taka pewna. - Dajmy temu spokój. A gdyby tak powiedzieć matce, co ją ze Stephenem łączyło, i że nie tylko nie jest zwykłym kolegą z pracy, lecz jest ojcem Daisy? W pierwszej chwili byłaby oczywiście zaskoczona, po- tem jednak na pewno wpadłaby w entuzjazm, zaczęła ją nama- S R wiać na wyznanie Stephenowi prawdy i wszelkimi sposobami próbowałaby ich pojednać. - Martwię cię o ciebie, Gemmo - westchnęła Jill. - Dlaczego, mamo? Naprawdę nie ma powodu. - Wiesz, jak cię kocham, córeczko, i jak wiele jestem gotowa dla ciebie zrobić. Byłabym jednak najszczęśliwsza, gdybyś uło- żyła sobie życie z kimś, kto będzie kochał ciebie i twoje dziec- ko. Nie zapominaj, że Daisy powinna mieć ojca. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo każde dziecko go potrzebuje. - Wiem, mamo, ale przecież nie stworzę go z niczego! Jill zamilkła. Po chwili spytała: - Nie chcę być wścibska, ale czy ojciec Daisy nie dawał o sobie znać? - Przecież ci mówiłam, że zerwaliśmy, zanim wyjechał za granicę. - A czy pomyślałaś, co powiesz Daisy, kiedy podrośnie i za- cznie pytać o ojca? - przyciskała ją matka. - Powiem prawdę! %7łe nasz związek rozpadł się przed jej urodzeniem. Co innego miałabym jej powiedzieć? - namiętnie wykrzyknęła Gemma. - Ale czy go kochałaś? I czy on kochał ciebie? - Oczywiście, że tak. To znaczy, wtedy - odparła Gemma, czując że ręce zaczynają jej drżeć. - Więc co was rozdzieliło? - On nie chciał obciążać się rodziną, a tym bardziej mieć dzieci. Dawał mi bardzo jasno do zrozumienia, że na pierwszym miejscu stawia pracę. Przyjął posadę za granicą, bo była kolej- S R nym stopniem w jego karierze. To wszystko - zakończyła Gemma. - Przepraszam, kochanie, że cię zdenerwowałam - sumitowa- ła się Jill. - Ale martwię się o ciebie, o ciebie i Daisy. - Niepotrzebnie, mamo. Jest nam dobrze tak, jak jest. Jill udała, że bierze jej zapewnienie za dobrą monetę, powiedziała dobranoc i poszła spać. Gemma jednak dalej biła się z myślami, zdając sobie sprawę, jak dalece była wobec matki nieszczera. Nie mogła się dłużej łudzić: ponowne pojawienie się Stephena uświadomiło jej, że jest w nim wciąż zakochana. A jego zachowanie pozwalało przypuszczać, iż nie jest w swoim uczuciu osamotniona. Co z nimi będzie? Z jednej strony marzyła, by do niej wrócił, i chciała dzielić z nim życie, z drugiej jednak umierała z niepo- koju na myśl o tym, co zrobi, kiedy się dowie, iż Daisy jest jego dzieckiem, a on nie miał o tym pojęcia. Jedno stało się pewne: nie ma prawa dłużej ukrywać przed Stephenem prawdy. Wiedząc o tym, Gemma zastanawiała się do białego rana, jak mu o tym powiedzieć i jak on na to zareaguje. Czy poczuje się obrażony? A może niewiele go to obejdzie? Twierdził wszak, że nie chce mieć dzieci. Ale od tamtej pory mógł zmienić zdanie. A jeżeli wpadnie w złość i zechce odebrać jej Daisy? Na tę myśl Gemmie zamarło serce. Nie, to niemożli- we. Ale niewykluczone. Za żadne skarby nie zaryzykuje utraty dziecka. Szarzało już, gdy podjęła ostateczną decyzję. Nie powie Ste- phenowi o Daisy. W każdym razie jeszcze nie teraz. Musi się wpierw przekonać, jak będzie się wobec niej zachowywał, są- S R dząc, że miała dziecko z innym mężczyzną. Dopiero jeśli Ste- phen pomyślnie przejdzie tę próbę, będzie zdolna uwierzyć w szczerość jego uczucia. - Co się stało? - zapytała Gemma, wchodząc rankiem na od- dział i widząc panujący wokół stanowiska pielęgniarek niezwy- kły ruch i bieganinę. - Tristan! - zduszonym szeptem rzuciła siostra Miles, zasła- niając słuchawkę telefonu, przez który z kimś rozmawiała. Gemma przestraszyła się. - Dzieje się coś niedobrego? - Pierwsze objawy odrzucenia przeszczepu. Doktor Preston siedział przy nim przez całą noc. Muszę odszukać Van Haelfe- na, który jest podobno na jachcie w cieśninie Solent, a jego te- lefon kontaktowy odbiera sekretarka. Och, zdaje się, że naresz- cie mam połączenie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|