|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
musiała się poddać operacji wyrostka robaczkowego. W tym czasie przyjaciółka żony i mężczyzna próbowali mu ją zastąpić,troskliwie się nim opieku- jąc. Musieli jednak przyznać, że nie potrafili w pełni zastąpić psu pani. Wyraznie przez te dni czegoś było mu brak. Gdy tylko pani zniknęła z jego oczu, demonstracyjnie zaczął za nią tęsknić. Nie jadł wcale lub bardzo mało; leżał, jakby zupełnie opadł z sił. Gdy próbowano go pocieszać, machał co prawda ogonkiem, ale smutno przy tym skomlał. Litując się nad nim, mężczyzna podjął nawet próbę, oczywiście za zgodą lekarza i przełożonej pielęgniarek, ulżenia mu w tej tęsknocie. Było to możliwe, gdyż szpital wkrótce miał się przeprowa- dzić do nowego budynku. Wielu pacjentów już znajdowało się w nowej klinice. Tak więc dyrektor szpitala mógł wyjątkowo zgodzić się na to, czego nigdy dotąd nie robił. Po- zwolił wejść z Muklem na teren szpitala. Zgodził się dość łatwo, gdyż przełożona pielęgniarek zapew- niła go: - Zawsze byłam za tym, aby zezwolić na coś takiego. Powitano Mukla zatem serdecznie i na dole w holu zawinięto w koc. Widocznie zbyt szczelnie, gdyż kilka razy, jakby dusząc się, zakasłał, próbując wciągnąć powietrze. Ale tylko w takim przebra- niu, odpowiednio przygotowanym wcześniej dla psa, nasyconym środkami dezynfekującymi, mógł mężczyzna zanieść Mukla - jak chore dziecko - na rękach, do pokoju żony. I to w momencie, gdy na korytarzu nie było prawie pacjentów. Gdy Mukiel zobaczył swoją panią, omal nie oszalał. Zaczął wydawać z siebie radosne dzwięki, próbując oczywiście wyskoczyć z krępującego go koca, by do niej podbiec. Pani próbowała mu jednak przemówić do rozsądku, uspokajając go: - Jak dobrze Mukielku, że tu jesteś. Nie możesz jednak wskoczyć na łóżko. Jestem jeszcze chora. Mężczyzna przez cały czas próbował przytrzymać Mukla, przyciskając go do piersi, czego pies nie mógł mu darować. Gotów był niemal gryzć go po rękach, by się oswobodzić. Nie ugryzł go jed- nak, tylko groznie zawarczał. - Uspokój się! - zawołał do niego ostro mężczyzna - bo dostaniesz klapsa, i to porządnego. Nie można zachowywać się tak w szpitalu! Była to oczywiście tylko grozba z jego strony. Mukiel nigdy w swoim życiu nie został uderzony ani przez mężczyznę, ani przez jego żonę, ani też przez kogokolwiek z rodziny. Największą karą dla niego było to, gdy przez kilka minut nie odzywano się do niego. Okazywał wtedy dziwny niepokój i smutek. Teraz jednak żona miała niemal pretensję do swego męża, że go tak ostro potraktował. Jakby chciała powiedzieć: czy nie widzisz, że to wszystko z radości, że mógł tu przybyć? - Podaj mi go, pro- szę - powiedziała. - Chcę go troszkę pogłaskać. Mukiel ucieszył się jeszcze bardziej, gdy poczuł dotknięcie jej ręki. Znów próbował wyrwać się mężczyznie. Przez chwilę walczyli ze sobą, ale mężczyzna oczywiście okazał się silniejszy. Może dla- tego, że psa krępował koc i ograniczał mu ruchy. - Czy on się wściekł?! Koniecznie chce się do ciebie dostać! - zawołał, śmiejąc się mężczyzna. - Czuję się taka szczęśliwa - powiedziała do niego żona - ale tym razem, niestety, nie mogę go przytulić. Rana po operacji jeszcze się nie zagoiła. Boję się, żeby nie pękł szew. Wówczas mężczyznie przyszedł do głowy pomysł: - Pokaż mu swoją ranę! Może wtedy zrozu- mie, dlaczego nie wolno mu wskoczyć do ciebie do łóżka. %7łona, nie namyślając się długo, odchyliła kołdrę, pokazując swój mocno obandażowany brzuch. Na opatrunku widoczne były jasnoczerwone plamy świeżej krwi pomieszane z żółtozielonymi śladami po środkach odkażających. Mukiel wciągał ich ostrą woń. Teraz mężczyzna wyraznie poczuł, że pies zaczął się uspokajać. Znów stał się łagodny i potulny niczym małe, bezbronne dziecko. Może też w tym momencie przypomniał sobie swoją operację po za- truciu. Teraz dopiero mężczyzna odważył się zawiniętego w koc Mukla, którego wciąż trzymał na rę- kach, położyć obok żony na łóżku. To wyraznie uszczęśliwiło psa, który z wdzięcznością patrzył na niego, leżąc niemal bez ruchu obok swojej pani. Położył jedynie głowę na jej rękach, potem na piersi, a robił to tak ostrożnie i delikatnie, że zadziwiał tylko przypatrujących się temu ludzi. To był chyba jedyny w jego życiu okres, kiedy przez kilka dni musiał żyć sam, nie mogąc być blisko swojej uwielbianej pani. Kilka lat pózniej wszyscy wybrali się ponownie do Włoch. Tym razem, wspólnie z inną zaprzy- jaznioną rodziną, wynajęli na południe od Ostii mały domek w niewielkiej miejscowości. Nie był on wyposażony specjalnie komfortowo, ale to nie przeszkadzało ani Muklowi, ani ich przyjaciołom. Do Rzymu nie było stąd dalej niż godzina jazdy samochodem. Postanowili więc skorzystać z na- darzającej się okazji i poznać bliżej to jedyne w swoim rodzaju miasto; zobaczyć przede wszystkim je- go zabytki, odwiedzić także liczne znakomite rzymskie restauracje i przejść się znanymi ulicami, to znaczy popatrzeć na plac Zwiętego Piotra, na słynne hiszpańskie schody, Forum Romanum, Collo- seum, Pantheon i inne sławne budowle. Oczywiście w towarzystwie Mukla. Z tym "nieodłącznym", jak nazywali go przyjaciele, członkiem ich rodziny. Miało przy tym miejsce pewne zdarzenie, które nie ucieszyło mężczyzny, lecz z którym musiał się pogodzić, nie chcąc zakłócać spokoju w rodzinie. Ponieważ znał Rzym z wcześniejszych licznych podróży służbowych, doszło do następującego układu między małżonkami. Otóż, gdy w planie było zwiedzanie miejsc muzealnych, jak na przykład zbiorów watykańskich, katakumb czy muzeum Etrus-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|