|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomiędzy nim a jego żoną. Tak było od początku i musiał dokonać wyboru. - No cóż. Miejmy nadzieję, że był to właściwy wybór. - Twoja macocha jest zdruzgotana z powodu zapisu w testamencie. Znowu przystanęła i spojrzała na niego. - Kontaktowałeś się z nią? - Rozmawiałem z nią wiele razy. - Co ci powiedziała? - Tylko tyle, że sądziła, iż twój ojciec coś jej zapisze. Nie oczekiwała, że zostawi jej wszystko, uznaje, że jesteś jego jedynym dzieckiem i prawowitą ZEMSTA MILIONERA 103 spadkobierczynią, ale byli małżeństwem przez blisko czternaście lat, przynajmniej z pozorów - szczęśliwym. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad motywami ojca. Czy to możliwe, że w ostatniej chwili zmienił zdanie o swej żonie? Pozostały jej tylko fragmentaryczne wspomnienia, ale pamiętała dosyć, by wiedzieć, że macocha zaprzestała w końcu prób zaprzyjaznienia się z nią i dokładała starań, by podkopać jej wpływ na ojca. Marcia działała w sposób niezwykle sprytny, szydziła z niej i wygłaszała niszczące jej poczucie wartości komentarze tylko wtedy, gdy były same. Nie szanowała prywatności Gemmy, niejeden raz czytała jej pamiętnik i przekazywała jego treść ojcu, dorzucając to i owo od siebie. Przedstawiała Gemmę jako małą puszczalską, choć było to absolutnie niezgodne z prawdą. W przypływie buntu Gemma zdecydowała się stracić dziewictwo z pierwszym chłopakiem, który okazał j ej zainteresowanie, ale nie było to miłe doświadczenie. Także pózniejszych kontaktów seksualnych nie wspominała z przyjemnością. Macocha znajdowała okazje, by w okrutny sposób krytykować jej wygląd, bezustannie sugerując, że powinna stracić kilka kilogramów. Wpędziła tym Gemmę w spiralę autodestrukcji, objawiającą się zaburzeniami odżywiania. Dopiero po latach dziewczyna zdołała nad nimi zapanować. Przemoc emocjonalna, tak określił to ktoś ze schroniska. Na swój sposób była równie niszczycielska jak przemoc fizyczna. - Więc dlaczego ruszyłeś mi na ratunek? - ode- 104 MELANIE MILBURNE zwala się po długim milczeniu. - Czemu nie stanąłeś po stronie Marcii? Podobno nie była aż taką jędzą, jaką, sądząc z twoich aluzji, musiałam być ja. Andreas odwrócił wzrok i spojrzał na wodę. - Chciałem cię znowu zobaczyć. Przekonać się, czy się zmieniłaś. - I jaki jest twój werdykt? - spytała, żałując, że w jej głosie jest tyle niepokoju. Odwrócił się ku niej, wyraz jego twarzy nie zdradzał niczego. - Jeszcze się nie zdecydowałem. Czasem czuję, że tak jak dawniej ukrywasz przede mną swoje prawdziwe ,ja". Cały kłopot w tym, że musiała ukrywać przed nim wszystko. Gdyby tylko mogła opowiedzieć mu prawdę o swojej przeszłości, o tym, że bardzo żałuje sposobu, w jaki go traktowała, że zaczęła żywić do niego uczucie, jak podziwia go za to, że potrafił wznieść się ponad przeszłość i przyjść jej z pomocą. Oczywiście, podejrzewała, że jego motywem była zemsta, ale wiedziała, że nadal czul do niej pociąg, i to dawało jej wątłą nadzieję, że w jakiś sposób zdoła naprawić sytuacje. Nie mogła ofiarować mu tego, czego pragnął, przynajmniej nie w sposób zgodny z naturą, ale mogła obdarzyć go bezgraniczną miłością... Chyba to rekompensowało jej inne niedociągnięcia? Tylko to miała mu do zaoferowania - samą siebie. - Powinniśmy już wracać na kolację - powiedział po krótkiej chwili milczenia. - Wyglądasz tak, jakby powiew od morza mógł cię złamać na pół. Musieli zwolnić tempo z powodu jej utykania, ale ZEMSTA MILIONERA 105 jeśli to mu przeszkadzało, nie okazywał tego. Wziął ją za rękę, zaciskając długie palce na jej dłoni. Nie odebrała mu jej. Dom zapewnił im schronienie przed silnym wiatrem, który zmienił ocean w miliony rozpędzonych białych koni, niepowstrzymanie dążących do brzegu. Gdy Andreas zamykał frontowe drzwi, odgarnęła z oczu rozczochrane włosy. - Uff! Chyba nadciąga jesień. - Nie daj się nabrać . Wiesz, jaka jest pogoda w Sydney. Jutro może być powyżej trzydziestu stopni. Ale w przyszłym tygodniu będziemy we Włoszech, gdzie wiosna jest w pełnym rozkwicie. Chciała go prosić o więcej czasu przed spotkaniem z jego rodziną, ale wydawało się, że już wszystko zdążył załatwić. Zanim się zorientowała, rozmawiali jak zwykłe małżeństwo o połączeniach samolotowych i gdzie się zatrzymają. - Będziesz w dobrych stosunkach z moimi siostrami - powiedział, gdy zasiedli do posiłku, przygoto- wanego przez gospodynię i odgrzanego w mikrofalówce. - Bardzo się cieszą na spotkanie z tobą. - Co im o mnie mówiłeś? Uśmiechnął się, sięgając po kieliszek z czerwonym winem. - Nie za wiele, tylko tyle, że jesteś najpiękniejszą kobieta, jaką widziałem. Przeniosła spojrzenie na swój kieliszek z wodą - Więc będą bardzo rozczarowane, gdy staną ze mną twarzą w twarz. - Nie sądzę. 106 MELANIE MILBURNE - Powiedziałeś im, że kuleję i mam bliznę? - Gemmo, nie masz powodu denerwować się spotkaniem z moją rodziną. Przywitają cię z otwartymi ramionami. - Będą podejrzewać, że nasze małżeństwo to oszustwo. - Nie dowiedzą się tego ode mnie - zapewnił. - Przekonanie, że ustatkowałem się i jestem szczęśliwy, doda im otuchy, a bardzo tego potrzebują. - Zrobię, co w mojej mocy. Sądzę, że przynajmniej tyle jestem ci winna. - Nie jesteś mi nic winna. Nikt mnie nie zmuszał do ślubu z tobą. Zrobiłem to z największą ochotą. Zmarszczyła brwi. - Nadal nie rozumiem dlaczego. - Nie musisz rozumieć. Jesteś moją żoną, i w tej chwili tylko o tym masz pamiętać. Nie mogła myśleć o niczym innym. Była jego żoną i za godzinę czy dwie będzie dzielić z nim łóżko. Jak gdyby czytając w jej myślach, Andreas spojrzał jej w oczy. - Może wolałabyś spędzić pierwszą noc po ślubie sama? Przesunęła językiem po wyschniętych wargach. - Nie miałbyś nic przeciwko temu? - spytała. Zdawała sobie sprawę, że w jej głosie dzwięczy żałosna wdzięczność, ale nie mogła nic na to poradzić. - Nic a nic. Mówiłem ci już, że jestem cierpliwy. Wbiła wzrok w obrus. - Nie chodzi o to, że nie jesteś atrakcyjny... Bo jesteś... Po prostu już dawno... z nikim nie spałam. ZEMSTA MILIONERA 107 - Czujesz do mnie pociąg, cara! - spytał miękko. Spojrzała mu w oczy. - Nie ma sensu zaprzeczać, skoro za każdym razem, gdy mnie całujesz, czuję się... jakbym... - Jakby co? Wyrwało się jej krótkie, urywane westchnienie. - Jakbym dopiero teraz żyła... w całej pełni. Wstał, obszedł stół i pomógł Gemmie podnieść się z krzesła. Wpatrywał się w jej piękną twarz i miał wrażenie, że coś skręca mu wnętrzności. - Gdybyś pamiętała mnie sprzed dziesięciu lat, może wcale nie byłbym dla ciebie pociągający - po- wiedział po krótkiej przerwie. Badała wzrokiem jego twarz, zastanawiając się, czy nie odkrył jej podstępu, ale poza ironicznym uśmieszkiem na wargach nic nie wskazywało, by przejrzał zasłonę jej kłamstw. Czy jednak mogła być tego pewna? - Idz spać, Gemmo - polecił. - Zobaczymy się rano. - Ale co z kolacją? - Wskazała resztki ich posiłku. - Pomogę ci posprzątać. - Daj spokój. Jesteś blada i wyglądasz na zmęczoną. - Gdzie... gdzie mam spać? - spytała, splatając przed sobą dłonie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|