[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- ProszÄ™ bardzo, kotku.
Nie zamierzaÅ‚ siÄ™ sprzeciwiać. MogÄ… zmienić te­
mat, mówić o czymkolwiek, ale o seksie on, Devlin,
nie pozwoli jej zapomnieć! Dzisiejszego wieczora
będzie się z nią kochał, uciszy te dziwne sygnały
ostrzegawcze, które nękają go od popołudnia.
- Wejdziesz na moment? -- spytała dwie godziny
pózniej, kiedy odprowadził ją pod drzwi.
Nie boi się tych wieczornych wizyt, pomyślał
zadowolony. Poprzednie dwa wieczory, kiedy od­
woził ją do domu, również zapraszała go na kawę
lub kieliszek wina. Ponieważ bez oporów wycho­
dził, nie miała powodu sądzić, że dziś też tak nie
postÄ…pi.
- Dziękuję. Z przyjemnością.
OdprowadziÅ‚ jÄ… wzrokiem do kuchni, a sam ostroż­
nie przykląkł przed kominkiem, by rozpalić ogień.
Akurat wstawał, podpierając się laską, kiedy Tabitha
wróciła do pokoju z dwoma kieliszkami koniaku
w ręce. Zacisnąwszy usta, syknął z bólu, po czym
uśmiechnął się bezradnie.
- Co się stało? - Popatrzyła na niego zatroskana.
- Noga ci dokucza? - Pośpiesznie odstawiła kieliszki
na stół i obejmując Devlina w pasie, pomogła mu dojść
do kanapy.
- TrochÄ™. Zaraz mi przejdzie. Pewnie za bardzo
Jayne Ann Krentz
201
ją wczoraj nadwerężyłem, kiedy chodziliśmy po
mieście.
- Chciałam ci pokazać nasze piękne wiktoriańskie
domy. - Przytrzymała go, gdy siadał na kanapie. - Nie
pomyślałam, że taki długi spacer może ci zaszkodzić.
- W jej gÅ‚osie pobrzmiewaÅ‚y wyrzuty sumienia. - Mo­
że wypijesz trochę koniaku...?
Z wdzięczności przyjął kieliszek. Tabitha usiadła
obok na kanapie i siedziała spięta, dopóki nie wypił
odrobiny alkoholu i nie zapewnił jej, że w tej pozycji
noga znacznie mniej go boli.
- Jeszcze kilka minut i będzie dobrze. Zanim stąd
wyjdę, ból powinienem całkiem ustąpić.
To prawda. Ponieważ nie zamierzał wychodzić
przed świtem, do tego czasu ból faktycznie powinien
zniknąć. Noc spÄ™dzona z TabithÄ… to najlepsze lekar­
stwo na wszelkie dolegliwości. Nagle zauważył, że
Tabi przygląda mu się z poważną miną.
- Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać
- zaczęła.
- O moim wyjÅ›ciu? - zażartowaÅ‚, uÅ›miechem po­
krywając niepewność. - Dopiero przyszliśmy. Nawet
nie dopiłem koniaku.
- Nie o twoim wyjÅ›ciu. O twoim wyjezdzie - spre­
cyzowaÅ‚a. - Jakie masz plany, Dev? Jak dÅ‚ugo zamie­
rzasz zostać w Port Townsend?
Wziął głęboki oddech, po czym wolno wypuścił
z płuc powietrze.
- Na zawsze - odparł.
202 PRZYGODA NA KARAIBACH
- Na zawsze? - O mało nie wypadł jej kieliszek
z dłoni. - Jak to?
- Myślę o tym, żeby otworzyć biuro podróży
w lokalu, który sąsiaduje z Mandalą. W tym, który
wkrótce bÄ™dzie do wynajÄ™cia - oznajmiÅ‚, nie spusz­
czając z niej oczu. - Chciałbym przenieść się na stałe
z Houston do Port Townsend. I ożenić z tobą.
Na jej twarzy odmalował się cały wachlarz emocji.
Zdumienie, radość, strach. Nie spodziewaÅ‚a siÄ™ takie­
go wyznania, przynajmniej nie dziś. No cóż, czekanie
się skończyło. Sama zapytała o jego plany, a on nie
miał powodu ich ukrywać.
- Ale, Dev, nie możesz pod wpływem impulsu
podjąć tak ważnej decyzji jak przeprowadzka. Takie
sprawy wymagajÄ… gÅ‚Ä™bokiego namysÅ‚u. Jest tyle rze­
czy, które trzeba wziąć pod uwagę i...
- Nie sądzę, abyś ty zgodziła się zamieszkać
w Houston, a tym bardziej w naszej pięknej stolicy
- rzekł spokojnie. - Nie jesteś typem człowieka,
któremu odpowiada życie w dużym mieście. Dlatego
ja przeniosę się na północny zachód. Do urokliwego
Port Townsend.
Dłoń ściskająca kieliszek zadrżała.
- No dobrze, wiesz, jakim ja jestem typem. A ty?
- spytała cicho. - Jaki jesteś?
- Ja marzę o prowadzeniu biura podróży w małym
miasteczku nad zatokÄ… Pugeta. Tabi, dlaczego trzy­
masz mnie na dystans? - spytał, nie kryjąc frustracji.
Czubkiem języka oblizała wargi. Jej spojrzenie
Jayne Ann Krentz 203
zdradzaÅ‚o silny niepokój. MiaÅ‚a Å›wiadomość, że Dev­
lin przejął w swoje ręce ster i nie wiedziała, co z tym
fantem począć.
- Już ci mówiłam. Nie pozwolę, żebyś wywierał na
mnie nacisk. Nie zamierzam powtórzyć błędu, jaki
popeÅ‚niÅ‚am na statku. Tym razem muszÄ™ mieć stu­
procentową pewność.
Popatrzył na złocisty płyn w kieliszku.
- Wyczerpałaś swój limit czasu, Tabi. Zostaję na
noc.
- Nie. - To jedno małe słowo zabrzmiało niewiele
głośniej od szeptu.
Devlin podniósł wzrok. Spoglądała na niego jak
zahipnotyzowana, jakby naprawdę był smokiem, a ona
księżniczką, którą uwięził w swojej jamie. Nie chciał
jej więcej oszukiwać, nie chciał, by oskarżała go
o nieczystą grę. Wiedział, że niczego tym sposobem
nie osiÄ…gnie.
- Tak. - Odstawił kieliszek i wyciągnął do niej
rękę.
Pod wpływem jego dotyku dziwny paraliż, jaki ją
ogarnął, prysł. Zaczęła się szamotać. Próbując się
oswobodzić, wylała parę kropli koniaku na sukienkę.
W jej oczach pojawiła się złość i... i chyba pod-
niecenie. Przynajmniej taką miał nadzieję.
- Przestań, Dev. Proszę!
Obejmując ją za szyję, ostrożnie wyjął jej z dłoni
kieliszek.
- Obiecałem, że cię uprzedzę, zanim przystąpię do
204 PRZYGODA NA KARAIBACH
uwodzenia. No więc za moment, kotku, zacznę cię
uwodzić. Zamierzam siedzieć z tobą przed kominkiem,
gładzić cię, pieścić, aż zaczniesz mruczeć z rozkoszy.
ChcÄ™ siÄ™ z tobÄ… kochać, Tabi, chcÄ™ ciÄ™ dotykać i ca­
łować, aż będziesz zwijać się i błagać mnie O więcej.
Starał się mówić cichym, zmysłowym szeptem, ale
jego glos zdradzał zniecierpliwienie. Może gdyby
zdołał opanować napięcie, wszystko potoczyłoby się
inaczej. Ale mu się nie udało.
Tabitha wierciła się, szarpała i syczała.
- Puść mnie, do jasnej cholery, bo inaczej... - Nie
dokoÅ„czyÅ‚a. Uwolniwszy siÄ™ z jego uÅ›cisku, pode­
rwała się na nogi.
Wiedział, że musi działać szybko, że nie może jej
pozwolić wybiec z domu, bo nigdy jej nie dogoni.
Z bolącą nogą, bez laski, był bezradny, laska zaś leżała
na podłodze poza jego zasięgiem.
- Tabi, nie bądz śmieszna, wróć - powiedział
cicho, kiedy zaczęła cofać się w stronę kominka.
Potrząsnęła gniewnie głową.
- Tabi, przecież nie chcesz ode mnie uciec. To ja,
Dev. Wróć, kochanie. Pamiętasz, jak nam było razem
dobrze? Chodz, pójdziemy do łóżka, będziemy się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [Nie kocha siÄ™ ojca ani matki ani żony ani dzieca, lecz kocha siÄ™ przyjemne uczucia, które w nas wzbudzajÄ…]. • Design by Free WordPress Themes.