|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Serdelkowate palce zapaśnika podskoczyły na klawiszach i z głośników popłynęła smętna pieśń na temat problemów ekonomiczno-emocjonalnych młodzieży z marginesu. Przy drugiej frazie, rozpoczętej soczystym przekleństwem, Tyczka oddała plan miasta Ciopkowi i oświadczyła wściekłym głosem: Dosyć tego dobrego, Hulewicz. Obaj macie obniżone sprawowanie! Ja też? zapytał oszołomiony Zlipek. 275 A jakże! zawołał zadowolony z takiego obrotu sprawy pan Ciopek. Chociaż nie wiem, czy jest z czego warn obniżać. Polonistka klasnęła w dłonie. Nocujemy w tak zwanych Nowych Szkotach... Proszę, bez głupich zachowań oburzyła się, gdy zareagowaliśmy śmiechem. Mamy do wyboru: albo Szybką Kolej Miejską, albo tramwaje: 8,10 i 14. Co wolicie? Krzyknęliśmy zgodnie, że chcemy koleją. Tyczka zacisnęła pięści. Panie Maćku, czym jedziemy? Szybką Ko... zaczął Ciapek, lecz widząc potępienie w oczach starszej koleżanki, zmienił zdanie. Eee, tramwajem? Doskonale ucieszyła się nauczycielka. Skoro chcecie tramwajem, nie ma sprawy. Proszę wziąć bagaże; idziemy Niech no tylko ktoś się zgubi, natychmiast wraca do domu! Pogroziła nam palcem. Wyszliśmy z dworca. Wielkie miasto wprawiło nas w stan euforycznego oszołomienia. Hałas dworcowy był niczym w porównaniu z jazgotem ulicznego ruchu. Tysiące spieszących się osób, setki samochodów, wysokie budynki. To wszystko zapierało nam, młodym trombolinianom, dech w piersiach. Zrozumiałem, co znaczy być prowincjuszem. A ja nie chciałabym tu mieszkać powiedziała idąca za mną Ania. Obejrzałem się z bijącym sercem, ale mówiła do Beaty. Szkoda. Głupia jesteś skwitowała Beata. Tu można poznać kogoś naprawdę fajnego, nie to, co u nas. 276 Jej słowa raniły boleśnie, lecz bardziej dotknęła mnie odpowiedz Ani. Masz rację, w Trombolinie mieszkają same głąby bez wyobrazni i bez klasy. Na przystanku tramwajowym stało sporo osób. Nas, licząc z opiekunami, była dwudziestka. Pomieścimy się? zapytał z powątpiewaniem pan Ciopek. Musimy oświadczyła Tyczka. Po prostu trzeba się będzie ścieśniać. Gdyby ktoś się zgubił, adres zna, mój numer telefonu również mówiła, usiłując ustawić nas parami. Zresztą wysiadamy na czwartym przystanku, nie licząc tego. Kupił pan bilety, panie Maćku? A miałem kupić? zdziwił się nauczyciel. Poza tym nie będę kupował za swoje. Tyczka obdarzyła go zimnym spojrzeniem, pogrzebała w portmonetce, po czym podała mu pięćdziesięciozłotowy banknot. I proszę się pospieszyć, tramwaj przyjeżdża... zerknęła na rozkład za cztery minuty Zdegustowany takim traktowaniem matematyk zacisnął usta i pobiegł do kiosku. Z daleka słyszeliśmy, jak usiłuje wepchać się bez kolejki, tłumacząc się naglącą potrzebą. Czerwono-biały tramwaj przyjechał wypełniony po brzegi, ale większość pasażerów wysiadła przed dworcem. Wpychając się do środka, zauważyłem pełne nienawiści spojrzenie Szczęsnego Hulewicza. W czym ja mu właściwie zawiniłem? 277 - Proszę liczyć przystanki nakazała Tyczka. Dwie, może trzy dziewczyny znalazły miejsca siedzące, ale w większości staliśmy, trzymając się uchwytów i oparć foteli. Palikowa z godną mnicha cierpliwością kasowała bilety. Jakaś siwowłosa, krótko ostrzyżona kobieta trąciła mnie w rękę. Skasuj mi bilet, chłopcze rozkazała. Siedziała na miejscu dla inwalidy, trzymając na kolanach torbę z zakupami. No rusz się! Tamten rudy stoi bliżej kasownika warknąłem, urażony w swej godności. W piwnych oczach kobiety wyczytałem zaskoczenie. Jej upstrzona brązowymi plamami dłoń cofnęła się nieznacznie. Ale ty stoisz bliżej mnie zauważyła rezolutnie. Bilet ulgowy trącił mnie w policzek. Skunks! zawołałem. Skasuj tej miłej staruszce... zawiesiłem głos. Zgodnie z oczekiwaniami kobieta pobladła ze złości. bilecik. Pani nie da rady wstać, więc bądz tak uprzejmy. Pal gumy, frajerze! odkrzyknął Szczęsny Widzi pani, jaki to nieuprzejmy cham powiedziałem głośno. Hulewicz usłyszał, lecz nachylił się jedynie do Zlipka, szepcząc mu coś do ucha. Mam nadzieję, że wszeptał mu przy okazji trochę skunksiego zapachu. Natychmiast proszę mi podać ten bilet! oburzyła się Tyczka. Bardzo panią przepraszam, to trudna młodzież, ze szkoły specjalnej... To się na pewno nie powtórzy. 278
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|