|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oczach. Ale wtedy się nim nie przejmowałem. Roz wodził się właśnie, był wściekły i zgorzkniały i wybierał się za granicę. Myślę, że wyczuwał, iż gdyby w takim momencie swego życia zaczął cię uwodzić, uznałabyś to za obrazę. Sama byłaś wtedy bardzo na takie sprawy wyczulona. - Jestem zdumiona: już dwa lata temu rozumiałeś doskonale wszystkie moje uczucia, Drake? Odniosłam wtedy wrażenie, że cała familia trapiła się tylko tym, jak pozbyć się z mojego życia Brada Carltona, nie bacząc na mój stosunek do tej sprawy. - Carlton był słabym, politowania godnym roba kiem. Wyrzucenie go z twego życia było wtedy zada niem numer jeden. Trzeba to było zrobić, zanim zdążył cię skrzywdzić. - Rozumiesz przez to: zanim zdołał położyć łapę na akcjach Ravenscroft International - sprostowała spo kojnie Emily. Brat spojrzał na nią niemal pogardliwie. - Uważasz, że rodzina troszczy się naprawdę jedy nie o firmę, prawda? - Och, myślę, że w jakimś sensie troszczycie się także o mnie - odparła Emily z nutką szyderstwa w głosie. -Jesteście przy tym nadopiekuńczy i nad- 94 " PEANIA miernie ojcowscy. Doprowadzacie mnie tym do wście- kłości. Myślę, że ty, mama i tata chcielibyście wziąć mnie i całe moje życie pod ścisły nadzór. - Chcemy dla ciebie tylko tego, co najlepsze, Em. Zawsze byłaś oczkiem w głowie całej rodziny. Ale kiedy dorosłaś, nie spełniłaś oczekiwań mamy i taty. - Teraz Drake zdawał się ubawiony. - Oni ciebie nie rozumieją. - A ty rozumiesz? - Niezupełnie. Przyznaję, że trochę się od nas różnisz. Ale chyba rozumiem cię lepiej niż rodzice. To nie znaczy, że oni cię nie kochają. Emily westchnęła. - Wiem. Gdybym w to nie wierzyła, zerwałabym z nimi całkowicie, dobrze o tym wiesz. - Stone jest twoim kochankiem, prawda? Emily rzuciła mu szybkie spojrzenie. Zaskoczył ją tym pytaniem. Skrzywiła się. - Okazałeś się prawdziwym Ravenscroftem. Uśpić czujność ofiary uprzejmą rozmówką o rodzinnych uczuciach i nagle, kiedy się odsłoni, zadać niespodzie- wanie, obcesowe pytanie. - Odsunęła na bok zasłonę okienną i spojrzała na oświetlony ogród. - Moje sto- sunki z Jacobem to sprawa osobista. Nie widzę powodu, by je z kimkolwiek omawiać. - Bez sztuczek, Em. Powiedz mi prawdę. Chyba mogę ci pomóc. Emily spojrzała na niego przez ramię. - Pomóc mi? Jak? Drake pochylił się nad ciężkim, drewnianym biur kiem ojca i posłał siostrze wymowne spojrzenie. - Wiesz, co mam na myśli. Mogę pokierować mamą i tatą lepiej niż ty. Ja ich rozumiem. Zwłaszcza ojca. PEANIA " 95 - Bo jesteś taki sam jak on? Drake wzruszył ramionami. - Być może. Nie o to chodzi. Chodzi o to, że ani mama, ani tata, wbrew pozorom, nie są zbyt poruszeni przypuszczeniem, że sypiasz z Jacobem Stone'em. - Na jakiej podstawie sądzą, że z nim sypiam? - Nie są głupi, Em - powiedział Drake zniecier pliwiony. - Wszyscy widzieliśmy wyraz jego oczu, kiedy wszedł tu z tobą. Władczy jak cholera. Ten facet rzucił nam wyzwanie, teraz czeka, jak je przyjmiemy. - Wszyscy traciliście wasz cenny czas na śledztwo dotyczące moich stosunków z Morrellem, podczas gdy prawdziwe niebezpieczeństwo pozostawało w ukryciu. Niezwykle rzadki przypadek, żeby stado Ravenscrof- tów tak się dało wywieść w pole. A co ty czujesz, myśląc o tym wszystkim, mój wielki bracie? - Nie jestem tym zbyt wstrząśnięty. -Drake pocią gnął łyk whisky. - Jesteś moją młodszą siostrzyczką od dnia urodzin i pozostaniesz nią przez trzydzieści następnych lat. I chyba nigdy nie będę zachwycony myślą, że jakiś facet ma z tobą romans. Część mojego ja chce bronić cię przed podstępnymi zakusami innych mężczyzn. Tata i mama, oczywiście, jako rodzice, tym bardziej chcą się tobą opiekować. Ale muszę przyznać, że zbyt często ingerowaliśmy w twoje życie. Być może, nadszedł już czas, żebyś sama zaczęła podejmować decyzje. Emily odwróciła się, by na niego spojrzeć. Była tak spięta, że niemal drżała. Trzy razy głęboko wciągnęła powietrze, powoli, by się uspokoić. - Mówiąc prościej: myślicie, że skoro postanowi łam mieć romans, to lepiej, żeby to był romans z kimś, nad kim możecie sprawować kontrolę. Z kimś takim jak Jacob. 96 " PEANIA Drake zmrużył oczy. - Tego nie powiedziałem. I nie to miałem na myśli. Lubię Jacoba. Wiesz o tym. - Ale uważasz, że nie jest dość dobry na mojego kochanka? Drake spojrzał jej w oczy. - Myślę - wycedził - że Stone jest niebezpieczny. Jest taki jak jego nazwisko: kamień. Ty, Emily, właś- ciwie nie poznałaś go jeszcze. To człowiek niezwykle twardy i jest trudnym przeciwnikiem. Ja go dobrze znam od tej właśnie strony. Jeżeli sądzisz, że my, Ravenscroftowie, jesteśmy czasem bezlitośni, to jesz- cze nie widziałaś Jacoba Stone'a w akcji, wówczas kiedy pragnie osiągnąć określony cel. - Chcesz mnie przestraszyć, Drake? - Nie chcę cię straszyć, chcę ci przedstawić kilka faktów. Zanim Emily zdołała jakoś zareagować, do gabine- tu weszli Catherine i Gifford Ravenscroftowie. Na ich twarzach malowały się powaga i zdecydowanie. Spoj- rzeli na córkę. - Ach! - powiedziała Emily. - Przybyły posiłki. Już nie jesteś sam, Drake. Mama i tata są tu po to, żeby mi szczegółowo wyjaśnić, dlaczego muszę usunąć z mego życia Jacoba Stone'a. - Nie powinnaś zachowywać się tak, jakbyśmy byli świętą inkwizycja. Wszyscy lubimy Jacoba - powie- dział chłodno Gifford, zamknąwszy za sobą drzwi. - Powierzyłbym mu własne życie. - Ale nie życie córki? - spytała Emily. Catherine, z wdziękiem unosząc brzeg swojej brzosk winiowej jedwabnej sukni, usiadła na jednym z krzeseł. - Musisz zdawać sobie sprawę, moja droga, jak zaskoczyła nas wiadomość, że romansujesz z Jacobem. \ PEANIA " 97 Dlaczego nie przyznałaś się do tego owego ranka, kiedy rozmawiałaś ze mną przez telefon? To Jacob był wtedy z tobą, prawda? - Nie miałam ochoty omawiać moich prywat nych spraw wówczas, tak jak nie mam na to ochoty teraz. Moje życie intymne to moja sprawa. - Emily wodziła oczyma po twarzach rodziny, starając się zachować zimną krew. To, co miała za chwilę zro bić, wymagało skupienia całej odwagi i hartu ducha. - Emily, nie musisz być arogancka wobec własnej matki. Zaszokowałaś dzisiaj nas wszystkich i chyba wiesz o tym doskonale. - Gifford wcisnął dłoń do kieszeni i podszedł do barku, by nalać sobie drinka. - Nie mieliśmy pojęcia, że ty i Jacob macie się ku sobie. - Gdybyśmy się domyślali - mruknęła z niesma kiem Catherine - inaczej postąpilibyśmy parę tygodni temu, kiedy poprosiliśmy go, żeby nam pomógł w sprawie z Morrellem. Jacob nie jest dla ciebie odpowiednim towarzystwem, Emily. Nie mogę pojąć, dlaczego zainteresowałaś się właśnie nim. Ravenscroftowie ją potępiali. Za chwilę znajdzie się w oku cyklonu. - Z tego wynika, że tylko ja jestem zaskoczona
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|