|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
automatu i wykręcił podany na wizytówce numer. - Tęczowy Dom - odezwał się damski głos. - Poproszę Jessie Gale. - A kto mówi? - Clint McCreary. Usłyszał cichy brzęk, a potem lekko rozbawiony głos Jessie: - Clint? Musiała sobie pomyśleć, że jest natrętny. Pewnie przerwał jej jakieś ważne spotkanie albo sesję z podopieczną, która właśnie w tej chwili zdecydowała się mówić, a potem już nie będzie chciała rozmawiać, i Jessie nigdy mu tego nie daruje. - Przepraszam, nie powinienem przeszkadzać... - Nie przeszkadzasz mi - zapewniła go tak serdecznie, że prawie jej uwierzył. - Czy wszystko w porządku? Masz taki dziwny głos. - Dzwonię z automatu. Tu jest taki straszny hałas. -Za mknął oczy, żeby nie patrzeć na obsceniczne graffiti pokry wające szklane ściany budki. - Znalazłem facetów, którzy, być może, widzieli Dianę. - Naprawdę? Och, to cudowna wiadomość! Co z nią? Gdzie ona jest? - Nie wiem. Oni nie byli pewni, czy to Diana. Jeden z nich stwierdził, że mógł ją widzieć. Obaj byli solidnie naćpani. - W miarę jak mówił, zaczynał sobie uświada miać, że jeśli jakiś trop prowadził donikąd, to właśnie ten. - To zresztą chyba bez znaczenia - dokończył. - Posłuchaj, Clint, znajdziemy twoją siostrę. I proszę mi tu nie krakać. - Przepraszam, że przeszkodziłem mruknął Clint. - Masz dużo pracy. Anula & Irena scandalous - Już mówiłam, że mi nie przeszkadzasz - powiedziała szybko, jakby obawiała się, że Clint odwiesi słuchawkę. - Co cię tak dręczy? Clint zawahał się. Kiedyś, wiele lat temu, do tego sto pnia stracił kontrolę nad własnym życiem, że obawiał się, iż nigdy już nad nim nie zapanuje. A jednak mu się to udało. Nauczył się wtedy, że nie można nikogo dopuścić za blisko siebie i zawsze należy spodziewać się najgorszego. Odtąd pieczołowicie pielęgnował swoje blizny i przestał wierzyć w to, czego nie widział na własne oczy. Teraz jednak zobaczył ducha. A także podobną do niego kobietę spacerującą po ulicy w biały dzień. Spotkał też Jessie, osobę tak prostolinijną, uczciwą i godną zaufania, że wręcz trudno ją sobie wyobrazić w te go rodzaju snach, jakie dręczyły go ubiegłej nocy. A prze- cież widział ją jak żywą. - Naprawdę chcesz wiedzieć, co mnie dręczy? - za pytał. - Tak. Wzruszyła go jej powaga. - Tej nocy miałem sen. - Ach, tak? A o czym? O tobie, pomyślał. O tym, jak się kochaliśmy. - Nieważne o czym - odparł. - Rzecz w tym, że ja nie miewamsnów. - Wszyscy mają jakiś sny, Clint. Tylko że niektórzy nie pamiętają ich po obudzeniu. - Ale nie ja. Jessie cicho się roześmiała. - Ależ tak. Los Angeles jest miastem snów. Nie dziwię się, że i tobie wreszcie coś się przyśniło. Mój Boże, przecież ona była w biurze i na pewno miała Anula & Irena scandalous masę roboty. Po co tracili tyle czasu na rozmowę o jego śnie? Chyba dlatego, że nie mógł się zdobyć na to, by odwie sić słuchawkę. - Chcesz mi wmówić, że sny unoszą się w powietrzu, w poszukiwaniu jakiegoś mózgu, który mogłyby zaata kować? - Opowiedz mi. - W głosie Jessie zabrzmiała nuta roz bawienia. - Czy to był zły sen? - Nie. - A może coś innego cię dręczy? Martwisz się o sio strę? Jestem przekonana, że ją znajdziemy. Przecież ci fa ceci... - Ci faceci nawet nie wiedzieli, o czym mówią - prze rwał jej Clint. - Byli naćpani. - To nie znaczy, że jej nie widzieli. Czemu mamy im nie wierzyć? Czy to grzech być optymistą? - Nie widzę żadnych podstaw do optymizmu. - Gdybym była pesymistką, poszukałabym sobie innej pracy. - Racja. Na przykład w policji. - Albo w wymiarze sprawiedliwości - dodała. - Pra wnicy mają z reguły negatywny stosunek do świata. - Gdybyś przepracowała kilka lat w policji albo w pro kuraturze, wyzbyłabyś się optymizmu. - Coś ci powiem, Clint. Możesz sobie być pesymistą, a ja i tak nie przestanę być niepoprawną optymistką. Będę dobrym jin dla twojego jang. Clint mimowolnie się uśmiechnął. Spodobał mu się ten pomysł, a wizja pasujących do siebie figur przywiodła mu na myśl ich ciała splecione w miłosnym uścisku. - Nie będę zabierał więcej czasu - powiedział, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|