|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do przewidywanej branki do wojska i co do wydanej przez tenże Komitet odezwy zabraniajÄ…cej wójtom gmin poboru spisowych71. Awejde jako zastÄ™pca Szwarcego w imieniu Komitetu robiÅ‚ honory domu przed szlachtÄ…. BÄ…dz że brakÅ‚o stanowczoÅ›ci w tych rokowaniach ze strony Awej- dy, bÄ…dz inny jaki powód może bÅ‚ahy, dość że szlachta nasza, jak wiadomo, bardzo dajÄ…ca siÄ™ Å‚apać na pozory, Awejde poczytaÅ‚a za ajenta, nie czÅ‚onka Komitetu, i dobre chÄ™ci porozumienia siÄ™ rozchwiaÅ‚y. 70 Awejde Oskar (1837 1890), z wyksztaÅ‚cenia prawnik, w pazdzierniku 1862 r. wszedÅ‚ do CKN jako zastÄ™pca czÅ‚onka i dziaÅ‚aÅ‚ tam w interesie biaÅ‚ych". W grudniu 1862 r. powo- Å‚aÅ‚ nowy Komitet Centralny i byÅ‚ czÅ‚onkiem wszystkich rzÄ…- dów narodowych aż do sierpnia 1863 r. 3 wrzeÅ›nia zostaÅ‚ aresztowany w Wilnie. Zeznania zÅ‚ożone przez niego w Å›ledz- twie byÅ‚y aktem zdrady narodowej. 71 Rozkaz ten wydany przez CKN brzmiaÅ‚: Do naczelników powiatów, burmistrzów i wójtów gmin! W imiÄ™ dobra kraju najsurowiej zabraniamy Panom dawać jakÄ…kolwiek, poÅ›redniÄ… lub bezpoÅ›redniÄ…, pomoc przy odbywać siÄ™ majÄ…cej brance. PrzestÄ…pienie powyższego rozkazu karane bÄ™dzie natychmiast najsurowiej jako zbrodnia i zdrada stanu, jak znowu z dru- giej strony wypeÅ‚niajÄ…cych niniejszy rozkaz Naród wezmie w opiekÄ™". a W tekÅ›cie: Awejda, pisownia ta powtarza siÄ™. b SkreÅ›lono; aplikant sÄ…dowy. Wieczorem dnia 13 stycznia 1863 r. okrÄ™gowy cyrkuÅ‚u 4 przechodzÄ…c wraz z PotiebniÄ… przez miasto zauważyÅ‚ nie- zwykÅ‚y ruch wojska, wnioskujÄ…c z tego o poborze do wojska, o którym od dni kilkunastu krążyÅ‚y pogÅ‚oski, pospieszyÅ‚ zawiadomić o tym niektórych czÅ‚onków Wy- dziaÅ‚u Miejskiego, mianowicie Konstantego Szaniawskiego; odebraÅ‚ jednakże odpowiedz: iż to jest urojeniem, gdyż Komitet dobrze o dniu branki jest powiadomiony, i że ta a dopiero za dwa tygodnie bÄ™dzie miaÅ‚a miejscea. Urojenie to staÅ‚o siÄ™ niestety rzeczywistoÅ›ciÄ…, w nocy nastÄ…piÅ‚ pobór. DzieÅ„ 14 stycznia 1863 r. Warszawa wiecznie pamiÄ™tać bÄ™dzie rozpoczęła go ona Å‚zami krwawymi, zakoÅ„czyÅ‚a krwawÄ… nadziejÄ…, krwawej walki o Å›wiÄ™toÅ›ci narodowe, jako jedynego wyjÅ›cia z prawdziwego czyÅ›ca niepewnoÅ›ci i tymczasowoÅ›ci. Lecz niestety już nadzieja zatruta byÅ‚a powÄ…tpiewaniem, a tam gdzie jest choć najmniejsze po- wÄ…tpiewanie, trudno o zwyciÄ™stwo. Z poczÄ…tkiem dnia hordy żoÅ‚dactwa na wpół pijane z wÅ‚aÅ›ciwym sobie wyciem i piskiem, cechujÄ…cym ich mon- golskie pochodzenie, a oznaczać majÄ…cym zwyciÄ™stwo i triumf, przeprowadzaÅ‚o [s] gromadki porwanych z Å‚ona wielu rodzin ojców, braci i synów. CaÅ‚a ludność, caÅ‚a organizacja zadawaÅ‚y sobie wzajem- nie pytanie: Cóż na to Komitet?" CzÅ‚onkowie Komitetu, z przerażenia zÅ‚Ä…czonego z obawÄ… o swe bezpieczeÅ„stwo, skryli siÄ™ w najgÅ‚Ä™bszych kryjów- kach ! %7Å‚ony, matki porwanych z sÅ‚usznym wyrzutem mówiÄ…: ZdradziliÅ›cie nas nikczemnie! od dawna Å‚udzÄ…c nadziejÄ… powstania i niedopuszczenia branki, a oto dzisiaj Å‚atwo- wiernych oddaliÅ›cie Moskwie! Dosyć tego panowie, nad- szedÅ‚ czas, ażebyÅ›my my zagrali Wam nożami na gardÅ‚ach, a przez to sprawiedliwość sobie wymierzyli!" Co za okropna chwila! caÅ‚a praca z takim narażeniem, z takim wysiÅ‚kiem wÅ›ród ciÄ…gÅ‚ego niebezpieczeÅ„stwa pro- wadzona, tyle ofiar od kul i stryczków moskiewskich po- niesionych, tyle wiÄ™zieÅ„ najgorliwszymi patriotami zapcha- nych, wszystko to próżnym i daremnym być miaÅ‚o! Jedna a -a Tekst pierwotny: ma nastÄ…pić. chwila niszczyÅ‚a wszystko, chwile zachwiania siÄ™ brater- skiej wiary i zaufania ludu warszawskiego w Komitet jako przedstawiciela i orÄ™downika ukochanej mu sprawy. W dniu tym jeden tylko Padlewski znalazÅ‚ tyle odwagi, iż uniesiony, blady i drżący liczone zebranej organizacji wydziaÅ‚u, w mieszkaniu Konstantego Szaniawskiego, uka- zaÅ‚ siÄ™. Za przybyciem jego wszyscy zatrzymali oddech w swych piersiach czekajÄ…c jak wyroczni, co powie. GÅ‚osem drżą- cym wyrzekÅ‚ on: obawiajÄ…cy siÄ™ poboru dziÅ› przed wie- czorem opuszczÄ… WarszawÄ™"*. SÅ‚owa te nieopisanÄ… wszyst- kich przejęły radoÅ›ciÄ…, każdy spodziewaÅ‚ siÄ™ wkrótce walki z MoskwÄ…, do której oddawna podÅ‚ug zapewnieÅ„ przygo- towania poczyniono. Wieść ta lotem bÅ‚yskawicy obiegÅ‚a caÅ‚e miasto bo- leść zmieniÅ‚a siÄ™ w radość i nadziejÄ™... W ogóle branka w nocy z 13 na 14 zarzÄ…dzona przez MoskwÄ™ niewiele stosunkowo szarpnęła pod wzglÄ™dem liczebnym organizacjÄ™. WydziaÅ‚owy wrÄ™czajÄ…c Aleksandrowi RogaliÅ„skiemu72, b. oficerowi austriackiemu, Robertowi SkowroÅ„skiemu73, b. oficerowi garybaldowskiemu, i Zbigniewowi ChÄ…dzyÅ„- skiemu, okrÄ™gowemu organizacji, każdemu z osobna po zÅ‚p. 500 na pierwsze zajść mogÄ…ce potrzeby w obecnoÅ›ci Padlewskiego wydaÅ‚ rozkaz mniej wiÄ™cej nastÄ™pujÄ…cej treÅ›ci: ZwiÄ…zkowym OkrÄ™gów 2 i 4, którzy tylko dobro- wolnie zechcÄ…, polecicie nad wieczorem przejść za miasto rogatkami wolskimi i udacie siÄ™ z nimi do wsi SmoÅ‚y, tam za wymówieniem wyrazów «prawa i SmoÅ‚y» od posiada- cza tejże wsi odbierzecie dalsze rozkazy". Na zapytanie siÄ™ RogaliÅ„skiego, w której miejscowoÅ›ci kraju znajdujÄ… siÄ™ SmoÅ‚y, Padlewski odpowiedziaÅ‚: Cóż to, nie znasz Pan jeografii?" * SkreÅ›lono: Bardzo wielu, blisko poÅ‚owa spiskowych, nie byÅ‚a jeszcze piÅ›miennÄ… [?]. 72 RogaliÅ„ski Aleksander (1833 1896), major kawalerii, byÅ‚ wykÅ‚adowcÄ… w polskiej wojskowej szkole we WÅ‚oszech w la- tach 1861-1862. 73 SkowroÅ„ski Robert dowodziÅ‚ w powstaniu w wojewódz- twie pÅ‚ockim i mazowieckim. Odpowiedz ta zbyt byÅ‚a niewÅ‚aÅ›ciwa, nie ma bowiem czÅ‚owieka na kuli ziemskiej, który by znaÅ‚ poÅ‚ożenie wio- sek i osad. Na powtórne pytanie przez ChÄ…dzyÅ„skiego uczynione Szaniawski objaÅ›niÅ‚: że SmoÅ‚y o pół mili drogi sÄ… od mia- sta BÅ‚onia poÅ‚ożone. Tegoż samego dnia wszystkie wydziaÅ‚y, okrÄ™gi zwiÄ…zko- we warszawskie podobne otrzymaÅ‚y rozkazy z przezna- czeniem różnych miejsc zboru. Rozkaz ów dowolny speÅ‚niony zostaÅ‚ z prawdziwie żoÅ‚- nierskÄ… Å›cisÅ‚oÅ›ciÄ…, prawie wszyscy zwiÄ…zkowi opuÅ›cili WarszawÄ™ tejże nocy, pozostali siÄ™ tylko ci, których jakie ważne powody, okolicznoÅ›ci lub niemożność zatrzymaÅ‚y, nad ranem dnia 15 przeszÅ‚o 800 ludzi z tych dwóch okrÄ™- gów znajdowaÅ‚o siÄ™ w BÅ‚oniu. Wszelkie usiÅ‚owania dla dowiedzenia siÄ™ o poÅ‚ożeniu Smół byÅ‚y bez skutku. PoÅ‚ożenie zwiÄ…zkowych na tym stanowisku niebezpiecznym byÅ‚o prawdziwie okropne; co chwila przez pogoÅ„ moskiewskÄ… mogli być doÅ›cigniÄ™ci, a bÄ™dÄ…c z goÅ‚ymi rÄ™kami, bez obrony, bez zaszczytu wy- mordowani; zewszÄ…d zabrzmiaÅ‚ wyraz straszny, okropny zdrada!" Każdemu zdawaÅ‚o siÄ™, iż panowie komitetowi obawiajÄ…c siÄ™ pogróżek przez ludność im czynionych, wy- prawili na to zwiÄ…zkowych z Warszawy, ażeby samym skorzystać na czasie i wynieść siÄ™ za granicÄ™. Niektórzy też ze sprzysiężonych sÅ‚abszego ducha w uniesieniu rozpa- czy powrócili do Warszawy i tam wÅ‚adzy policyjnej za- meldowali siÄ™. To posÅ‚użyÅ‚o Wielopolskiemu do napisania w Dzienniku Powszechnym"74 szumnego i powszechnie znanego artykuÅ‚u. Z BÅ‚onia wysÅ‚ano do Warszawy goÅ„ców celem powziÄ™cia wiadomoÅ›ci tak o poÅ‚ożeniu Smół, jako też o czÅ‚onkach 74 W Dzienniku Powszechnym" z 19.I.1863 r. nr 415 Wielo- polski w specjalnie napisanym przez siebie artykule chwaliÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|