|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dyskusjach pomijano. Ale jednak do pewnego momentu Bierut podtrzymywał Prymasa, a potem przestał. Mu- siały więc być jakieś dyskusje. W którymś momencie musiała zapaść decyzja, że tym razem prezydent komunistycznego państwa nie wezmie udziału w procesji Bożego Ciała. Ta zmiana była związana ze stosunkami między Sowietami i Zachodem, a one zaczęły się psuć w 1947 roku. Ochłodzenie w stosunkach z Zachodem oznaczało zaś strumień zimnej wody skierowany na tych, którzy mieli nadzieję, że stosunki między państwem i. Kościołem uda się ułożyć w duchu pewnej współpracy. W drugiej połowie 1947 roku widać już było, że nasze nadzieje są nierealne. A czy nie było przypadkiem tak, że władza, mająca dość słabe oparcie w społeczeństwie, władza de facto przyniesiona na rosyjskich bagnetach, chciała między sobą a opozycyjnie na- stawionym społeczeństwem ulokować jeszcze jedną poduszkę czynnie neutralnego, upoli- tycznionego Kościoła? Czy nie do tego zmierzały takie inicjatywy, jak owe, organizowane przez Pana, dyskusje albo próba utworzenia kościelnej partii politycznej, szczęśliwie zablo- kowana przez Mikołajczyka? Czy przypadkiem ochłodzenie w stosunkach z Kościołem nie nastąpiło wtedy, kiedy okazało się, że uzyskanie jego politycznej dyspozycyjności albo cho- ciażby czynnej neutralności jest jednak niemożliwe? Wspomniał pan o koncepcji utworzenia partii katolickiej. Takie koncepcje od początku lęgły się wśród działaczy prawicowych i katolickich, ale dla partii ten problem był z góry przesądzony. Możliwość stworzenia całkowicie dyspozycyjnej partii katolickiej, na wzór lu- dowców czy demokratów, była nikła, i doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Takie po- mysły rzeczywiście krążyły co jakiś czas po Warszawie, ale z klimatu wynikało, się są one całkowicie nierealne. A czy owe, organizowane przez Pana, dyskusje nie zmierzały przypadkiem do upolitycz- nienia Kościoła, wciągnięcia go w orbitę dokonującego się w Polsce komunistycznego prze- 83 wrotu? Raczej było na odwrót. Była to próba skupienia kościoła na problemach ideowo- moralnych i sprowokowania na tej płaszczyznie wymiany zdań między marksistami a katoli- kami. Katolicka lewica w sensie, powiedzmy, francuskim była w Polsce bardzo słaba, a Ko- ściół politycznie wiązał się z endecją i z tendencjami prawicowymi. Uważałem, że taka wy- miana zdań, stworzenie płaszczyzny dyskusji między marksistami a katolikami może się przyczynić do stworzenia w Polsce społeczno-lewicowej myśli katolickiej. Wydawało mi się, że takie dyskusje mogą być pożyteczne nie dlatego, że zbliżą Kościół do komunizmu co byłoby absurdem ale dlatego, że ożywią i wzmocnią bardziej postępową myśl katolicką, nastawioną na problematykę reform, sprawiedliwości społecznej i tak dalej. A więc chodziło już nie tylko o wpływ na taktykę polityczną Kościoła, ale wręcz o wcią- gnięcie go na lewicowo-marksistowską orbitę ideową. Jeżeli dobrze Pana zrozumiałem, chcieliście zmienić polityczną treść polskiego katolicyzmu, faworyzując ugrupowania postę- powe i eliminując zachowawcze . Czy wierzył Pan w realność takiej manipulacji? Bardzo zły morał wyciągnął pan z tego, co powiedziałem. Czy pan myśli, że postępowi katolicy są potrzebni komunistom? Komuniści bardziej się boją socjalistów niż Kościoła. Ko- ściół ma większe wpływy i dlatego trzeba się z nim liczyć, ale z punktu widzenia ideologicz- nego niebezpieczne są dla komunistów tylko ideologie postępowe, które mogą stanowić jakąś konkurencję. Nie chodziło więc o żadną manipulację. Partii nie byłoby wcale łatwiej mani- pulować Kościołem postępowym. Myślę, że byłoby nawet trudniej. Nie myślałem o takiej wulgarnej manipulacji, bo ona, oczywiście, nie mogła się powieść. Miałem na myśli raczej wykorzystanie władzy dla faworyzowania jednych katolików i odsu- wania innych. Jednymi zajmował się Pan, a innymi bezpieka. Nie! Bardzo złe pan wyciąga morały. Widzi pan, jako racjonalista mogę patrzeć na reli- gię trochę trzezwiej, może lepiej widzę jej funkcję społeczną, mogę zrozumieć ją może nawet nieco głębiej niż wierzący. Wy patrzycie na religię w kategoriach metafizycznych, a mnie in- teresują kategorie socjologiczne. Patrząc na religię z punktu widzenia funkcjonowania syste- mów społecznych, oceniam ją jako jeden z fundamentalnych czynników procesów zachodzą- cych w społeczeństwie, jako ten czynnik, który odgrywa rolę przede wszystkim stabilizującą i cementującą. Dlatego istotne było dla nas, żeby katolicyzm przetrwał, i żeby nie był już tak endecki jak przed wojną. Owszem, chciałem oddziaływać na kształt katolicyzmu, ale tylko w takim sensie w żadnym innym! Wróćmy zatem do krakowskich dyskusji. Powiedział Pan, że w pewnym momencie sytu- acja międzynarodowa przestała im sprzyjać. To jest, oczywiście, czynnik w Polsce niezwykle istotny, ale wyobrażam sobie, że mimo wszystko nie ma on bezpośredniego wpływu na spra- wy tego typu. Zależałoby mi na uchwyceniu tego momentu, który w Pańskim odczuciu zade- cydował o zerwaniu tych kontaktów. Te kontakty nie miały charakteru zinstytucjonalizowanego. Ja ze dwa razy brałem udział w tych spotkaniach; już beze mnie odbyło się chyba jedno. Potem jakoś te sprawy znikły z mojego pola widzenia. A klimat się zmieniał także w stosunkach między przywódcami pań- stwowymi a kierownictwem Kościoła. Natomiast, jak te zmiany dokładnie przebiegały, nie wiem. Już się tym wówczas nie interesowałem. Bo przestał Pan być wiceministrem oświaty? Tak, w 1947 roku zostałem oddelegowany do wzmocnienia propagandy wyborczej; po wyborach przez rok byłem wolnym strzelcem i pisałem podręcznik dla szkół: Nauka o Polsce współczesnej . Potem, w pierwszym półroczu 1948 roku, zrobili mnie na kilka miesię- cy członkiem sekretariatu KC do spraw oświaty, kultury i propagandy; potem znów przez ja- kiś czas byłem bezrobotny, i wreszcie w 1949 roku wylądowałem w Bibliotece Narodowej. Na stanowisku dyrektora? 84 Tak. Tę zaszczytną i cichą funkcję pełnił Pan do listopada 1956 roku. Tymczasem w Polsce działy się różne ważne rzeczy, z którymi nie miał Pan chyba bezpośrednio do czynienia. W 1951 roku aresztowano Gomułkę i powszechnie spodziewano się jego procesu. Niespełna dwa lata pózniej został aresztowany Prymas Wyszyński, odbywały się pokazowe procesy oficerów,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|