|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łatwo. W końcu zdołali oderwać jego palce od gardła jednego z piratów i związać tak, że nawet jego mięśnie nie mogły naruszyć więzów. Dzwignięto go i postawiono przed oblicze Thorwalda. Cormac nie wyglądał nazbyt godnie, cały upaprany krwią. Zdołał już przyjść do siebie i jak zwyke bezczelnie spojrzał w oczy Thorwalda. Na krew Thora! zaklął Norman. Rad jestem, że nie ma tu twego towarzysza Wulfhere zwanego Rębaczem Głów. Słyszałem, że nie można ci dorównać we władaniu mieczem, ale dopiero teraz w to wierzę. Przez tę chwilę widziałem więcej dobrej szermierki niż w wielu bitwach, trwających choćby i dwudziestokrotnie dłużej. Na Thora! Szedłeś przez moich ludzi jak oszalały wilk przez stado owiec! Czy wszyscy z twoich stron są tacy? Irlandczyk milczał. Takich jak ty najbardziej lubię mieć za kompanów odezwał się Thorwald. Zapomnę o starych urazach, jeśli przyłączysz się do mnie. Mówił to tak, jak by nie wierzył w potwierdzenie. I rzeczywiście, odpowiedzią Cormaca było lodowate milczenie. Cóż ciągnął dalej i tak nie liczyłem, że się zgodzisz. Odmowa pieczętuje twój los. Nie pozwolę, aby taka obraza komukolwiek uszła płazem. Roześmiał się. Jesteś mistrzem w walce, ale twój spryt przechwalono. Głupcze, chciałeś przechytrzyć Wikinga? Poznałem cię natychmiast, nim zacząłeś kłamać. Wódz irlandzkich Reverów, a pewnie, tylko że dawno temu. Dawno cię nie widziałem, to też prawda, ale gdzie na morzach Północy można znalezć jeszcze kogoś z twoim wzrostem, barami i poszatkowaną gębą, co?! Teraz Cormac Mac Art al Clian jest prawą ręką Wulfhere Harsaklifna, jutlandzkiego Wikinga, nienawidzącego mojej rasy. Juta potrzebujesz& ciekawe, na co? Ale i tak mi powiesz! Potem. Odetchnął głęboko, po czym ciągnął dalej. Znowu jakieś oszustwo. Strona 123 Howard Robert E - Conan. Tygrysy morza.txt Raz cię widziałem, lata temu, zszedłeś na brzeg z kłamstwem na ustach, aby szpiegować i potem z Wulfhere napaść na mnie którejś nocy. A teraz powiedz mi: ile statków ma Wulfhere i gdzie one są? Cormac miast odpowiedzieć, roześmiał się. Nie powiesz? Thorwald był na dobre rozezlony. To i tak nie jest ważne. Kiedy by nie przyszli do Makki Head, będą tam czekać na niego trzy moje drakkary. Ale gdy znudzę się Jutem, będę miał jeszcze do zabawy Wulfhere. Ty zaś wszystko to sobie dokładnie obejrzysz, bo powieszę cię na najwyższym na tej wyspie drzewie. A teraz wyprowadzcie go! Gdy go wywlekano, słyszał zażartą kłótnię rozgorzałą między wodzem i Grimmnem. Na podwórzu nie dostrzegł ciała wodza Piktów, albo odzyskał przytomność, albo zabrali go współplemieńcy. Cormac znał Piktów, gdyż kiedyś walczył z ich kaledońskimi kuzynami i wiedział, że byli trudniejsi do zabicia niż kot, a ich zawziętość przerastała wszelkie wyobrażenia. Burlla, o ile nie miał połamanych kości, winien dojść do siebie w ciągu paru godzin. Obejście Thorwalda stało frontem do małej zatoki, na której brzegu stały statki ze smoczymi łbami. Składało się ono z wielkiej skalli, wokół niej skupiły się mniejsze budynki: stajnie, składy i szałasy drużyny. Całość otaczała dziesięciostopowa palisada, tworzące ją pnie drzew zaostrzono na wierzchu, a ponadto wystarczająco głęboko wkopano, by nie trzeba było obawiać się podkopu. Wycięto w niej również otwory pełniące rolę strzelnic. Palisada miała kształt podkowy otwartej ku morzu. Zachodziła po sam brzeg i chroniła również okręty. Cała osada czyniła wrażenie solidnej warowni, jak zresztą wszystkie osady Wikingów do samej Brytanii. Zwykle osady te były bazami wypadowymi i zarazem miejscami krótkiego odpoczynku. Thorwald traktował swoją raczej jak dom, stąd też była ona solidniejsza i lepiej wyposażona niż podobne jej miejsca. Wygody te nie dotyczyły Cormaca. Zawlekli go do małego budynku stojącego przy samej palisadzie i przykuli do ściany. Drzwi zatrzaśnięto z hukiem i Cormac został sam
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|