|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mały z powagą. Dimitri zdjął go z ramion i postawił na podłogę. - Pa, mamusiu. Pa, Dimitri. - Macie gorącą kawę, a rogaliki podgrzewają się w piekarniku. - Zaniosę wasze rzeczy do samochodu. - Dimitri sięgnął po turystyczną lodówkę. Chantelle nalała do szklanki soku pomarańczowego i wypiła go duszkiem. Następnie postawiła przed sobą filiżankę z kawą. Czarną i słodką, jaką lubiła najbardziej. Była bardzo zdener- wowana i na myśl o jedzeniu robiło jej się słabo. Usłyszała odgłos ruszającego samochodu. Wiedziała, że za chwilę zjawi się Dimitri, więc spięła się jeszcze bardziej. Gdy wszedł do środka, przez moment patrzył na nią nieruchomo. Z pona ous l a d an sc podniesionym czołem wytrzymała jego spojrzenie. Wyglądał, jakby też miał za sobą nieprzespaną noc. - Czy możesz mi łaskawie wyjaśnić, dlaczego wczoraj zniknęłaś? Jego głos, choć spokojny, spowodował, że przeszył ją dreszcz. - Jak rozumiem, Daniella nie była zbyt rozmowna - rzuciła z gryzącą ironią. Włożył ręce do kieszeni dżinsów. - Przez jakiś czas tak. Potem się rozgadała. - Wspomnienie konfrontacji z Daniellą wciąż zalewało go gniewem. Zacisnął pięści w bezsilnej frustracji. - yle się stało, że pozwoliłem, by cię dopadła sam na sam. - Jakoś sobie poradziłam. - Spojrzała na niego hardo. - W ogóle sama sobie dobrze radzę. Podszedł bliżej i dotknął dłonią jej policzka. - Zaczyna ci się robić siniak. - Delikatnie pogładził ją. Pod dotykiem jego palców poczuła się dziwnie bezbronna. - Dimitri... Ujął w dłonie jej twarz, by spojrzała mu w oczy. - Od chwili, kiedy cię spotkałem, liczysz się tylko ty. Przez ostatnie cztery lata moje życie stało się jałowe, puste. Miałem tylko pracę. I wspomnienia. Nie zaznałem niczego, co choćby w pona ous l a d an sc minimalnym stopniu przypominało to, co nas kiedyś łączyło. - Musnął wargami jej policzek. - Chcę być z tobą, Chantelle. - Nie zawsze można mieć to, co się chce. Wpił się w jej usta tak cudownie, tak słodko, że miała ochotę się rozpłakać. - Można - powiedział cicho. - Ja mogę. - Ze względu na Samuela? Umilkł na parę sekund. Chantelle próbowała wydostać się z jego objęć, ale przytrzymał ją mocno. - I tak, i nie. Tak, ponieważ chcę uczestniczyć w życiu mojego syna, i nie, bo jesteś dla mnie ważniejsza od wszystkich i wszystkiego. Bez ciebie nie żyję, tylko egzystuję. Miłość... a co z miłością? - krzyczało w niej wszystko. - Chcesz, żebym powiedział to głośno? Skrzyżowali spojrzenia. Chantelle nie potrafiła odwrócić wzroku. - Zakochałem się w tobie, gdy tylko cię poznałem. I tak jest nadal. To, że nasze drogi się rozeszły, nic nie zmieniło. Zarówno wtedy, jak i teraz Daniella próbowała zniszczyć to, co ich łączyło. Ale tym razem jej intryga spaliła na panewce. - Nigdy więcej nie dopuszczę, żeby ktokolwiek stanął na naszej drodze. Jednak Chantelle wciąż była nieufna. Desperacko chciała pona ous l a d an sc wierzyć Dimitriemu, lecz mimo to... Przyciągnął ją mocno do siebie i przywarł do jej ust w długim, głębokim pocałunku. Zatraciła się w magicznym, hipnotycznym przeżyciu. Kiedy uniósł głowę, wpatrywała się w niego, czując potężną falę pożądania. - Akurat w tym świetnie się dogadujemy - mruknął, wsuwając dłonie pod jej bluzkę. Jej skóra była gładka jak jedwab i pachniała cudownie. Chciał ją całować centymetr po centymetrze. Pragnął kochać się z Chantelle powoli, by razem dotarli do miłosnego szaleństwa, gdzie rozum śpi, a liczą się tylko zmysły. - Chcę cię, pragnę. Boże mój, nawet nie potrafię powiedzieć, jak bardzo. - Nie sądzę, żeby... Usta Dimitriego nie dały jej dokończyć zdania. Pożądanie wzięło górę nad ostatnią myślą o stawianiu oporu. Stopili się w jedno i zachłannie chłonęli nawzajem, a świat przestał istnieć. Nie protestowała, gdy trzymając ją w ramionach, ruszył ku schodom. Błyskawicznie znalezli się w sypialni. Potem Chantelle nie pamiętała, jak pozbyli się ubrań. Liczyła się tylko rozsadzająca zmysły tęsknota ciał. Kochali się dziko, szaleńczo, do utraty tchu. Pózniej leżeli obok siebie szczęśliwi i kompletnie wyczerpani. Chantelle czuła błogie pulsowanie każdego centymetra jej pona ous l a d an sc ciała. Dimitri ujął w dłonie jej twarz. - Kocham cię - powiedział ciepło, patrząc jej głęboko w oczy. Chantelle zacisnęła na moment powieki i spojrzała na niego wilgotnymi oczami. Na jej ustach pojawił się drżący uśmiech.- Wyjdz za mnie, Chantelle. - Pocałował ją delikatnie w ramię. - Chcę dzielić z tobą życie. - Powoli wędrował ustami w dół, żeby wtulić się w jej pełne piersi. - Bądz ze mną na zawsze. W skupieniu wycałowywał ścieżkę do jej pępka. Zatrzymał się na chwilę, badając czubkiem języka jego zagłębienie, i podążył dalej w stronę uda. Stamtąd droga pocałunków prowadziła do kolana. Krzyknęła z rozkoszy, przyciągnęła Dimitriego do siebie z zaborczą siłą. Wszedł w nią cudownie, magicznie. Kochali się długo i niespiesznie, do upragnionego wzajemnego spełnienia. - Nie powiedziałaś: tak - mruknął Dimitri, przytulając ją mocniej do siebie. - To nie fair pytać o to w takiej chwili. Postawiłeś, a raczej położyłeś mnie w niezręcznej sytuacji. - Agape mou - wyszeptał przy jej skroni. - Zamierzam teraz regularnie stawiać cię w niezręcznej sytuacji. Pogładziła go czule po torsie. - Czy zdajesz sobie sprawę, że jest środek dnia? - A co za różnica? pona ous l a d an sc - Taka, że powinniśmy się ubrać. - Uniosła się lekko na łokciu. - Za chwilę, dobrze? - Ciepło jego uśmiechu rozbroiło ją zupełnie. - Anouk i Jean-Paul... - Wrócą dopiero po szesnastej. - Niezły spisek, co? - Skuteczne zarządzanie - skorygował. Chantelle leżała przez chwilę w milczeniu. Spełniona, nasycona, szczęśliwa, w objęciach mężczyzny, z którym pragnęła spędzić resztę swojego życia. - Tak - stwierdziła. Dimitri znieruchomiał. - Tak" odnosi się do skutecznego zarządzania, czy też zgodziłaś się mnie poślubić? Roześmiała się. - Dwa razy tak". Chciałam poza tym nadmienić, że właśnie uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia. I to dwukrotnie. Ostatni razem, kiedy to robiliśmy, zaszłam w ciążę. Dam ci więc szansę, byś został mężczyzną odpowiedzialnym za swoje czyny. Z tkliwością pogłaskał ją po włosach i przylgnął wargami do jej ust. Do oczu Chantelle napłynęły łzy wzruszenia. - Niebawem. Lada dzień - oświadczył. - Zbierzemy wszystkie dokumenty i wezmiemy ślub przed naszym wyjazdem do Paryża. - Hola, hola, po co aż taki pośpiech - zaprotestowała pona ous l a d an sc Chantelle. - Do Paryża? - Musisz złożyć wymówienie w pracy i spakować rzeczy, które będziesz chciała zabrać do Nowego Jorku. - Naszego wyjazdu? Jedziesz z nami? - Oczywiście, że tak. Najdroższa, nie zamierzam ani na moment stracić cię z oczu - zapewnił z przekonaniem. Po mniej więcej godzinie wstali i wzięli wspólny prysznic. Ubrani, zeszli do kuchni i z wielkim zapałem zabrali się do przeglądania zawartości lodówki. Lunch zjedli na tarasie, napawając się pięknym widokiem oceanu. Głęboko zadumana Chantelle powoli sączyła schłodzone białe wino. Ileż to musiało się wydarzyć, by mogło dojść do obecnej sytuacji. Gdyby nie przyjechała do domu na święta; gdyby Dimitri nie wybrał tego samego terminu na odwiedziny u ojca; gdyby... prawdopodobnie nigdy by się już nie spotkali i nie przeżywaliby największego szczęścia, jakie dostępne jest ludziom, których połączyła miłość. - Kocham cię - powiedziała cicho, spoglądając na Dimitriego. - Cristos - wyrwało mu się prosto z serca. - Teraz mi to
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|