|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jesteś z nim! - Bingo. - Ty idioto. - Cóż, tak, jak ja to widzę - przyciągnął ją do siebie, a ich klatki piersiowe się zderzyły. - Dopóki ty będziesz żyła, ja nigdy nie zostanę detektywem. - To najdebilniejszy powód o jakim słyszałam, żeby stać się shiavo. - Och, nie jestem jego niewolnikiem. Przemienił mnie. Joe otworzył usta i uwolnił kły. Nagle pochylił się w stronę jej szyi. To był ruch pierwszoroczniaka, ten, który pozostawia go nieuzbrojonego. Osunęła się na kolana, żeby się oderwać, potem przeturlała się na plecach. 97 Z wolnymi ramionami pomknęła do łóżka. - No dawaj. Uciekaj. Wytarł usta wierzchnią stroną dłoni. - Chyba zaczyna mi się to podobać. Wyszarpała szufladę z nocnej półki i przetrząsnęła ją szukając maczugi. Notatnik, długopis, tabletki usypiające, ale żadnej maczugi. Joe rzucił się, przygważdżając ją do łóżka. Jego kły zadrapały jej ramię, przesyłając ostry ból wzdłuż ręki. Spojrzała w dół, by zobaczyć plamę krwi tworzącą się na jej skórze. Kopnęła go, ale stanął okrakiem nad nią i przytrzymał jej ręce, co praktycznie uniemożliwiło wyciągnięcie tej dobrej. - Złaz ze mnie. Uśmiechnął się, a potem płasko położył język obok rany i przelizał. Krzyczała. Joe nagle był w powietrzu, frunąc przez pokój. Trzasnął w odległą ścianę, wrzucając obrazki i niszcząc ścianę z płyty gipsowo-kartonowej. Jonas pojawił się obok niego, zdenerwował się i okładał ranę, patrząc jak mężczyzna uderza w podłogę. Ostrożnie pikując, wbił coś w pierś Joego. Kiedy się odsunął, Tori zobaczyła kawałek drewna wystający z piersi Joego. Mężczyzna był nieruchomy, jego oczy były otwarte, a usta były rozdziawione pod dziwacznym kątem. Nigdy wcześniej nie wyobrażała sobie, że O.C.D71 Joego wyglądającego tak nędznie. Obraz był rozpraszający na wielu z poziomów. Nagle Jonas był obok niej, przyciągając ją w swoje ramiona. - Jesteś cała? - Tak sądzę. Przytuliła go bardziej, wdzięczna za jego ciepło. - Skąd wiedziałeś? - Nie wiedziałem. Bałem się, że będziesz podminowana i planowałem tu nie przyjść, ale nie mogłem wyrzucić Cię z myśli. Kiwnęła głową. Jej serce zaczynało zwalniać, ale jej ręce zaczęły się trząść w niekontrolowany sposób. - Dziękuję. Pocałował ją w czoło, a ona próbowała nie okazać zaskoczenia. - Jestem po prostu szczęśliwy, że Cię nie zabił. Nie sądzę, żeby Michael mógł przeżyć utratę ciebie. - Czy to by go zabiło? Jonas odchylił się do tyłu. - Nie. Ale myślę, że to złamałoby jego serce. 71 I tu pojawia się problem, bo a)O.C.D. to inaczej nerwica natręctw-> http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenie_obsesyjno-kompulsyjne /b) ale ja mam wrażenie, że tu chodzi o jakiś skrót stopnia w policji, jeśli ktoś się orientuje DAJ ZNA! ;) 98 Uśmiechnęła się i jeszcze bardziej się od niego odsunęła. - Wiem, że prawdopodobnie nie jesteś jeszcze gotowa, ale musimy już iść. Zabieram Cię do Michaela, a ja wrócę, żeby to wszystko posprzątać. Castillo już niedługo będzie go szukał. Tori przytaknęła, złapała swoje jeansy z podłogi i wskoczyła w nie, kiedy szli do drzwi. Jonas złapał jej broń i klucze i podał je jej. - Musimy szybko zdjąć Damona, albo wszystko okaże się być jedną wielką katastrofą. - Jutro wieczorem. Tak, albo inaczej, to wszystko skończy się jutro. Dłużej tego nie wytrzymam. * * * Tori spojrzała na swoje ramię w przyćmionym świetle księżyca, które przechodziło przez pasażerskie okno czarnego SUVa Jonasa. Rana krwawiła i była głęboka, ale szybko się goiła. Zbyt szybko. Przez cały ten czas nie zdawała sobie sprawy z mocy Michaela, jaka w niej była. Sposobu, w jaki od zawsze była silna. Od lat nie miała przeziębienia, a rany, które normalnie potrzebowałyby szwów goiły się same, prawie tak szybko, że mogła dostrzec regenerującą się skórę. - On mnie okłamywał. Od bardzo długiego czasu, Jonas. - Wiem, ale kochanie, on po prostu chciał, żebyś żyła. Nie sądził, że będziesz chciała się związać i nie podobał mu się sposób, w jaki do tego doszło, więc trzymał to w sekrecie. -Dlaczego po prostu nie znalazł kogoś innego do powiązania i przełamania naszego? - Znalezienie następnego partnera nie niszczy poprzedniej więzi, jeśli dana osoba nadal jest żywa. - Więc, tak jakby miał przejebane? Zauważyła, że uśmiechał się do niej, a potem znów spojrzała na jezdnię. - Wiem, że jesteś wściekła, ale spróbuj zobaczyć tę jaśniejszą stronę. Tori uśmiechnęła się głupio. - Jaką jaśniejszą stronę? - Może skopać dupę każdego, kto Cię nachodzi. Zaśmiała się. I tu miał rację. Pozwoliłaby Michaelowi zająć się kimś, kto chciałby ją skrzywdzić. Ale to bardzo dużo do pozwalania. Bycie partnerką Michaela równało się z byciem wśród wszystkich innych kobiet rojących się dookoła niego. - Nie sądzę, bym mogła znieść te wszystkie inne kobiety, Jonas. Zaśmiał się. - To po części po to, by trzymać się z daleka od innych wampirzych kobiet, a po części dla jedzenia. Sądzę, że jeśli będziesz zachowywać się jak jego prawdziwa partnerka, to wszystko się skończy. 99 Jonas wyszedł z SUVa i czekał. - Chodz, Michael już niedługo tu będzie. Wyszła z samochodu, obeszła go dookoła, by iść obok niego w stronę budynku. - Więc, czy są jeszcze jakieś inne ciemne sekreciki, o których powinnam wiedzieć? Zaśmiał się. - Nigdy się nie dowiesz o wszystkich sekretach, które ma Michael. Mógłby pracować dla CIA. - Nie sądzę, że to sprawi, iż poczuję się lepiej. Uśmiechnął się głupkowato i wskazał w stronę drzwi. - Wejdzmy tam. Podążyła za nim przez drzwi i korytarz, którym szli do limuzyny tamtej nocy. Jednak tym razem, pokój po drugiej stronie był cichy i pusty z wyjątkiem rodziny Michaela, grupy wampirów, mężczyzn i kobiet w różnym wieku, którzy obrócili się, by zobaczyć jak oni wchodzili do pokoju. Objęła mocniej swoje ramiona, nagle bardzo świadoma tego, jak wiele wampirów ją otaczało, bez Michaela do obrony. Pojawiła się Jude. - Zastanawialiśmy się, co się z tobą stało. - Musiałem uratować Tori od tego gliny, Phillipsa, który tu czasem przychodził. Castillo przemienił go dziś wieczorem, a on ją zaatakował. Jonas uśmiechał się do niej. Jude skierowała swój palec w stronę grupy. - A wy wszyscy sądziliście, że ona jest złą kobietą. Mówiłam wam. Nikt nie potwierdził tych słów, ale ona wiedziała, że gdzieś tam pod tymi zimnymi, wampirzym wnętrzami, bycie w błędzie i bycie uświadomionym o tym ze strony człowieka było niczym użądlenie. Tori uśmiechnęła się do Jude. - Dzięki, tak sądzę. Jonas pociągnął ją za rękę. - Chodz. Pozwólmy jej się umyć. Mamy rzeczy do zrobienia. - Dzięki. Cofnęła się, odsuwając się wolno z jego uścisku i chwyciła klamkę. - Jak na teraz, muszę się wykąpać. Kiedy otwarła drzwi, Jonas powiedział: - Tori? - Tia? - Michael Cię nie skrzywdzi. Uśmiechnęła się. Nie było zbyt wiele do odpowiedzenia na jego słowa, więc przytaknęła. - Do zobaczenia za chwilę. 100 101 ROZDZIAA 10 Tori pchnęła drzwi do pokoju Michaela otwierając je i powiększając przestrzeń, którą on pozostawił pomiędzy nimi a ramą próbując, jak przypuszczała, utrzymać ją z dala od klucza. Było cicho, a lampa rzucała przyćmione światło. Wewnątrz, łóżko było pościelone, a kryształowa waza
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|