|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myli się w czasie lekcji. Prawda... prawda... zapomniałem... Ty uczysz mnie prywatnie... kiedy się więc pomylę... magister sądzi, że zle wykonałeś swe zadania... i... i... O miłościwy panie! Cóż powiadacie? Ja, najnędzniejszy z waszych sług, was miałbym uczyć! Gdzie zatem twoja wina? Cóż to za zagadka? Czym ja oszalał naprawdę, czy ty? Tłu- macz jasno, mów dalej. Ależ, miłościwy panie, nie wymaga to zgoła tłumaczenia. Nikomu nie wolno profanować plagami świętej osoby księcia Walii. Kiedy zatem on zbłądzi, ja odbieram plagi, a to jest rzecz słuszna i godziwa, jako że taki jest mój urząd i z tego żyję.. Tom spojrzał uważnie na flegmatycznego chłopca i pomyślał: Wielki Boże! To rzecz szczególna i zajęcie wielce osobliwe. Dziwne zaiste, że nie zgo- dzili chłopca, którego by zamiast mnie czesali i odziewali. Ach, gdyby to uczynili, chętnie odbierałbym plagi we własnej osobie i uważał zamianę za nader korzystną! Po chwili rzekł głośno: Powiedz, biedaku, czy odebrałeś już tę przyobiecaną chłostę? Nie, proszę łaski miłościwego pana. Termin jej wyznaczono na dzisiaj, ale może wypa- dałoby darować mi karę jako rzecz niestosowną w okresie żałoby, która tak nagle spadła na nas wszystkich. Nie wiem, czy tak być powinno, odważyłem się więc przyjść tutaj, aby przy- pomnieć Waszej Królewskiej Mości, iż miłościwy pan przyobiecać raczył, że wstawi się za mną... Do nauczyciela? %7łeby ci darował plagi? Tak! Miłościwy pan pamięta! Jak widzisz, odzyskuję pamięć. Uspokój się, chłopcze. Nikt nie tknie twego grzbietu; to już moja sprawa. O, dzięki! Dzięki wam, dobry panie! zawołał chłopiec i znów przyklęknął na jedno kolano. I tak pozwoliłem sobie na wiele, mimo to jednakowoż... jednakowoż... Tom spostrzegł, że mały Humphrey waha się i jąka, dodał mu więc odwagi i zachęcił do dalszej przemowy powiedziawszy, iż jest dzisiaj nad wyraz łaskawy . A zatem rzekę wszystko, co leży mi na sercu. Ponieważ miłościwy pan nie jest już księ- ciem Walii, lecz królem, miłościwy pan może rozkazać wszystko, a nikt nie ośmieli się po- wiedzieć: nie! Nie ma tedy przyczyny, dla której miłościwy pan miałby się dręczyć nudnymi studiami, nie zaś spalić książki i zająć się sprawami mniej nużącymi. W takim przypadku będę zrujnowany, a wraz ze mną moje siostry, sieroty. Zrujnowany? Przepraszam! A jakim to cudem? 51 Grzbietem na chleb zarabiam, proszę łaski Waszej Królewskiej Mości! Umrę z głodu, je- żeli grzbiet mój będzie próżnować. Jeżeli miłościwy pan zaniecha nauk, przepadnie mój urząd, bo Chłopiec do Bicia będzie wówczas zbędny. O, nie wypędzajcie mnie, dobry panie! Tom wzruszył się tym patetycznym wybuchem rozpaczy, rzekł tedy z iście monarszą szczodrobliwością: Nie frasuj się, chłopcze. Urząd twój będzie wiecznie należał do ciebie i twych potom- ków. Powiedziawszy to dotknął ramienia chłopca płazem swego, mieczyka i zawołał: Wstań, Humphreyu Marlow, Dziedziczny Chłopcze do Bicia przy królewskim domu Anglii. Przepędz troski! Niebawem wrócę znów do książki, a że uczyć się będę licho, nie- zmiernie się pomnożą zadania twego urzędu i, prawdę rzekłszy, trzeba będzie w trójnasób zwiększyć ci zasługi. Wdzięczny Humphrey odpowiedział z zapałem: O, dzięki, dobry, szlachetny panie! Monarsza wasza hojność prześcignęła najśmielsze moje sny i marzenia. Ach! będę już szczęśliwy po wszystkie dni, pózniej zaś szczęśliw będzie cały ród Marlowów! Tom był dość sprytny, aby zorientować się, że ma przed sobą chłopca, który bardzo może mu się przydać. Zachęcał więc Humphreya do rozmowy, ten zaś bynajmniej nie był jej nie- chętny i radował się szczerze wiarą w to, że przyczynia się do kuracji Toma. Za każdym bo- wiem razem, gdy Chłopiec do Bicia kończył przypominać miłościwemu panu szczegóły ja- kichś wydarzeń w królewskiej komnacie do nauki albo w innych okolicach pałacu z rado- ścią postrzegał, że Tom łatwo i jasno odświeża sobie w pamięci wszystkie te przypadki. Nim minęła godzina, Tom był dobrze naszpikowany cennymi wiadomościami o rozmaitych osobistościach i rzeczach związek mających z królewskim dworem. Postanowił zatem co dnia czerpać z owej krynicy wiedzy i wydał rozkaz, aby Humphreya wpuszczano do królewskiej komnaty, ilekroć się zgłosi, jeżeli oczywiście władca Anglii nie będzie w owym czasie udzielał posłuchania ważniejszym osobom. Wnet po odprawieniu Humphreya przybył hrabia Hertford z nowym dla Toma zmartwie- niem. Oznajmił mianowicie, że zasiadający w Radzie Egzekutorów lordowie obawiają się, że przesadne wieści o stanie nadwątlonego zdrowia króla mogą przeniknąć z pałacu i rozpo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|