|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
29 jesteś przedziwna dodała po chwilce nieoceniona, jakaś ty nieskończenie dobra, żeś mi dozwoliła być świadkiem tej sceny. Wiesz co, włosy puść w pu- klach na ramiona zawołała, jakby uderzona myślą wielką masz je prze- cudne i z tym ci niezmiernie do twarzy! Proszę cię, to by wyraznie znaczyło, że myślę mu się podobać. A nie, to być nie może. Włosy gładko przyczesane i zwinięte w warkocz bez pretensji... Ja chcę być prawie brzydką. Nie rozumiem odparła Herma to nie jest naturalne, zawsze pragniesz być piękną. Mówiłam ci, chcę być straszną! To nie przeszkadza być piękną Herma rzuciła się, nie domawiając tych słów, na szyję Loli i zaczęła ją ściskać śmiejąc się znowu. Gdybym ja była w twoim położeniu odezwała się ja mam naturę inną, ja bym wystąpiła przed niego w całym blasku piękności, starałabym się go oczarować, rozkochać, przywieść do szału... Wierz mi, to daleko zabawniej- sze. A, żebyś ty, chcąc nawet być straszną, przestraszyć kogo potrafiła, temu nie wierzę, nadto jesteś piękną... wiesz, tak piękną, że z moją twarzyczką su- bretki62 czasem ci piekielnie tego oblicza Junony63 zazdroszczę. We mnie, ja to wiem, ludzie się kochają do szału przez dni kilka, a w tobie można się za- kochać na wieki. Jeszcze tak paplały, gdy wpadła ciocia Nieczujska. Przy dwóch tych roz- kwitłych bujnie różach kapitanowa wydawała się na kształt dojrzałego kasz- tana, ze swoją cerą brunatną, maleńkimi oczkami czarnymi i żołnierską po- stawą. Miała nawet zwyczaj brać się pod boki, a nosiła przy tym strój tak za- niedbany i niezręcznie włożony, jak gdyby chciała umyślnie wydawać się dziwacznie. Moje panie! na miłość Bożą poczęła od progu godzina jedenasta, wy do tej pory w szlafroczkach, śniadanie nie sprzątnięte... czas się przecie po- ubierać. Hrabiego tylko co nie widać. Jeśli go nie było wczoraj, to dziś jak najpewniej będzie, nie ma najmniejszej wątpliwości. I to na obiad, ręczę... Obiad nawet zadysponowałam stosownie. Otóż masz przerwała Lola ręczę, że doda występuje, a ja proszę i bła- gam, żeby tego nie było. Co to jest występuję"? spytała Nieczujska wcale nie zmieszana ka- załam krem zrobić, czyż to dla nich występ? Przecież trzeba pokazać, że my tu żyjemy też po ludzku... a mam gościa oprócz tego jegomościa. Indyk na pieczyste... Nie ma żadnych wątpliwości. Ale, na Boga, ubierać się idzcie! Dlaczego? dlaczego ja się mam spieszyć? przerwała Lola żebym zaraz wybiegła naprzeciw niego? Po co? przecie poczekać może. Właśnie pokazać tego nie chcę, iż był oczekiwany i że się tym niepokoiłam. Ale ja go będę bawić w salonie? ja? spytała Nieczujska. Ale nikt odparła Lola niech się sobie sam bawi lub nudzi, to mi wszystko jedno. Zlituj się, a toć przyszły mąż zawołała Nieczujska bo to rzecz nie- uchronna, po cóż go dręczyć, po co go zrażać? 62 s u b r e t k a (fr.) - aktorka grywająca role wesołych i sprytnych poko- jówek; pokojówka 63 J u n o n a - bogini rzymska, władczyni niebios 30 Lola ramionami ruszyła. Już to, moja Lolciu poczęła ciocia biorąc się w boki wy tu dwie z Hermą musiałyście dobrze się naradzić i ślicznych rzeczy nakomponować! Herma, która lubiła śmiać się ze wszystkiego, z czego płakać nie mogła, roześmiała się głośno. Słowo daję cioci, że dawałam rady jak najrozumniejsze, jak najstatecz- niejsze, ale Lola... Lola się uwzięła grać z nim w strachy. Jak to? zapytała Nieczujska. Chce koniecznie tak wystąpić, ażeby go nastraszyła. I ciocia zaczęła się śmiać. A już to próżno Loli chcieć coś narzucić, zrobi, co jej do głowy przyjdzie, lecz żeby miał się zlęknąć, choćby marsa64 nastawiła, to wątpię. Uważajcie, jak lepiej, ja się do niczego mieszać nie chcę, ażeby potem za nic nie odpo- wiadać, radziłabym tylko zawczasu o ubraniu pomyśleć, bo to będzie niemała sprawa. Lola milcząc wzięła chustkę ze stołu i pełna majestatu wyszła. Hermę za- trzymała Nieczujska szepcząc po cichu: Cóż ona myśli? co mówi? Mnie się zdaje szepnęła w ucho cioci, sypiąc wyrazami przerywanymi śmieszkiem, Herma mnie się zdaje, że ona mówi o straszeniu, ale sama jest w niemałym strachu... W istocie takie zamążpójście! Moja kochana pani Nie- czujska, ja sama wyswataną zostałam jakby parową machiną, ale zawsze jeszcze nie tak. Bóg wie, co to jest odparła Nieczujska naprzód, że to oboje młode, po wtóre, prawie się nie znają i tak łap cap do ołtarza, a wszystko to dlatego, że opiekun z puchliny umiera i lęka się, aby mu dziedziczka Gromów się nie wymknęła. A co potem będzie z obojgiem tych dzieci, to już na Pana Boga spuszczają. Zliczne mi ożenienie... Ruszyła ramionami Nieczujska, spojrzała na Hermę i niezmiernie zdziwio- ną została widząc ją jak zawsze śmiejącą się tym śmieszkiem na pół dziecin- nym, który zwiastował prawie radość, iż tak osobliwej przygody miała być świadkiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|