|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Kto rządzi w tym domu, Gracie, ja czy pan Sutherland? - Jaśnie pani. Nie powinna pani nawet o to pytać. Mimo zapewnienia Anna zauważyła, że dziewczyna wcale nie jest o tym przekonana. Nie można się było dziwić, skoro sama nie miała pojęcia, kto tak naprawdę sprawuje kontrolę zarówno nad służbą, jak i nad jej własnym sercem. 31 Od kilku dni Flora nie mogła nic przełknąć. Kiedy piła herbatę, widziała w czarnych fusach swój tragiczny koniec. Gdy kładła się spać, śniło jej się męskie ciało, które płynęło w jej stronę. W oczach nieboszczyka widziała oskarżenie. Zabiłaś mnie, Floro. Słyszała jego głos tak dobrze, jakby stał obok niej. Oblewał ją zimny pot. Czuła zimne palce w swoich włosach i martwe ciało, które na niej spoczywało. Czasem bała się, że zadusi ją we śnie. Lokaj Sutherland zastawił na nią pułapkę. Obserwowała go codziennie, gdy przejeżdżał konno przez las. Już podczas pierwszego spotkania zobaczyła w jego oczach swój mamy koniec. Poza tym były też inne znaki. W tym samym tygodniu, kiedy Sutherland pojawił się w pałacyku myśliwskim, widziała na dziedzińcu lisa. A podczas przejażdżki zgubiła na wrzosowis ku magiczny pierścionek. Ukryła twarz w dłoniach. Ojciec znów na nią krzyczał. Zdenerwował się, bo musiał płacić krawcowi wysokie rachunki. Prawie nie słyszał jej szeptu. 256 MISJA - Papo, czy w dzisiejszych czasach wiesza się kobiety za morderstwo? Sir Wallace zbladł. - Co ty wygadujesz? - Prawda wyjdzie na jaw - odparła. - Moje łzy kapały na martwe ciało Edgara i dlatego jego duch nie może zaznać spokoju. Nie wolno płakać nad nieboszczykiem. Sir Wallace położył rękę na sercu. Poczuł bolesny skurcz. Nie był już taki młody, jak sobie wmawiał. Wiedział, że ta dziewczyna go zgubi. Była wciąż spragniona nowych kochan ków i ten lubieżny apetyt odziedziczyła właśnie po nim. Dlatego nie mógł jej winić, bo wiedział, jak trudno opanować pociąg seksualny. Znał jej sekret od dawna, ale teraz, kiedy wspomniała o stryczku, poczuł dziwny chłód. - Wybrałaś zły moment na wyrzuty sumienia, Floro. Czy nie przestrzegałem cię, żebyś nikomu nie mówiła o tym, co się wydarzyło? Poza mną, oczywiście. Zapomnij o tym. - W wiosce podniosła się wrzawa, ponieważ wróżka prze powiedziała, że duch lorda Kingairna wyjdzie z grobu i wskaże swojego mordercę. Nie będę musiała nawet nic mówić - odparła przerażona. - Do diabła! - zaklął, siadając na krześle. - Znów opowia dasz bzdury, które wymyśla ta stara wiedzma. Powinienem cię stłuc. Floro. Strasznie mnie przeraziłaś. Już myślałem, że zamierzasz się przyznać. Stłumiła drżenie całego ciała. - Lady Whitehaven dopilnuje, żeby mnie za to powieszono, a jej lokaj będzie katem. Właśnie po to tutaj przyjechała. Wcale nie chciała się z tobą spotykać. Kierowała nią chęć zemsty. Ta kobieta jest bez serca i wyśle na śmierć twoje jedyne dziecko. Ból w klatce stał się nie do wytrzymania. Wallace' owi zrobiło się niedobrze. Mimo cierpienia zdołał wydobyć z siebie głos. 257 JILLIAN HUNTER - Już ci mówiłem, że zajmę się wszystkim. Zostaw Annę mnie. - Co zamierzasz jej zrobić? - zapytała z przerażającą fas cynacją w głosie. - To moje zmartwienie. Ty tylko trzymaj się z daleka od lokaja, rozumiesz? Będziemy zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Przyjdziemy na przyjęcie. Gdybyśmy postąpili inaczej, od razu padłoby na nas podejrzenie. Flora zawahała się, zanim odezwała się ponownie. - W takim razie nie będziesz miał nic przeciwko temu, jeżeli zamówię nowe rękawiczki oraz buty do moich nowych sukni? - Dobry Jezu - wyszeptał, zamykając oczy. Patryk odnalazł nowych znajomych w tawernie, gdzie spędzali wolny czas w towarzystwie innych służących. Kilku mężczyzn rozpoznało lokaja lady Whitehaven. Zapamiętali go z bójki na targu. Skinęli z uznaniem w jego stronę i zrobili mu miejsce. Najwyrazniej uważali go za człowieka, któremu nie należy wchodzić w drogę. Po chwili on i młody lokaj Iain zostali zupełnie sami w najdalszym rogu izby. Patryk nie miał czasu na towarzyskie pogawędki, mimo że bardzo polubił Iaina. Czuł, że może mu zaufać i że będzie on trzymał język za zębami. Dlatego nie zwlekał ani chwili dłużej. Wyjął plik banknotów i przeszedł do sedna sprawy. - Potrzebuję pomocy. Czy mogę na ciebie liczyć? Oczy młodego mężczyzny zrobiły się okrągłe. - Tylko mi nie mów, że okradłeś lady Whitehaven, Suther- land. Nie interesuje mnie nic... 258 MISJA - Nikogo nie obrabowałem - przerwał mu Patryk. Uśmiech nął się rozbawiony - Czy umiesz udawać? - Przez cały dzień usługuję kapryśnym staruchom i zawsze się przy tym uśmiecham - odparł Iain z ironią w głosie. - Czy to nie wystarczy? Patryk uśmiechnął się. - Czy masz przyjaciela, bliskiego krewnego, kogoś, komu możesz zaufać? Iain zawahał się. Spojrzał przez ramię. - Czy to zajęcie jest uczciwe? - Jeszcze jak. Ale musisz być bardzo dyskretny. Iain napił się piwa, wytarł usta wierzchem dłoni i skinął głową. - Mój brat doskonale się do tego nadaje. Co mam zrobić? - Na razie wez torbę, którą trzymam pod stołem. W środku znajdziesz puder i róż oraz trochę ubrań. Będą ci potrzebne za kilka dni podczas balu. Iain zakrztusił się piwem. - Chcesz, żebym przebrał się za kobietę? - Nie. - Patryk roześmiał się. Szybko wsunął plik banknotów w jego dłoń, zanim chłopak zdążył się rozmyślić. - Przebierzesz się za trupa. Doktor przykrył pacjenta. W całym domu panowało zamieszanie, ponieważ już wkrótce mieli zacząć zjeżdżać goście. - Cierpisz na zapalenie kaletki maziowej rzepki -powiedział doktor MacDonald. - Nie umrzesz od tego. - Co takiego? - zapytał przerażony Patryk. - Przecież wyrażam się całkiem jasno - odparł doktor. - 259 JULIANHUNTER Masz stan zapalny rzepki. W twoim zawodzie to bardzo popularna dolegliwość. - Zapalenie kaletki maziowej rzepki? - Patryk był zszoko wany. Poruszył chorą nogą. - Doktor ma rację, proszę pana- powiedziała Gracie ze współczuciem. - To bierze się stąd, że wciąż musimy klęczeć, żeby pozmywać podłogę bądz napalić w kominku. To nie odłączna dolegliwość służących. Patryk zmarszczył czoło. Pomyślał, że to raczej rezultat długich lat spędzonych w wojsku. W porównaniu ze służbą w armii zajęcie lokaja to pestka. Doktor poczekał, aż Gracie wyjdzie z pokoju. - Ma pan pecha, zwłaszcza że dzisiaj zaczyna się przyjęcie. Patryk odchrząknął. - Naprawdę? - To z pewnością pokrzyżuje pańskie plany? - dopytywał się medyk. Patryk spojrzał na niego uważnie. - Moje plany? - Wiem, kim pan jest, lordzie. Byliśmy razem na pogrzebie lorda Gowa dwa lata temu w Edynburgu. Nie zostaliśmy sobie oficjalnie przedstawieni, ale pamiętam, że moja córka wspo mniała coś o pana pokrewieństwie z lordem Whitehavenem. Wiem, że wtedy nad jeziorem nie był pan ze mną do końca szczery i dlatego chcę usłyszeć prawdę. Dla dobra Anny. - Pan się myli. - Patryk nie dawał za wygraną. - Ależ nie. Wczoraj wieczorem lord Tynan wspomniał, że już gdzieś pana widział. Niestety, nie potrafił przypomnieć sobie pana nazwiska. Jednak dzięki tej uwadze odżyły moje wspomnienia. Zapadła cisza. W końcu Patryk zapytał ż wahaniem: 260 MISJA - Czy mogę panu zaufać? - Tylko jeżeli działa pan w dobrej wierze. Chcę mieć pewność, że Annie i Nellwyn nie grozi niebezpieczeństwo. - Niech pan usiądzie - odparł Patryk z rezygnacją. - Tylko proszę mi nie przerywać i postarać się jak najszybciej wyleczyć moje kolano. Anna mnie zamorduje, jeżeli za dwie godziny nie otworzę drzwi pierwszym gościom. 32 Popołudniu na dziedziniec zajechał faeton, mały powozik ciągnięty przez kucyki. W środku siedziała księżna w dużym ozdobnym czepku, a za nią jechała służba i wóz z łóżkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|