|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
speÅ‚nia, ale zaraz sobie przypomniaÅ‚a. - To kelner - szepnęła. Zapukano po raz kolejny. - ProszÄ™ to zostawić pod drzwiami - zawoÅ‚aÅ‚ Dan z wyraznym zniecierpliwieniem w gÅ‚osie. - To ty, Dan? Celeste rozpoznaÅ‚a gÅ‚os Diany Carson. 93 RS ROZDZIAA ÓSMY Dan wstaÅ‚ powoli. Pragnienie kochania Celeste byÅ‚o jak narkotyk. WystarczyÅ‚o, że spojrzaÅ‚ na niÄ… leżącÄ… na łóżku, a znów poczuÅ‚ przypÅ‚yw żądzy nie do opanowania. Jeszcze tylko jeden pocaÅ‚unek, jedna pieszczota, muÅ›niÄ™cie wÅ‚osów na skórze. ByÅ‚a najpiÄ™kniejszÄ… kobietÄ…, jakÄ… kiedykolwiek widziaÅ‚. ZwyciężyÅ‚ jednak zdrowy rozsÄ…dek. Nie miaÅ‚ wÄ…tpliwoÅ›ci, że jego uczucia do Celeste Sanchez byÅ‚y gÅ‚Ä™bokie i poważne. Mimo że znaÅ‚ jÄ… tak krótko, zdążyÅ‚ siÄ™ zakochać bez pamiÄ™ci. Nigdy w życiu nikogo tak mocno nie pragnÄ…Å‚, ale to byÅ‚ nie tylko fizyczny pociÄ…g. WiedziaÅ‚, że takie uczucie zdarza siÄ™ tylko faz w życiu -i wÅ‚aÅ›nie dlatego musiaÅ‚ trzymać siÄ™ od niej z daleka. Wspomnienie Shawny wypeÅ‚niÅ‚o chÅ‚odem jego serce i niemal go sparaliżowaÅ‚o. - To twoja matka - szepnęła Celeste. ZerwaÅ‚a siÄ™ z łóżka i szybko zgarnęła swojÄ… bieliznÄ™. - Dan, wszystko w porzÄ…dku? ZaczÄ…Å‚ siÄ™ ubierać. - Idz do Å‚azienki - powiedziaÅ‚. - ZajmÄ™ siÄ™ wszystkim. Jego gÅ‚os brzmiaÅ‚ normalnie. Kiedy Celeste zniknęła w Å‚azience, poszedÅ‚ otworzyć drzwi; odzyskaÅ‚ już jako tako równowagÄ™. Diana Carson staÅ‚a obok wózka z dostarczonym przez kelnerów jedzeniem. UÅ›miechaÅ‚a siÄ™, ale Dan dostrzegÅ‚ na jej twarzy również troskÄ™. 94 RS - PomyÅ›laÅ‚am, że zabiorÄ™ Celeste na lunch i pokażę jej kilka mieszkaÅ„ do wynajÄ™cia. Nie wiedziaÅ‚am, że tu jesteÅ›. Dan odsunÄ…Å‚ siÄ™ i Diana weszÅ‚a do pokoju. Nigdy nie byÅ‚a natrÄ™tnÄ…, wtrÄ…cajÄ…cÄ… siÄ™ we wszystko matkÄ…. Kiedy osiÄ…gnÄ…Å‚ dojrzaÅ‚ość, wycofaÅ‚a siÄ™ i odtÄ…d traktowaÅ‚a go z takim szacunkiem, z jakim jeden dorosÅ‚y traktuje drugiego. Ani razu nie próbowaÅ‚a wtrÄ…cać siÄ™ w jego życie osobiste. Nie wypytywaÅ‚a go. A jednak jej pojawienie siÄ™ w hotelu wzbudziÅ‚o podejrzenia Dana. Zwykle nie zajmowaÅ‚a siÄ™ nowymi pracownikami aż tak troskliwie. - Gdzie jest Celeste? - zapytaÅ‚a Diana, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po pokoju.. - W Å‚azience. - Dan uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że zmiÄ™ta poÅ›ciel na łóżku to nazbyt widoczny dowód, ale byÅ‚ za stary na to, żeby udawać coÅ› czy siÄ™ tÅ‚umaczyć. - To chyba nie najlepszy moment - powiedziaÅ‚ tak delikatnie, jak tylko potrafiÅ‚. - Przepraszam, Dan. Nie miaÅ‚am pojÄ™cia, że tu jesteÅ›. - Cofnęła siÄ™ do drzwi. - Powiedz Celeste, że zadzwoniÄ™ pózniej i pomogÄ™ jej znalezć mieszkanie. NaprawdÄ™ chciaÅ‚am tylko pomóc, nic wiÄ™cej. W tym momencie Celeste wróciÅ‚a do pokoju. Dan dojrzaÅ‚ rumieniec wstydu pod jej oliwkowÄ… karnacjÄ…. UÅ›miechnęła siÄ™ do Diany. - Jest pani bardzo uprzejma, pani Carson. - Może rzeczywiÅ›cie powinnaÅ› jechać z mamÄ… i poszukać mieszkania. Im szybciej siÄ™ urzÄ…dzisz, tym lepiej dla wszystkich. 95 RS Ton gÅ‚osu Dana, zimny i formalny, sprawiÅ‚, że Celeste spojrzaÅ‚a na niego zaskoczona. Również Diana posÅ‚aÅ‚a mu zaciekawione spojrzenie. - To chyba Å›wietny plan - powiedziaÅ‚a, ważąc sÅ‚owa, Celeste. - Zobaczysz, że bÄ™dzie ci dobrze w Carson Dynamics - stwierdziÅ‚a Diana, najwyrazniej próbujÄ…c rozÅ‚adować napiÄ™cie. - Nie wiedziaÅ‚am, że już zamówiÅ‚aÅ› lunch. SpojrzaÅ‚a znaczÄ…co na wózek z jedzeniem. - Kumpel byÅ‚ gÅ‚odny - wyjaÅ›niÅ‚a Celeste. RozejrzaÅ‚a siÄ™ dookoÅ‚a. - A gdzie on siÄ™ podziaÅ‚? Dopiero teraz Dan uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że od wejÅ›cia do pokoju nie widziaÅ‚ Kumpla. Nie liczyÅ‚o siÄ™ nic poza Celeste. CzuÅ‚ siÄ™ tak, jakby wpadÅ‚ w sam Å›rodek burzy uczuć i nawet teraz, gdy tylko spojrzaÅ‚ na Celeste, czuÅ‚ przypÅ‚yw namiÄ™tnoÅ›ci. Dla jej bezpieczeÅ„stwa musiaÅ‚ odzyskać kontrolÄ™ nad sytuacjÄ…. - Kici, kici. - Celeste wyszÅ‚a na balkon, ale tam również kota nie byÅ‚o. - MusiaÅ‚ wymknąć siÄ™ przez drzwi, kiedy przyszedÅ‚eÅ›. Dan usÅ‚yszaÅ‚ w jej gÅ‚osie cieÅ„ paniki. - Znajdziemy go. Powiem obsÅ‚udze hotelowej. OdszukajÄ… go. To nie jest zwyczajny kot, Celeste. Na pewno nic mu siÄ™ nie stanie. ByÅ‚a bardzo zmartwiona. W jednej chwili zapomniaÅ‚ o postanowieniu zachowania dystansu. PoÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ na jej ramieniu, chcÄ…c w ten sposób dodać otuchy, ale najlżejsze dotkniÄ™cie wystarczyÅ‚o, by niemal straciÅ‚ dech w piersiach. Dreszcz 96 RS przeszywajÄ…cy jej ciaÅ‚o powiedziaÅ‚ mu, że Celeste wyczuÅ‚a jego napiÄ™cie; kolana siÄ™ pod nim ugięły. - Nie powinnam wychodzić, zanim Kumpel sienie znajdzie - powiedziaÅ‚a, - ZostanÄ™ i poszukam go - uspokoiÅ‚ jÄ…. - Idz i obejrzyj Houston. Gdy bÄ™dziesz miaÅ‚a gdzie mieszkać, od razu poczujesz siÄ™ lepiej. Dan byÅ‚ rozdarty. Z jednej strony chciaÅ‚ zatrzymać jÄ… w Admiralicji", zamknąć drzwi pokoju i skoÅ„czyć to, co razem zaczÄ™li, z drugiej jednak rozsÄ…dek podpowiadaÅ‚ mu, że lepiej bÄ™dzie, jak Celeste znajdzie siÄ™ z dala od niego, inaczej bowiem nie bÄ™dzie w stanie siÄ™ jej oprzeć. A przecież dobrze wiedziaÅ‚, co czekaÅ‚o kobiety, które obdarzyÅ‚ uczuciem. Diana podeszÅ‚a energicznie do drzwi. Celeste ruszyÅ‚a za niÄ…, ale po dwóch krokach zawróciÅ‚a. Dan dostrzegÅ‚ na jej twarzy wyraz zakÅ‚opotania. RozumiaÅ‚, co musi czuć. Prawie siÄ™ kochali, a teraz traktowaÅ‚ jÄ… jak obcÄ…. Gorzej niż obcÄ…. - Dan?- Dotknęła jego ramienia. - Idz - powiedziaÅ‚ cicho, uciekajÄ…c przed jej dotykiem. MaÅ‚a ranka na piersi zakÅ‚uÅ‚a go lekko. - Dla twojego i mojego dobra - dodaÅ‚ jeszcze ciszej. Nie byÅ‚ pewien, ale wydawaÅ‚o mu siÄ™, że w jej oczach bÅ‚ysnęły Å‚zy. OdwróciÅ‚a siÄ™ szybko i wyszÅ‚a z pokoju za jego matkÄ…. Nie mogÅ‚em wytrzymać w gorÄ…cej atmosferze, jaka wytworzyÅ‚a siÄ™ miÄ™dzy goÅ‚Ä…bkami. UciekÅ‚em przez balkon do sÄ…siedniego apartamentu. I znowu pociÄ…gnÄ…Å‚em za sznur wzywajÄ…cy obsÅ‚ugÄ™ 97 RS hotelowÄ…. BÄ™dÄ… teraz sprawdzać, czy system dziaÅ‚a dobrze. Ach, cuda nowoczesnej technologii. Nikt nie zauważyÅ‚ lÅ›niÄ…cego, czarnego kota przemykajÄ…cego hotelowymi korytarzami. Czyżby dwunożni w ogóle nie patrzyli pod nogi? To chyba jakiÅ› rodzaj kompleksu wyższoÅ›ci - uważajÄ… widać, że sÄ… jedynÄ… interesujÄ…cÄ… rasÄ…, dlatego nie dostrzegajÄ… kota na korytarzu. FascynujÄ…ce. Psy, ze swÄ… ckliwoÅ›ciÄ… i poddaÅ„czym umysÅ‚em, sÄ… przynajmniej w stanie wywÄ…chać kota czy jakiegoÅ› intruza. A homo sapiens nie. Och, mógÅ‚bym o tym gadać caÅ‚y boży dzieÅ„. Ale moim prawdziwym kÅ‚opotem jest uczucie rodzÄ…ce siÄ™ miÄ™dzy Celeste a Danem. ZachowujÄ… siÄ™ tak, jakby zaaplikowano im dawkÄ™ benzyny i podÅ‚ożono ogieÅ„. Obawiam siÄ™, że spotkanie takich dwóch Å‚atwopalnych elementów musi siÄ™ skoÅ„czyć pożarem. A wszyscy wiedzÄ…, co siÄ™ dzieje, gdy stracimy kontrolÄ™ nad ogniem - ktoÅ› siÄ™ może sparzyć. OsobiÅ›cie uważam, że to nieciekawa perspektywa. WidziaÅ‚em już wiele zakochanych par, ale takiego żaru, jak w przypadku tych dwojga, jeszcze nie oglÄ…daÅ‚em. Można by pomyÅ›leć, że ktoÅ› rzuciÅ‚ na nich czar. OczywiÅ›cie wiem, że nie istnieje nic takiego jak zaklÄ™cie. DowiedziaÅ‚em siÄ™ tego podczas badania akt procesów czarownic z Salem. Do tego zabawiajÄ… siÄ™ w porze lunchu - a niech to! Lunch! Zaraz powinni dostarczyć do pokoju mojego homara. A już przecież w zwiÄ…zku z grożącÄ… nam katastrofÄ… lotniczÄ… ominęło mnie Å›niadanie. A 98 RS nie chciaÅ‚em kiedyÅ› uwierzyć, że linie lotnicze zaczynajÄ… oszczÄ™dzać na posiÅ‚kach podczas lotu. Sprawa lunchu zmusza mnie do natychmiastowego dziaÅ‚ania. Ruszam do kuchni, żeby zdobyć coÅ› do jedzenia. MuszÄ™ siÄ™ też upewnić, że nikt nie Å›ledzi Celeste. Ależ jestem zajÄ™ty. Dobrze, że nie mam przynajmniej problemów z okreÅ›leniem priorytetów - najpierw posiÅ‚ek. - Oto ten bungalow. TrochÄ™ w hollywoodzkim stylu lat trzydziestych, ale idealny dla jednej osoby - powiedziaÅ‚a Diana, zatrzymujÄ…c siÄ™ przed Å›licznym domem poÅ‚ożonym z dala od ulicy. - Cudowny - zgodziÅ‚a siÄ™ z niÄ… Celeste. Dom byÅ‚ naprawdÄ™ idealny, dokÅ‚adnie taki, jakiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|