|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A na razie pochłaniały ją sprawy Mandy i zmiany w jej życiu. Musi znalezć dla siebie nowy dom. Powinna zamieszkać w pobliżu miejsca pracy, więc któregoś dnia w czasie przerwy na lunch poszła do agencji sprzedaży nieruchomości sprawdzić ceny mieszkań i małych domów. Kiedy stamtąd wychodziła, wpadła na Aleksa. Zerknął na plik ofert, które trzymała w dłoni, a ona z radością stwierdziła, że zamiast bandaża ma na czole duży plaster. Skrępowana milczała, on odezwał się pierwszy. - Myślisz o przeprowadzce? - spytał, wskazując oferty. - Owszem, Mandy wyrzuca mnie na bruk - rzuciła zalotnie, odzyskując dobry humor. - Nie wierzę - odparł z bladym uśmiechem. 78 R S - A powinieneś. Nigdy nic nie wiadomo. Ale mówiąc prawdę, wychodzi za mąż w Wigilię. Obie z Rosie będziemy druhnami. Wspaniale, prawda? - Za właściciela pizzerii? - Tak, za Harry'ego. - Co się stanie z tobą? - spytał poważnie. - Powiększysz szeregi bezdomnych? - Nie, szukam własnego kąta. Mandy i Harry powinni być niezależni, dlatego postanowiłam się wyprowadzić. - To niesprawiedliwe. Zrezygnowałaś z własnego życia i zamieszkałaś u niej, żeby jej pomóc. Jednak twoje poświęcenie poszło na marne. - Nieprawda. Dzięki mojej obecności Mandy miała czas dla siebie i poznała Harry'ego. Chciała dodać: a ja poznałam ciebie", jednak pomyślała, że takich wyznań lepiej nie robić podczas przypadkowego spotkania na głównej ulicy. - Jak tam twoja głowa? - zmieniła temat. - Dobrze. W poniedziałek wracam do pracy. Z wielu powodów nie mogę się tego doczekać. Tak jak ja, pomyślała z radością. - Kiedy chodziłem do szpitala na badania kontrolne, zaglądałem do syna Geoffa - powiedział Aleks. - Wspominał wam, że w przyszłym tygodniu wypisują chłopaka do domu? - Owszem. Dzieciak wyjątkowo szybko dochodzi do siebie. - Popełnił głupstwo, bawiąc się odczynnikami chemicznymi i niestety, zapłacił za to wysoką cenę. Na szczęście młody organizm jest silny. Czeka go jeszcze operacja plastyczna twarzy. Westchnęła. O czym dalej będą rozmawiać? O pogodzie? Wszystko, byle tylko ominąć temat uczuć. - Muszę już iść - stwierdziła - bo zaczną mnie szukać. 79 R S - Oczywiście. - W jego głosie zabrzmiała nutka żalu. - W razie czego zrzuć winę na mnie. Rozstali się, każde poszło w swoją stronę. Aleks był na siebie wściekły. Dlaczego nie powiedział Zoey, jak bardzo za nią tęskni? Czemu nie zaproponował, żeby zamieszkała u niego, dopóki nie znajdzie czegoś odpowied- niego? Westchnął ciężko. Jak może oferować Zoey schronienie, jeśli w jego domu nadal panoszy się Gloria? Pomyślał z przerażeniem, że być może Zoey skorzysta z okazji i wróci do miasta. Kiedy spotkał ją przed agencją sprzedaży nieruchomości, musiał szybko wziąć się w garść. Chciał chwycić ją w ramiona i wyznać, ile dla niego znaczy. Prosić o wybaczenie za to, jak okropnie potraktował ją przy ich poprzednim spotkaniu... Ale zbiła go z pantałyku, mówiąc o zmianach, które szykują się w jej życiu. Właśnie mijał pizzerię. Postanowił zjeść lunch i przy okazji przyjrzeć się mężczyznie, który pośrednio miał wpływ na jego życie. Stojący za barem właściciel lokalu poznał go od razu. - Jesteś dowódcą straży pożarnej? - zapytał, kiedy Aleks złożył zamówienie. - Mieszkasz naprzeciwko Mandy? - Tak - uśmiechnął się Aleks. - A ponieważ pracuję z Zoey, przyszedłem z tobą pogadać. - Nie był w nastroju do obmyślania dyplomatycznej strategii. - Mów śmiało - zachęcił go Harry. - Martwię się, że po wyprowadzce od Mandy, Zoey nie będzie się miała gdzie podziać. - Zoey nie musi się wynosić ze względu na mnie. - Harry miał zatroskaną minę. - Może z nami zostać. Sama zaczęła mówić o wyprowadzce. Zgadzam się z tobą: musi znalezć własny kąt. Niestety, nie mam domu, tylko ciasne mieszkanie nad pizzerią. Dla mnie wystarczy, ale dla Rosie byłoby za małe. - Oczywiście - przyznał Aleks. - Cieszę się, że myślisz o potrzebach Zoey. 80 R S - A jak dalece ty się o nią troszczysz? - Harry poparzył na niego z namysłem. - Z tego, co mówiła Mandy, wnoszę, że Zoey myśli o tobie poważnie. Sądziliśmy nawet, że być może w święta urządzimy podwójny ślub. - Co takiego? - Aleks zesztywniał. - Naprawdę tak uważamy. - Co Zoey na to odpowiedziała? - Ostro zaprotestowała. Jej zdaniem ciągle myślisz o byłej żonie. - A gdyby to się okazało bzdurą? - Nie mam pojęcia - zaśmiał się Harry. - Sam musisz ją zapytać. - Być może tak zrobię - oświadczył Aleks. Zjadł posiłek i ruszył prosto do domu. Pomyślał, że dopiero wieczorem porozmawia z Zoey. Nie zamierzał do niej dzwonić, bo jego słowa usłyszeliby wszyscy strażacy, a takiego audytorium absolutnie sobie nie życzył. Odczeka, aż Zoey wróci z pracy, zje kolację i wtedy ją odwiedzi. - Aleks! - zawołała, widząc go w drzwiach. - Czemu zawdzięczam ten zaszczyt? Dziś widzimy się już po raz drugi. - Od poniedziałku będziemy spędzać razem całe dnie - stwierdził z błyskiem w oku. - Potraktuj dzisiejszy dzień jako trening. Chcę z tobą porozmawiać. Masz czas? Zaprosiła go gestem głowy i usunęła się z drogi. - Jesteś sama? - spytał, przechodząc przez próg. - Tak, a co? Postanowiłeś mnie uwieść? - Bardzo jesteś dziś dowcipna... - Tak jak zawsze. - Przyszedłem porozmawiać o Glorii - oświadczył poważnie. Zobaczył, jak Zoey sztywnieje po tych słowach i pomyślał, że zle zaczął. - Myślałam, że pomówimy o nas - zauważyła ze smutkiem. - A o co chodzi? 81 R S - Nic mnie z nią nie łączy. W szpitalu siedziała przy moim łóżku tylko dlatego, że nie mogłem zaprotestować. Pózniej zlekceważyłem twoją troskę o mnie. Zabrakło mi wrażliwości. Wybaczysz mi? Już zaczęła mówić, że nie ma do niego żalu, kiedy ją zaskoczył następnym zdaniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|