|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedziała, jak się z nim pożegnać. 35 emalutka – Cieszę się, że Lou poleciał już do San Antonio – powiedział w końcu Clint. – Ja też. Bałam się, że może dojść do najgorszego – odparła łamiącym się głosem. Nie miała pojęcia, jak to się stało, ale nagle znalazła się w ramionach Clinta. Czuła się mała, słaba i wcale nie miała ochoty uciekać stąd. Poczuła, że łzy płyną jej po policzkach. – Przepraszam – szepnęła – ale przez cały czas muszę się trzymać w ryzach i już nie daję sobie rady. Clint poklepał ją delikatnie po ramieniu. Nic nie mówił. Pozwalał jej się wypłakać. I to było najlepsze, co mógł zrobić. W końcu z ulgą wytarła oczy. Trudno jej było uwierzyć, że ten seksowny, pewny siebie kowboj zamienił się nagle w kogoś tak tolerancyjnego i pełnego współczucia. Skye pociągnęła nosem. – Przepraszam – powtórzyła. – Już nie będę płakać. Odsunął ją lekko od siebie i palcem przetarł najpierw jeden, a potem drugi jej policzek. – Nie masz za co przepraszać – powiedział. – Moim zdaniem, masz prawo do paru łez. – Tak, ale nie powinnam ciebie w to angażować. Uśmiechnął się ciepło. – No, nie jestem chyba taki najgorszy, co? Chciała zaprotestować, ale pomyślała, że niewinny pocałunek w policzek będzie znacznie lepszy. Wspięła się więc na palce, ale... jej rozgrzane wargi napotkały na swej drodze usta Clinta. Nie, już nie mogła się wycofać. Ten pocałunek był jeszcze bardziej namiętny niż pierwszy. Czuła, że drżą jej kolana, a serce wali jak młotem, że pragnie tylko jego, tylko Clinta i nikogo więcej. Coś między nimi zaiskrzyło. Ale Skye nie potrafiła czy też bała się to nazwać. 36 emalutka W końcu Clint wycofał się pierwszy. Skye stała osłupiała, nie bardzo wiedząc, co się z nią dzieje. Chciała zapytać, dlaczego, ale na szczęście nie zrobiła tego. – Możesz zawsze na mnie liczyć – powiedział Clint. Powoli dochodziła do siebie. – Dziękuję – powiedziała z uśmiechem. – Na pewno się przyda. Clint puścił jej dłonie i otworzył drzwiczki samochodu. Czuła się bezpiecznie, absolutnie bezpiecznie. Jeszcze raz się do niego uśmiechnęła i wtedy powróciły do niej słowa Chucka: – On ma prawo wiedzieć. Jest przecież ojcem! Ma prawo o tym wiedzieć! Przekręciła kluczyk w stacyjce. Wmawiała sobie, że mężczyźni wolą nic nie wiedzieć o swoich dzieciach. 37 emalutka ROZDZIAŁ CZWARTY Clint obserwował odjeżdżającą Skye aż do momentu, kiedy na horyzoncie pozostała jedynie smuga pyłu po jej samochodzie. Z kolei spojrzał na swoją koszulę. Wciąż czuł jeszcze wilgotne miejsca. Te, na które spadły łzy Skye. Pomyślał o tym, jak dziwnie było trzymać ją w ramionach bez jakichś ukrytych seksualnych zamiarów. Nie zdarzało mu się to zbyt często. Chciał ją pocieszyć i pokazać, że mu na niej zależy. Czy się udało? Czas pokaże. Jednak czy jego intencje były rzeczywiście tak niewinne? Przypomniał sobie pocałunek i również teraz mógłby przysiąc, że niczego takiego nie planował. To stało się nagle. Przypominało wybuch, którego oboje nie mogli powstrzymać. Clint pomyślał, że nie powinien winić siebie za to, co się stało. Jednak prawda wyglądała tak, że chętnie posunąłby się dalej. Z przyjemnością zaprosiłby Skye do siebie na dłużej. Nawet na bardzo długo. Ciekawe tylko, czy przyjęłaby zaproszenie? Skye zatrzymała się w miasteczku, żeby dostarczyć rzeczy od Clinta do ośrodka pomocy społecznej. Zastała kilka kobiet zajętych sortowaniem napływających darów. Panie aż pisnęły z radości na widok rzeczy. – Clint Slade jest wspaniały! – zachwyciła się Jean Bartlett, żona pastora. – Wszystko prawie nowe! Inne kobiety tylko pokiwały głowami. – Podobno Clint ma być sędzią na młodzieżowym rodeo – powiedziała pani Holter, która przejęła od niej pudło. 38 emalutka – Tak, słyszałam – powiedziała Jean. – To wstyd, że żadnej nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|