|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ona była tu prawdziwą hawajską pięknością, z kruczoczarnymi włosami i naturalnie ciemną karnacją. - Ty bardziej zasługujesz na miano księżniczki - przyznała szczerze. Lucy machnęła lekceważąco ręką. - Założę się, że pan Tyler by się z tobą nie zgodził. To ciebie wciąż obserwuje. Bo zaczyna mnie podejrzewać, pomyślała cierpko. Martwiła się tym, że z powodu jej zemsty mogą ucierpieć niewinni ludzie. Brock ma to, na co zasłużył, ale jej przyjaciele mogą ponieść przykre konsekwencje, kiedy hawajska zabawa znów okaże się niewypałem. Za pózno jednak na wyrzuty sumienia, trzeba tę sprawę doprowadzić do końca, pomyślała. - Chodz już, bo się spóznimy - ponaglała Lucy. Podczas drogi do hotelu Vanessa powiedziała przyjaciółce, że Brock zażyczył sobie, aby podczas tej uroczystości towarzyszyła mu jako asystentka. Wyraznie zaznaczyła, że czyni to w ramach służbowych obowiązków, ale Lucy posłała jej znaczące spojrzenie, domyślając się prawdziwych intencji swojego szefa. Vanessa, gdy tylko przyjechała do hotelu, poszła do gabinetu Brocka i zapukała lekko. - Proszę - usłyszała jego niski głos. Brock siedział przy biurku, pochylając się nad jakimiś 74 Charlene Sands dokumentami. Kiedy podniósł wzrok, w jego oczach pojawiły się ciepłe błyski. - O Boże - zawołał, podnosząc się z miejsca. Vanessa również chciała wydać okrzyk podziwu, ale nie była w stanie wykrztusić słowa. Brock wyglądał jak milion dolarów, które niewątpliwie posiadał. W ciemnych, klasycznych spodniach i czarnej, markowej koszuli prezentował się niezwykle elegancko. Vanessa poczuła, że krew zaczęła szybciej płynąć w jej żyłach. Nie była w stanie uodpornić się na urok swojego szefa. Powietrze wokół nich wydawało się iskrzyć od niewypowiedzianych słów i nagromadzonych emocji. - Wyglądasz... prawie doskonałe - powiedział, wyjmując zza jej prawego ucha orchideę i umieszczając kwiat po lewej stronie. - Teraz jest idealnie. Vanessa popatrzyła na niego z niemym pytaniem w oczach. - Jeśli kobieta nosi kwiat po lewej stronie, to znaczy, że jest już zajęta. To wyznanie oszołomiło ją na moment. Jego zamiary na ten wieczór były aż nadto oczywiste. Brock uśmiechnął się i zaczął się bawić kokardą pareo zawiązaną na piersiach. Jedno zdecydowane, męskie szarpnięcie i chusta opadłaby na dół, do kostek. - Wiesz, że muszę się bardzo powstrzymywać, aby nie zedrzeć z ciebie tej sukienki? Vanessa z trudem przełknęła ślinę. Zakochana oszustka 75 - To jest pareo - poprawiła go. Brock skrzywił się ironicznie. - Szybko się uczysz. - Jego brązowe oczy nagle pociemniały. - Ale nie o to mi teraz chodzi. Przez jedną krótką chwilę Vanessa zapragnęła, żeby uwolnił jej ciało z czarnej chusty i wziął ją na tym biurku, pełnym ważnych dokumentów. - To jest takie proste - powiedział niskim, gardłowym głosem, pociągając lekko za jeden z opadających końców kokardy. - Chciałabyś tego? Vanessa zamknęła oczy. Och tak, bardzo by tego chciała. Jego usta musnęły czule jej wargi. Uniosła natychmiast powieki, jakby chciała przepłoszyć tę słodką niemoc, która zaczęła ogarniać jej ciało, ale pocałunek był tak cudowny, że z powrotem zamknęła oczy, otaczając ramionami jego szyję. Chłonęła smak i zapach Brocka, zupełnie tracąc resztki zdrowego rozsądku. - Do diabła, Vanesso - szepnął, wypuszczając ją z ramion. - Dzisiejszej nocy musimy to dokończyć. Wziął ją za rękę i sprowadził na prywatną plażę, na której tego wieczoru mieli się bawić zaproszeni goście. Dziesięć minut pózniej wydarzyła się zaplanowana przez Vanessę katastrofa. - Przed wejściem czeka ponad sto osób - relacjonował podenerwowany Akamu. - Twierdzą, że zrobili rezerwację, ale ich nazwisk nie ma na liście. 76 Charlene Sands Brock spojrzał na Vanessę, czekając na jej reakcję. - Nic z tego nie rozumiem. Tylko dwieście miejsc zostało zarezerwowanych. Musiała zajść jakaś pomyłka. Powiem im, że bardzo mi przykro, ale nic się nie da zrobić. Przez cały czas o to jej właśnie chodziło. Po takiej wpadce Brock już się nie podniesie. - To im się nie spodoba - stwierdził Akamu. - Ci ludzie są wściekli! - Co proponujesz? - Brock zwrócił się do Vanessy. - Naprawdę nie wiem. Tak mi przykro. Jak to się mogło stać? Może jakiś błąd w systemie komputerowym? Vanessa nie miała żadnych trudności, by spreparować listę gości. Rola zaskoczonej i zmartwionej organizatorki nie była już taka łatwa. - Może zaprosimy ich na jutrzejszy wieczór? - Nie, przyjmiemy ich dzisiaj - oświadczył Brock. Vanessa uniosła wysoko brwi. - Jakim cudem? Brock odwrócił się do Akamu. - Idz dp kuchni, niech kucharz przygotuje sto dodatkowych talerzy. Podzwoń do lokalnych restauracji. Proś, błagaj, a jeśli będzie trzeba, ukradnij jedzenie. A ty, Vanesso, poproś, by obsługa zniosła na plażę dodatkowe stoły i krzesła. Nie odeślemy tych ludzi. Pójdę teraz do nich i wyjaśnię to nieporozumienie. W ramach przeprosin zaproponuję im jutro darmowe śniadanie. Vanessa kiwnęła zgodnie głową. Zanim Brock odszedł Zakochana oszustka 77 w stronę gości, dostrzegła na jego twarzy wyraz zniecierpliwienia, a może pogardy? Domyślała się, że ciężko jest mu przepraszać kogokolwiek. Vanessa poważnie zaczęła się obawiać, że być może jest to jej ostatni dzień pracy w Tempest Maui. Brock szybko opanował sytuację i godzinę pózniej przysiadł na jednym z krzeseł, popijając drinka. Widział, jak Vanessa starała się mu pomóc. Robiła wszystko, by uspokoić gości, a mimo to wielu z nich nadal było niezadowolonych. Rozumiał ich rozgoryczenie. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, zwłaszcza w luksusowym kurorcie. Popatrzył na Vanessę, która siedząc naprzeciwko niego, próbowała kurczaka po hawajsku. Wyglądała tak pięknie i... powściągliwie. Kiedy uchwycił jej spojrzenie, nie potrafił odgadnąć, co za tajemnica kryje się w tych lazurowobłękitnych oczach. Czy to możliwe, by pożądanie, które w nim rozpaliła, przesłoniło mu zdrowy rozsądek? Miała doskonałe referencje, sprawiała wrażenie osoby kompetentnej i odpowiedzialnej, więc o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego kolejna impreza, za którą była odpowiedzialna, o mało nie zakończyła się fiaskiem? Jeśli tak dalej pójdzie, zakład wygra Trent, a Brock nienawidził przegrywać. Obserwując Vanessę, zauważył, że wielu mężczyzn spo- 78 Charlene Sands
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|