|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żegnaj" i trzasnąłeś drzwiami. Nie chciałem tego zrobić. A ja nie chciałam odejść. To się po prostu stało. I tak bym wróciła dodała bez przekonania. Dobrze, w takim razie oboje powiedzieliśmy i zrobiliśmy głupie rzeczy. Czy to znaczy, że powinniśmy zrezygnować? Nie wiem... Nie, nie powinniśmy tak po prostu tego kończyć, ale boję się... Czego się boisz? zapytał łagodnie. Odpowiedziała wymawiając słowa wolno i wyraznie. Boję się, że nie potrafię niczego doprowadzić do końca. Gdybym tylko potrafiła udowodnić sobie, że jest inaczej... To dotyczy również rachunków? W jego oczach błysnęła iskierka, która ją zaniepokoiła. Nieświadomie dostarczyła mu pretekstu. Twój czas prawie minął powiedziała spoglądając nerwowo na zegarek. Lindy, powtarzam ci, że możesz osiągnąć wszystko, co chcesz. Nawet czwórkę z rachunków. A ja mogę ci w tym pomóc. To niemożliwe. Potrząsnęła głową. Musiałabym dostać maksimum punktów za wszystkie testy i na końcowym... To jest możliwe. Jeśli chcesz tego wystarczająco mocno. I nagle Lindy zrozumiała. Niemal zobaczyła tę czwórkę przed oczami. Zawrzemy inną umowę zaproponował Thad. Jeśli zechcesz ze mną pracować i naprawdę się postarasz, i mimo to nie dostaniesz czwórki, pojedziesz do Miami czy do Meksyku, a ja nie kiwnę palcem, żeby cię zatrzymać. A jeśli zdobędę ten stopień? zapytała. Wtedy za mnie wyjdziesz. Pewnego grudniowego wieczoru, kiedy Thad przygotowywał składniki na gulasz wołowy, Lindy wpadła do jego kuchni. Wyglądała jak prezent gwiazdkowy opakowany w błyszczący papier. Ubrana była w duży jaskrawozielony sweter, czarne obcisłe spodnie, a na głowie miała czerwoną przepaskę. Nie słyszałem, jak wchodziłaś powiedział całując ją delikatnie w różowy policzek. Freddy nie przywitała się ze mną. Gdzie ona jest? Wyrzuciłem ją na dwór. Widziałaś, co zrobiła z choinką? Lindy zajrzała do pokoju i wybuchnęła śmiechem. Przynajmniej nie ruszyła prezentów. Zainteresowała się tylko jednym. Gilbert Foster dał mi koszyk z mięsem i serami. Lindy kiwnęła głową, na próżno próbując powstrzymać śmiech. Freddy zjadła wołowinę razem z opakowaniem i nadgryzła kiełbasę. Przepraszam... Lindy zatkała ręką usta. Wiem, że to jeden z tych momentów, kiedy nie powinnam się śmiać, ale... Zmiej się, nie ma problemu powiedział potrząsając nożem do mięsa. Jedzenie dostaniesz pózniej. Wygląda na to, że masz dla mnie trudną lekcję odparła. Jesteś okrutnym nauczycielem, Thadzie Halseyu. Jakie miałaś wyniki na ostatnim teście? zapytał, choć znał już odpowiedz. Można ją było odczytać z twarzy Lindy. Dziewięćdziesiąt siedem na sto odpowiedziała posłusznie. Dobrze. Może i jestem okrutny, ale wychodzi ci to na dobre. A poza tym, od czasu do czasu daję ci nagrodę, prawda? Lindy uśmiechnęła się figlarnie. Objęła go od tyłu splatając ramiona na jego klatce piersiowej. Tych nagród jest za mało. Przez ostatnie siedem tygodni jadłam, piłam, oddychałam i śniłam o rachunkach. Thad skinął głową. Lindy rzeczywiście spędzała każdą wolną chwilę z nosem w książce. Jeśli się nie uczyła, pracowała lub spała. Tylko raz odłożyli na bok naukę, kiedy Lindy dostała na teście niemal maksimum punktów. Była tak rozradowana, tak dumna z siebie, że Thad nie potrafił jej uspokoić. Kochali się z energią, która przerastała wszystko, czego kiedykolwiek doświadczył. Powrót do rzeczywistości był dla Thada jak zimny prysznic. Jak zniesie rozstanie z Lindy, jeśli do niego dojdzie? Lindy była inteligentna, potrafiła rozwiązać najbardziej skomplikowane zadania chemiczne i problemy statystyczne bez mrugnięcia okiem. Ale kiedy dochodziło do rachunków, sprawiała wrażenie, jakby w jej mózgu brakowało jakiegoś ważnego elementu. Nie powinien tak rozbudzać jej nadziei. Jeśli nie dostanie dobrego stopnia, załamie się i wtedy go opuści. Wiedział o tym. Nie wiedział tylko, jak żyć bez niej. Rozmawiałaś z profesorem Baldwinem? zapytał, kiedy Lindy zaczęła kroić cebulę do gulaszu. Mhm. Mogę nie rozwiązać jednego zadania na końcowym egzaminie i mimo to dostać czwórkę. Powiedziała to zwyczajnie, ale zdradziło ją drżenie w głosie. Egzamin miał się odbyć nazajutrz. Gulasz będzie gotowy za parę godzin powiedział ze sztuczną wesołością. Lepiej zajrzyjmy do książek. Był to wieczór, który na długo miał pozostać w pamięci Thada. Nigdy nie widział Lindy tak zdenerwowanej. Im bardziej próbował ją uspokoić, tym bardziej się denerwowała. Zdobywał się na cierpliwość, o jaką sam się nie podejrzewał. Dlaczego nie potrafię tego zrobić! krzyknęła, kiedy po raz trzeci nie udało jej się uzyskać właściwej odpowiedzi. Potrafisz nalegał Thad. W zeszłym tygodniu umiałaś to na wyrywki. Ale teraz wszystko mi się pomieszało. No, spróbuj jeszcze raz namawiał podsuwając jej czystą kartkę papieru. Skończymy to i zrobimy sobie przerwę. Przestań mnie zachęcać! Lindy odepchnęła kartkę. Nie mogę już więcej. Zaraz mi pęknie głowa. Dobrze. Thad westchnął i zamknął książkę. Już i tak jest pózno. Lepiej ci zrobi, jeśli się wyśpisz. Lindy schyliła głowę. Przepraszam. Nie chciałam. na ciebie wrzeszczeć. Wiem, że próbujesz mi pomóc, ale mam już dosyć... Rozumiem, kochanie... Jedz do domu. Wez gorącą kąpiel i idz do łóżka. Rano poczujesz się lepiej. Czy nie mogłabym zostać tutaj? zapytała niepewnie. To znaczy, tylko żeby spać. Jestem taka zdenerwowana, na pewno nie zmrużyłabym oka. Gdybyś mógł mnie tylko przytulić... Spać z Lindy i nie kochać się z nią? To byłoby dobre ćwiczenie woli. Oczywiście, że możesz zostać powiedział sadzając ją sobie na kolanach. Przycisnęła twarz do jego włosów. Czy już ci dziękowałam? Tyle godzin straciłeś wpychając te rzeczy do mojej tępej głowy. Niezbyt przyjemne zajęcie. Nie robię tego dla przyjemności przypomniał jej. Wstał, ale nie wypuścił jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|