[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Camille zrelacjonowała końcową część zmyślonych wydarzeń.
Porywacze rozwiązali ich, następnie znowu zaciągnęli do samochodu. W czasie jazdy oboje z
Salimem dyskretnie zsunęli z oczu opaski. Z przodu siedziało dwóch mężczyzn.
- Kiedy przejeżdżaliśmy przez most, auto zwolniło, potem się zatrzymało. Dwaj mężczyzni
szukali czegoś na mapie, nie zwracając na nas uwagi. Drzwiczki nie były zablokowane,
postanowiliśmy więc zaryzykować. Rzuciliśmy się na zewnątrz i skoczyliśmy z mostu.
Uczucia inspektora zdawały się wahać pomiędzy podziwem a wątpliwością.
- Nie macie więcej informacji? Każda wskazówka, nawet najdrobniejsza, może okazać się
przydatna.
Camille udała, że się zastanawia, po czym dodała:
- Zanim zeskoczyłam z mostu, zobaczyłam numer rejestracyjny samochodu.
Inspektor pochylił się do przodu, słuchając ze zwiększoną uwagą.
- I zapamiętałaś go? -Tak. 6444 RG 26.
- Doskonale. Już sprawdzam, zajmie mi to minutę.
Inspektor odwrócił się do komputera. Stuknął w kilka
klawiszy i odchylił się w tył, złorzecząc.
- Skradziony samochód! Powinienem był się domyślić. Intrygujące natomiast jest to, że
kradzież zgłoszono ponad rok temu. Gdzie też go kryli przez cały ten czas?
Rozległo się pukanie i w uchylonych drzwiach biura pojawiła się głowa umundurowanego policjanta.
- CzekajÄ… na pana w sekretariacie, szefie.
Inspektor wstał.
- To z pewnością wasi rodzice. Zawiadomiliśmy ich, że się odnalezliście. Za chwilę wracam.
- Co to za historia z tym numerem rejestracyjnym?  zapytał Salim, kiedy zostali sami.
Camille się uśmiechnęła. Miała mokre włosy, na sobie zbyt duże ubrania i w dodatku pachniała
rzecznym mułem, ale Salimowi wydawała się jeszcze piękniejsza niż zazwyczaj.
- To numer rejestracyjny samochodu, który widzieliśmy na dnie rzeki. Nie znajdował się tam
przez przypadek. Istniało duże prawdopodobieństwo, że został skradziony.
- JesteÅ› genialna.
Camille udała, że jest obrażona.
- A ty jesteś zagrożeniem publicznym! Co ci przyszło do głowy, żeby mówić mi o rzece tuż
przed przejściem w bok? Zaczęłam już rysować park. Wszystko popsułeś.
Salim wybuchnął śmiechem. Camille zawtórowała mu.
- Przykro mi, staruszko... - zaczÄ…Å‚.
Drzwi biura otworzyły się i wszedł pan Duciel.
- Naprawdę nie widzę w tej sytuacji nic zabawnego! -rzucił suchym głosem pod adresem
Camille. - Przez ciebie umieramy z niepokoju, okrywamy się śmiesznością, piszą o nas wszystkie
gazety, wzywają nas na komisariat jak rodziców młodocianych przestępców, a kiedy przychodzę,
zastaję cię zaśmiewającą się z tym... z tym...
- Nazywam siÄ™ Salim, proszÄ™ pana.
- Z... z... z tym impertynentem!  dokończył pan Duciel. - A jeżeli chodzi o ciebie, wierz mi,
że jeszcze wrócę do tego tematu.
Do biura wkroczył z kolei inspektor i zastał pana Duciela czerwonego z gniewu, z rękami na biodrach
przemawiajÄ…cego ostro do Camille.
- Spodziewałem się zobaczyć córkę w ramionach ojca  stwierdził.
Pan Duciel starał się nie okazać zmieszania.
- Zbyt wiele emocji...
Inspektor nie wyglądał na przekonanego, ale nie zareagował. Zwrócił się do Salima.
- Dzwoniła właśnie twoja matka. Nie ma czasu po ciebie przyjechać i chce, żebyś wrócił pieszo.
Policjant westchnął, po czym dorzucił:
- Cóż to za świat? To niewiarygodne! Poprosiłem o samochód, odwieziemy cię. Dobra,
dzieciaki, uczynimy wszystko, żeby dostać tych niegodziwców, ale niczego wam nie obiecuję. Mamy
za mało informacji. Jak to mówią w filmach, nie opuszczajcie miasta, może będę miał do was kilka
pytań. Tymczasem odpocznijcie i nie roztrząsajcie za bardzo tej sprawy. I oczywiście, jeżeli o czymś
sobie przypomnicie, nawet o szczególe, nie wahajcie się mnie o tym powiadomić. Jestem inspektor
Franchina.
Camille poczuła, że się czerwieni. Kłamstwo nie było trudne, ale policjant okazał się tak ludzki, że
było jej wstyd go oszukiwać. Na szczęście mężczyzna nie zauważył jej zmieszania i uśmiechnął się
szczerze do dwojga nastolatków.
- Dziennikarze z pewnością będą chcieli przeprowadzić z wami wywiady. Są czasem trochę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [Nie kocha siÄ™ ojca ani matki ani żony ani dzieca, lecz kocha siÄ™ przyjemne uczucia, które w nas wzbudzajÄ…]. • Design by Free WordPress Themes.