|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
topnieć jak wosk. Więc nie pytam, co w nim widzisz. Ale zrozum, skarbie, ten facet miał mnóstwo kobiet. Chyba odkąd skończył szkołę, nie schodzi ze światowej listy ,,kawalerów do wzięcia . Pokręciła głową. Je- go dziewczyną była kiedyś supermodelka, ta, która została aktorką Victorine. Podobno kompletnie na jej punkcie oszalał, była nawet mowa o małżeństwie. Te- raz on znów jest wolny i wszędzie o nim głośno, a ona jakby się zapadła pod ziemię. Od ponad roku nikt o niej nie słyszał. Sandy wstała z krzesła. Problem w tym, Katie, że on być może nie wierzy z związki na dłuższą metę, a ja nie chcę, żebyś miała złamane serce. Płacz nad rozlanym mlekiem, pomyślała smętnie Kate. Następnego dnia Mick odleciał na tydzień do Nowe- go Jorku. Dzwonił kilka razy, ale i tak tęskniła za nim rozpaczliwie. W dniu jego powrotu wybiegła z biura jak na skrzyd- łach, ale zamiast Micka czekał na nią jakiś nieznajomy. Kyria Dennison? Miał charakterystyczne czarne 70 SARA CRAVEN wąsy i rozpoznała w nim jednego z mężczyzn, którzy siedzieli z Mickiem w nocnym klubie hotelu Regina. Jestem Iorgo Vasso. Kyrios Michalis prosi, żebym towarzyszył pani do hotelu i przeprasza, że nie może zrobić tego sam. Jest chory? zapytała z niepokojem. Fatalnie znosi długie loty. Och... To może powinnam pozwolić mu odpocząć. Kłopoty z aklimatyzacją to przykra sprawa. Ale rozczarowanie byłoby o wiele gorsze. Proszę pozwolić się do niego zawiezć. Pana głos wydaje mi się znajomy powiedziała, marszczącczoło, kiedy zbliżali się do hotelu. Czytonie pan rozmawiał z panem Theodakisem w moim pokoju, tamtej nocy na Zycos orozwiązaniu jakiegoś problemu? Wzruszył ramionami z uprzejmym, przepraszającym uśmiechem. Być może. Naprawdę nie pamiętam. Mniejsza o to. Mick wyglądał marnie, ale jego uśmiech sprawił, że ze wzruszenia odebrało jej głos. Ten tydzień był koszmarny powiedział szeptem, długo nie wypuszczając jej z objęć. Następnym razem zabieram cię ze sobą. Kolację jedli w salonie, prawie milcząc, ale on tylko bawił się jedzeniem, żeby dotrzymać jej towarzystwa. Przepraszam, pedhi mou, ale jestem wykończony przyznał szczerze, kiedy sprzątnięto ze stołu. Po- zwolisz mi się zdrzemnąć pół godziny? Mam nadzieję, że potem będę bardziej do życia. Nie wolisz, żebym sobie poszła i dała ci trochę spokoju? LUKSUSOWY KAMUFLA%7ł 71 Nie. Pocałował ją. Zaczekaj na mnie, proszę. Kiedy po dwóch godzinach wciąż się nie pokazywał, Kate zapukała do drzwi sypialni. Nie doczekawszy się odzewu, zajrzała do środka. Pokój óswietlała jedna nocna lampka, a Mick spał głęboko na przykrytym narzutą łóżku. Zdołał zrzucić z siebie tylko marynarkę i buty. Nie obudzi się, pomyślała. Mogłabym go pocałować na dobranoc i wyjść. Zamiast tego zdjęła buty i pożyła się przy nim na atłasowej narzucie. Nie miała zamiaru zasnąć. Chciała tylko poleżeć chwilkę, patrząc na niego i wsłuchując się w jego spokojny, miarowy oddech. Ale w pokoju było ciepło, a miękkie, wygodne łóżko pachniało delikatnie lawendą, więc mimowolnie zamknęła oczy. Powinnam wrócić do domu, pomyślała na wpół świa- domie, i nagle całkiem przestała myśleć. Obudziła się raptownie, zastanawiając się przez mo- ment, gdzie jest. Rozejrzała się w popłochu i zobaczyła Micka, wspartego na łokciu, przyglądającego się jej mrocznym wzrokiem. Musiałam... zasnąć. Która godzina? Zrodek nocy. Powinnaś być ostrożniejsza, matia mou. Czy nikt ci nie mówił, że niebezpiecznie jest drażnić głodnego? Może ja też jestem głodna powiedziała łamiącym się głosem. Odsunął włosy z jej twarzy i powiódł palcem po rozchylonych wargach. Mam nadzieję, że to prawda, choć możesz jeszcze zmienić zdanie... Ale jeśli pozwolisz, żebym cię do- tknął, będzie za pózno. 72 SARA CRAVEN Jestem tu, bo sama tego chcę. Bo to jest silniejsze ode mnie. Usiadła, zdjęła zersejową bluzkę i rzuciła na pod- łogę. Mick zrobił gwałtowny wdech, a potem wziął ją w ramiona, całując namiętnie i bez pośpiechu. Równie wolno zdejmował z niej resztę ubrania, usta- mi składając hołd nagości, którą odsłaniał centymetr po centymetrze. Jesteś taka piękna. Widziałeś mnie już wcześniej. Ale wtedy byłaś na mnie zła. Położył dłonie na jej piersiach. Nie taka jak teraz. Taka ciepła... taka rozpalona. Ale gdy spróbowała rozpiąć mu koszulę, zaprotes- tował. Jeszcze nie. Zamknął jej dłonie w swoich, schylił głowę do piersi i musnął językiem różowy koniuszek. Najpierw, agapi mou wymruczał chcę pobudzić twój apetyt... I zaspokoić pierwszy głód. To była długa, nieśpieszna podróż ku zatraceniu. Kate zapadła się wbłogostan, świadoma tylko reakcji swoich zmysłów na dłonie i usta wędrujących po jej ciele. Zwiadoma rosnącego w niej wolno i nieuchron- nie żaru, który musiał znalezć jakieś ujście. Kiedy wsunął palce między jej zaciśnięte uda, usły- szała własny gardłowy jęk, błagający, niemal zwie- rzęcy. Tak. Jego niski głos zdawał się dobiegać z jakiejś odległej kosmicznej przestrzeni. Zaraz, mój skarbie, mój aniele, obiecuję. Przyjemność wzbierała w niej falami jak przypływ LUKSUSOWY KAMUFLA%7ł 73 morza. Z trudem oddychała. O myśleniu nie było mowy. Mogła tylko czuć. Pierwsze słodkie dreszcze zapowiadające spazm roz- koszy wydarły z jej gardła głośny szloch. Miała wraże- nie, że unosi się w powietrze, trwa w bezprzytomnym zawieszeniu, i nagle siłą bezwładu opada z powrotem na ziemię. Leżała oszołomiona, próbując uspokoić szarpany od- dech. Poczuła, że Mick poruszył się lekko, odsuwając od niej, i nieartykułowanym dzwiękiem, jedynym, jaki mogła wydobyć z zaciśniętego gardła, usiłowała za- protestować. Odpocznij chwilkę, pedhi mou powiedział czule i okrył ją prześcieradłem. Kiedy wrócił i położył się przy niej, wyciągnęła rękę i natrafiła na goły tors. O.... Otworzyła oczy. O? Mimo wesołej nuty w głosie, miał poważną, skupioną twarz. Ujął jej rękę i poprowadził wdół swojego ciała. Dotknij mnie szepnął. O tak... jeszcze. Zachęcona jego pomrukami rozkoszy, stopniowo przełamywała nieśmiałość. Mick całował ją namiętnie, gładził jej piersi, już po chwili świadomy, że znów jest podniecona do szaleństwa. Leżąc zwrócony do niej twarzą, wsunął ręce pod jej bok, unosząc ją lekko ku sobie. Wez mnie... proszę. Moja piękna. Z wrażenia zabrakło jej tchu, gdy zdała sobie sprawę, jakie to było proste jakie naturalne. I jak bardzo pragnęła poczuć w sobie tę jedwabistą siłę. Posiąść i oddać się. 74 SARA CRAVEN Sprawiłem ci ból? wyszeptał gorączkowo. Nie. Jej odpowiedz była westchnieniem ulgi. Och, nie. Na początku poruszał się wolno, z rozmysłem, cały czas patrząc jej w oczy. Zledząc grę barw na jej twarzy. Wsłuchując się w każdą zmianę jej oddechu. Ona uśmiechała się, miała rozpłomienione oczy. Nagle zawahał się i gwałtownie wycofał. Co się stało? Czy... czy zrobiłam coś nie tak? Nie, matia mou. Pogładził ją po policzku. Musi- my się zabezpieczyć, to wszystko. Kiedy wrócił, ułożył się nad nią i wszedł w nią jednym silnym pchnięciem. Kołysał nimi coraz szybciej i mocniej we wspólnym rytmie, coraz bardziej gorącym, natarczywym, głod-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|