|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
, Judysia, ona milczała i unikała tego tematu. Na koniec o wszystkim zapomniano. Ostatecznie w Srebrnym Gaju działo się dużo ważniejszych rzeczy. Hrabina pojawiła się i znikła, a tu co dzień trzeba było wieczorem zapędzaćdo kurnika indyki, rozsadzićlilie, siaćbyliny, zaprojektowaćwzdłuż głównej alejki nową rabatkę ostróżek. Toteż wkrótce oceniono lady Medchester z właś ciwej perspektywy - będzie co wspominaćze ś miechem w długie zimowe wieczory. Tymczasem stryj Tom oskrobał i pomalował swoje, ongiśczerwone, frontowe drzwi i odnowił "domek jabłek", który stał się zieloniutki jak trawa. I wszyscy w Srebrnym Gaju i Jaskółczym Gniezdzie zastanawiali się, mniej lub bardziej niespokojnie, dlaczego on to robi. Owszem, farba na drzwiach od dawna obłaziła, a "domek jabłek" wyglą dał jak rudera. Ale dotychczas stryjowi Tomowi jakośto wcale nie przeszkadzało. W dodatku czasy były ciężkie; zboże nie obrodziło, stonka zaatakowała ziemniaki, o rzepie lepiej nie wspominać a tu stryj Tom szasta pieniędzmi. , - Z dnia na dzień młodnieje - mruknęła Judysia. - Powiadam wam, że to podejrzane. - Symbolicznie mówią c, kryje się za tym jakaśkobieta - zawtórował jej Tillytuck. Tak, to była jedna chmurka na horyzoncie. Zapowiadały się zmiany, a zmiany w Jaskółczym Gniezdzie były w odczuciu Pat niemal równie przykre jak zmiany w Srebrnym Gaju. Jaskółcze Gniazdo od niepamiętnych czasów wyglą dało zawsze tak samo. W domu rzą dziły ciotka Edyta i ciotka Barbara, na ogół zgodnie, i obie jezdziły stryjowi Tomowi po głowie, oczywiś cie dla jego własnego dobra, mają c na względzie tak dobro jego ciała, jak i ducha. Obecnie zaczęły się niepokoić Stryj Tom wymykał im się z rą k. . - Jestem pewna, że ma to cośwspólnego z tymi listami z Kalifornii - orzekła smętnie ciotka Barbara. - Dowiedziałyś my się na poczcie, że dostaje stamtą d listy, ale żadnego nie widziałyś my. Nie mam pojęcia, gdzie je chowa, przeszukałyś my cały dom. Edyta mówi, że jak je znajdzie, to zaraz spali, ale nie widzę, co by nam mogło z tego przyjś . ; ć Nie wiemy, kim ona może być Tom wysyła listy z miasta. - Jeżeli Tom sprowadzi tu żonę... - ciotka Edyta niemal zachłysnęła się tym słowem - to my, Barbaro, będziemy musiały się stą d wynieś . ć - Nie mów tak, Edyto. - Ciotka Barbara była bliska łez. Kochała Jaskółcze Gniazdo niemal równie silnie jak Pat Srebrny Gaj. - A niby co mam powiedzieć- oburzyła się ciotka Edyta. - Czy wyobrażasz sobie, że mogłybyś my choćminutę zostaćtutaj, gdy nastanie nowa pani? Pewnie uda nam się znalezćjakiśdomek w Mostach. - Trudno mi uwierzyć żeby stryj Tom mógł w tym wieku popełnić , podobne głupstwo - oś wiadczyła Pat. - Nigdy nie byłam mężczyzną - stwierdziła całkiem zbytecznie ciotka Barbara - ale wiem, że mężczyzna robi głupstwa w każdym wieku. Tom ma pięć t dziewięćlat. dziesią - Czasem myś lę - szepnęła ciotka Barbara - że nie powinnaśbyła, że nie powinnyś my były wtrą caćsię do jego romansu z Marylką Henderson i go popsuć . - Co za bzdury. Nie było co psuć Oni nawet nie byli zaręczeni. . Ot, cielęca miłoś , ć sama wiesz, Barbaro, że Tom nie mógłby być szczęś liwy z Hendersonówną . - Była ś , niegłupią dziewczyną - zaprotestowała ciotka liczną Barbara. - Miała nieposkromiony języczek, a jej babka była nienormalna. - No cóż, doktor Bentley powiada, że nikt nie jest całkiem normalny. Nie, Edyto, nie powinnyś . my były się wtrą cać To "my" ciotki Barbary było ustępstwem na rzecz spokoju. Obie wiedziały, że ciotka Barbara w najmniejszym stopniu nie maczała w tym palców. Pat bardzo z nimi sympatyzowała, więc kiedy zobaczyła, że stryj Tom czeka na nią przy starym kołowrocie w połowie Alejki Westchnień, w tym miejscu, gdzie drzewa zasłaniały ich i od strony Jaskółczego Gniazda, i Srebrnego Gaju, poczuła, jak twardnieje jej serce. Miała zamiar miną ćgo, skiną wszy tylko ozięble głową , ale stryj Tom wzią ł ją nieś miało za ramię. - Pat - wykrztusił - chciałbym... chciałbym z tobą pogadać tak , rzadko udaje mi się dopaś ćcię samą . Pat niechętnie przysiadła na płotku. Przeczuwała, co stryj zechce jej powiedzieć Nie zamierzała mu tego ułatwiać o nie! . , - Zupełnie nie wiem, jak zaczą ć.. - ją kał się stryj Tom. . Pat nieugięcie patrzyła przed siebie, za brzozami wiatr pochylał kłosy niedojrzałego żyta, układają c je w skomplikowany wzór. Ale Pat była w tej chwili ś wiata. lepa na urok ś Biedny stryj Tom zdją ł słomkowy kapelusz i otarł pot z czoła, dużo wyższego niż trzydzieś ci lat temu. - Nie wiem, czy słyszałaśkiedyśo Maryli Henderson - wykrztusił wreszcie. Pat po raz pierwszy usłyszała o niej przed chwilą , ale nie zawahała się. - Owszem - odpowiedziała oschle. - To może wiesz, że kiedyś.. dawno temu... kiedy byłem młody... . kiedy byłem młodszy... cóż, krótko mówią c, Maryla i ja... byłem w niej ś miertelnie zakochany. Pat poczuła, że mięknie jej serce. Zawsze kochała stryja Toma - był dla niej bardzo dobry - a teraz wyglą dał tak żałoś nie. - Dlaczego stryj się z nią nie ożenił? - Bo mnie nie chciała - odpowiedział stryj Tom z niemą drym uś , ciły. - Tak, mieszkiem. Trudno było mu zaczą ć ale teraz tamy puś wiem, Edyta uważa, że to ona doprowadziła do zerwania. Bzdura! Gdyby Maryla zgodziła się za mnie wyjś , ć nie powstrzymałby mnie cały pułk Edyt. Wcale się Maryli nie dziwię, byłem wówczas niewypierzonym wyrostkiem, a ona najś liczniejszą dziewczyną pod słońcem, Pat. Taka zwiewna... nie chcę byćromantyczny, ale zawsze przypominała mi leś nimfę... ną Pat nagle zrozumiała. Dla stryja Toma utracona Maryla była nie tylko Marylą , była wcieleniem młodoś wiata, tajemnicy ci, urody ś tego wszystkiego, co zniknęło z życia łysawego, podstarzałego farmera, siedzą cego pod pantoflem dwóch starych panien, swoich sióstr. - Miała jedwabiste, kędzierzawe kasztanowe włosy... kasztanowe oczy i prześ liczne czerwone usteczka. Gdybyśty słyszała, jak ona się ś miechu. Często tańczyłem miała, Pat - nigdy nie zapomnę jej ś z nią na zabawach; tańczyła lekko jak piórko. Była tak szczupła i urocza jak... jak młoda brzózka w księżycowej poś wiacie. A kiedy szła, to szła tak, jakby pojawiała się wiosna. Nigdy już nie obchodziły mnie inne dziewczyny, kochałem ją całe życie. - Co się z nią stało? - Wyjechała do Kalifornii, do swojej ciotki i wyszła za mą ż. Ale owdowiała. Dwa lata temu - może pamiętasz - przyjechali z Kalifornii Streeterowie. Jerzy Streeter to mój stary kolega. Opowiedział mi o Maryli. Po ś mierci męża znalazła się w trudnej sytuacji i musiała zarabiać Zaczęła wygłaszaćodczyty, ona jest . bardzo mą dra, Pat. Pisze piękne listy. Po tym, co powiedział Jerzy, znów zaczą łem o niej cią gle myś . leć I w końcu... w końcu do niej napisałem. Od tego czasu prowadzimy stałą korespondencję.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|