|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kate roześmiała się cicho. - Przecież możesz przychodzić do mnie z Tobym. Kiwnął głową i nie odrywając oczu od drogi, powiedział: - Toby jest ostatnio jakiś przygaszony. Zauważyłaś? - 58 - S R Wolała nie powtarzać mu treści swoich rozmów z Tobym, z których wynikało, że chłopiec czuje się odtrącony. - Może przechodzi trudny okres - odrzekła wymijająco. - A więc zauważyłaś? Zastanawiam się, czy to nie przez to, że Tom większość czasu spędza teraz z Lisą. A jeszcze niedawno byli nierozłączni. - Rozmawiałeś z Tobym? - spytała. Ben ściągnął brwi. - Nie było ostatnio czasu na rozmowę. No ale to w końcu mój problem. Nie będę ci nim zawracał głowy. Kate chciała powiedzieć, że chętnie by pomogła, ale nie zdążyła. Zatrzymywali się już przed domem Conwayów. Drzwi otworzyła im uśmiechnięta jak zwykle Sara, jednak Kate zauważyła od razu, że jest zdenerwowana i blada. Ben wszedł do Hugh, a Sara wyprowadziła Kate do ogrodu. Usiadły na ławeczce otoczonej wonnymi różami. - W przyszłym tygodniu idę na laparoskopię - oznajmiła Sara. - Nie powiedziałam jeszcze Hugh. Ostatnio lepiej się czuje i nie chcę go denerwować. - Chodzisz już do pracy? - zapytała Kate. - Boję się jeszcze zostawiać Hugh samego. To dziwne, że o tej porze roku ma zawsze skłonności do popadania w depresję. Kate wiedziała, że powstrząsowy stres, na jaki cierpi Hugh Conway, ma przypuszczalnie związek z którąś z jego zagranicznych misji wojskowych, ale dotychczas nie udało się ustalić, co konkretnie go wywołało. - Ben pierwszy rozpoznał u Hugh stres powstrząsowy - dodała Sara cicho. - To było z dziesięć lat temu. Mieszkaliśmy wówczas w Surrey, gdzie stacjonował Hugh, a Buchanowie wrócili właśnie z Afryki Południowej. Ben pracował w przychodni, w której leczył się Hugh. Hugh skarżył się wtedy na bóle żołądka. Lekarze wojskowi przebadali go na wszystkie strony i stwierdzili, że to wrzody. - Ale to nie były wrzody? - ni to spytała, ni stwierdziła Kate. - 59 - S R - Nie. W końcu trafił do Bena i dopiero ten ustalił, że to szok powstrząsowy. Skierował go na terapię do swojego kolegi i dzięki Bogu koszmary zaczęły ustępować. Tak więc znamy się od lat, bardzo przeżyliśmy śmierć Pauli... - Sara urwała, bo w tym momencie dał się słyszeć pisk hamulców, a zaraz potem głośny łomot. - Boże, chyba wypadek na szosie! Obie kobiety zerwały się z ławeczki i przebiegły przez dom do frontowego ogródka. Ben już tam był. Osłaniając dłonią oczy, spoglądał w kierunku pobliskiego wiaduktu. - Nic stąd nie widać - powiedział do Kate. - Podjedzmy tam może i sprawdzmy, co się stało. Wsiedli szybko do mercedesa, a Sara wbiegła z powrotem do domu, by zadzwonić na pogotowie i na policję. Oglądając się, Kate zobaczyła jeszcze przez tylną szybę poszarzałą twarz Hugh wpatrzonego w wiadukt. Przy wjezdzie na autostradę ruchem kierował już policjant. Ben zwolnił, opuścił szybę i zawołał do niego, że są oboje lekarzami. Zaparkowali na utwardzonym poboczu, tuż za wozem policyjnym. W poprzek jezdni stały dwa rozbite samochody. - Ty bierz biały! - krzyknął Ben, kiedy wysiadali z mercedesa. - Ja zajmę się tym po prawej. Kate kiwnęła głową i w tym momencie zauważyła, że daje jej znaki policjant stojący na skraju porośniętej trawą skarpy. Gdy podbiegła do niego, wskazał jej czerwoną furgonetkę, która stoczyła się w dół i wpadła na drzewo. Szybko zsunęła się tam po stromym zboczu. Z roztrzaskanego silnika wydobywała się z sykiem para, podłoże zasłane było okruchami szkła. Siła uderzenia wyrzuciła kierowcę, młodego mężczyznę, przez przednią szybę. Leżał na wznak, straszliwie pokaleczony, kilka metrów od swojego pojazdu. Chyba nie można mu już było pomóc. Kate, walcząc z podchodzącym do gardła żołądkiem, uklękła jednak przy nim, by poszukać oznak życia. - 60 - S R - Nie zapiął pasa - westchnął stojący za nią policjant, kiedy otwierała torbę lekarską. - Czy oni kiedyś zmądrzeją? Kate zbadała mężczyznę i pokręciła powoli głową. Nie żył. Gdy wspinała się z powrotem na skarpę, słychać już było zawodzenie syren. To nadjeżdżały karetki pogotowia i wozy straży pożarnej. Podbiegła do białego samochodu. - Drzwiczki od strony kierowcy są zaklinowane - wysapał inny policjant, szarpiąc z całej siły za klamkę drzwiczek od strony pasażera. Kate zajrzała do środka. Za kierownicą siedziała młoda kobieta. Była nieprzytomna. Odrzucona do tyłu głowa opierała się o zagłówek. - Wcisnę się tam - rzuciła Kate do policjanta, któremu udało się wreszcie otworzyć drzwiczki. Nie zważając na jego ostrzeżenia i okruchy roztrzaskanej przedniej szyby na fotelu, wpełzła do środka. Szukając pulsu na nadgarstku, zauważyła krew tryskającą z uda kobiety. Zgarnęła z zakrwawionych dżinsów odłamki szkła, ściągnęła z siebie bluzkę, zwinęła ją w prowizoryczny tampon i ucisnęła nim ranę, by przyhamować upływ krwi. Dopiero teraz uważniej przyjrzała się twarzy kobiety i zmartwiała. To była Tessa, narzeczona Ruperta, którą poznała na przyjęciu pożegnalnym Glyna. Zaczekała, aż strażacy zdejmą z zawiasów pogięte drzwiczki i wytną deskę rozdzielczą przygniatającą nogi dziewczyny, po czym wstrzyknęła jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|