|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i zrozumiała, że on wyczuwa jej pragnienia. Nie potrzebował dodatkowych zachęt. Wyglądał tak, jak- by miał za sekundę wybuchnąć. Przysunął się bliżej, ocierając się o wewnętrzną stronę jej ud. Uniosła nieco biodra, aby mieć do niej lepszy dostęp. Przyglądała się, kiedy się w nią wbijał. Pochłonęła go bez trudu, cały czas uważnie wpatrując się w to, co z nią robi. Nie mogła oderwać wzroku od jego męskości złączonej z jej wnętrzem. Jęknął, gdy go obejmowała. Opadła na poduszki, otoczyła nogami jego biodra, a rękami szyję. Nie kochał się z nią delikatnie, brał ją z szorstką desperacją, wypowiadał jej imię i mówił słowa, których nigdy nie spodziewała się usłyszeć z jego ust. Orgazm osiągnęła niespodziewanie, tak szybko, że nawet nie zdążyła go odwlec. Złapała Raya za plecy i przyciągnęła go tak blisko siebie, jak tylko się dało. Jej głowa odchyliła się do tyłu, palce zacisnęły kurczowo i w tej samej chwili Ray doszedł z drżeniem, które przeniosło się na całe jej ciało. Poczuła, jak jego ciepło wypełnia ją w środku, i połączyła się z nim w bliskości, której nigdy nie doświadczyła z innym mężczyzną. Wiedziała, że tylko Ray może ją doprowa- dzić do takiego stanu. Ich związek był zbyt silny, zbyt wyjątkowy, a ich bliskość zbyt niepowtarzalna, aby mogła ją znalezć gdzieś indziej. Ray milczał. Nawet kiedy skończył, nie odezwał się ani słowem. Gdyby nie ciepła substancja sącząca się spomiędzy jej ud i dreszcze wstrząsające jego ciałem, nie miałaby żadnych dowodów, że szczytował. Dlaczego nic nie mówisz? Obrócił głowę w taki sposób, aby jego usta drażniły jej ucho. Nie chciałem cię obudzić. Przecież mogłaś przy- snąć. To wcale nie jest śmieszne. Uderzyła go po plecach. Wcale nie żartuję. Takie wypadki się zdarzają. Na pewno nie mnie. Wcale nie zamierzała się zastanawiać, z jakimi kobietami sypiał. Ray uniósł się na łokciach i popatrzył Sydney prosto w twarz. Ach, rzeczywiście, to ty. Zapomniałem przez chwilę. No tak. Drażnił się z nią. Dawał jej do zrozumienia, że to, co przed chwilą zrobili, służyło tylko i wyłącznie zaspokojeniu pożądania, narastającego w nich od pierw- szej nocy spędzonej na wyspie. Uświadomiła sobie, że przecież właśnie tego chciała, nawet wtedy, gdy Ray opuszczał głowę, aby delikatnie i czule muskać ją ustami, całować ją łagodnie, uczucio- wo, wypełniać jej duszę emocjami, które chciała od- dalić. Jak on mógł tak ją całować i nie chcieć jej przy sobie zatrzymać? I jak ona mogła odwzajemniać jego pocałunki, tuląc go do siebie tak intymnie, oddawać mu swoje ciało i mimo to chcieć odejść? Rozdział dziesiąty Tego samego dnia, godzinę po kolacji, Sydney weszła do gabinetu ojca na parterze. Rzadko kiedy odważała się tu wchodzić i nigdy jej się to nie zdarzało pod nieobecność Nolana. Elegancko zakrzywione biurko z drewna tekowego stało frontem do ogromnego okna sięgającego od podłogi do sufitu i zajmującego całą szerokość ściany. Właśnie ta ściana była jedynym miejscem na parterze niezasłoniętym otaczającą dom werandą. Za oknem roztaczał się widok znacznie wspanialszy niż Sydney mogła wyrazić słowami: palmy, piasek, spokojne i spienione fale Morza Karaibskiego. Sydney, ubrana w kostium kąpielowy w wyraziste rysunki, wzorowane na sztuce etnicznej, westchnęła i skrzyżo- wała ręce, żałując, że brak jej zdolności poetyckich i nie umie opisać uczuć, które się w niej budziły pod wpływem takiego krajobrazu. Muzyka oceanu, grająca w jej sercu, pozostała w nim uwięziona. Sydney nie miała talentu ani wy- kształcenia artystycznego. Po prostu brakowało jej kreatywności. Za to dysponowała Macy Webb, która pisała teksty, oraz Lauren Hollister, świetnie dbającą o ilustracje i układ graficzny. Kinsey Gray niezawodnie przewidy- wała trendy w modzie, Chloe Zuniga doskonale pano- wała nad połączeniem kolorystyki i stylu, a Melanie Craine prezentowała mistrzowską znajomość nowi- nek technicznych. Sydney uważała, że ma szczęście. Otoczyła się kobietami dysponującymi umiejętnościami, których jej brakowało. W razie czego wystarczyło sięgnąć do studni kreatywności dOSKONAAEJ-dZIEWCZYNY i wydobyć z niej wszystko, co potrzebne. Rzecz jasna, musiała na to zapracować. Jej wkładem w rozwój firmy była znajomość zasad funkcjonowania przedsiębiorstw, rozległa wiedza teoretyczna o biz- nesie i zdolność logicznego pojmowania informacji potrzebnych do sprawnego kierowania zespołem spe- cjalistów. Mogła podziękować Nolanowi za przekaza- nie jej tych zdolności. Jej matka również zasługiwała na wdzięczność. Gdyby Vegas Ford stale nie wykazywała córce jej ograniczeń w kreatywności, Sydney mogłaby bezsku- tecznie dążyć do nieosiągalnych celów, usiłować wyka- zać się umiejętnościami, którymi nie dysponowała, gdy w rzeczywistości wdała się w ojca. Stojąc w pokoju wypełnionym przedmiotami, które wydawały się promieniować duchem Nolana, Sydney czuła wyjątkowo silny związek z ojcem. I ogromną samotność. Przyłożyła czoło do okna i westchnęła, zaparowując szybę. Zapatrzyła się we własne oczy, odbite w gład- kiej tafli. Rzadko kiedy rozczulała się nad rodziną. W końcu była już dorosła. Problemy, które miała z matką, w większości zostały już rozwiązane. Tak, do Vegas należało się przyzwyczaić. Mówiła bez zastanowienia. Regularnie raniła uczucia innych ludzi, nawet sobie nie uświadamiając, że palnęła głup- stwo. Miała jednak wrażliwe serce, dlatego skrzyw- dzone osoby najczęściej czuły się winne, że się wahały, czy należy jej wybaczyć. Sydney musiała długo dojrzewać, aby wyciągnąć takie wnioski. W wieku dwudziestu sześciu lat nadal była podatna na nieprzyjemne zachowania matki, lecz stała się bardziej bezstronna. Tak się jej przynajmniej zdawało, dopóki trwał przy niej Nolan, jej ojciec, do którego zawsze mogła się zwrócić o radę, na którego mogła liczyć i który zapew- niał jej poczucie bezpieczeństwa. Sytuacja zmieniła się drastycznie, kiedy odwrócił się od niej, wycofując z obietnicy udzielenia pomocy finansowej Izzy i w do- datku stając po stronie Vegas. Poparł Vegas, chociaż osiem lat wcześniej oświad- czyła, że się z nim rozstaje. Obwieściła to tym samym tonem, którym się posługiwała, oznajmiając, że kupuje bilety na najnowszy musical na Broadwayu. Sydney poczuła się fatalnie, zwłaszcza że doskonale wiedziała, iż Nolan wyrzuca pieniądze w błoto, wzno- sząc paryską galerię, na którą ,,zasługuje artystka klasy Vegas Ford . Tymczasem Isabel Leighton mogła wyko- rzystać swój stopień naukowy w dziedzinie antropolo- gii żywieniowej do poprawienia dramatycznie złej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|