|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pocałował. Jak w bajce. Lilly Kokoa była realistką, lecz na ułamek sekundy, na tę krótką chwilę poza czasem całkiem straciła rozum. Widziała tylko spragnione niebieskie oczy, zapadnięte policzki i krótki zarost, który drapał jej twarz. Słyszała dudnienie dwóch serc. Bóg świadkiem, że nie chciała, ale musiała mu to powiedzieć. Jesteś żonaty. 37 RS Nie puścił jej. Wciąż patrzył na nią pożądliwie. Jak nigdy nikt na świecie. W tej chwili do kabiny wpadli porywacze. Jakby doskonale wiedzieli, co się tam dzieje. 38 RS ROZDZIAA TRZECI Co wy tu wyprawiacie? wrzasnął Huey, wciskając Lilly pod żebra lufę automatu. Cameron wciąż nie mógł się zmusić do przyjęcia tego imienia za własne trzymał ją mocno. Jakby w ten sposób mógł ją ochronić przed uzbrojonymi po zęby porywaczami. Usiłowałam opatrzyć mu rany powiedziała Lilly. Nie wyszło to zbyt dobrze, bo twarz miała wtuloną w jego tors i słowa zabrzmiały niewyraznie. Przynajmniej nie usiłowała mu się wyrwać. Wolał ją mieć przy sobie. Choćby dlatego, że ci trzej osobnicy byli nieodpowiedzialni, nie przygotowani do zadania, jakie mieli wykonać, i czuli wielką ochotę, żeby sobie postrzelać. Wcale nie dlatego, że kiedy Lilly była blisko, czuł się znacznie zdrowszy. I wcale nie dlatego, że jej włosy pachniały ziołami. I na pewno nie dlatego, że miała najdelikatniejszą skórę, jakiej kiedykolwiek w życiu dotykał. %7ładen z tych powodów nie wchodził w rachubę, ponieważ on już był żonaty. %7łonaty? Nic mu się z tym słowem nie kojarzyło. Ani osoba, ani uczucie, ani nawet imię. Wciąż czuł, że powinien być teraz zupełnie gdzie indziej, ale miał pewność, że nie spieszył się do żony. Tylko się niecierpliwił. Jak człowiek, który chce jak najszybciej znalezć się w domu. Spojrzał na Hueya, za którym majaczyli Duey i Louise. Powinien zapytać, czego chcą, ale się bał. Bał się, że każą Lilly odejść. Albo zrobią coś jeszcze gorszego. Kto to jest Ethan? zapytał Huey. Co takiego? Zaskoczony Cameron podniósł głowę. 39 RS Głuchy jesteś? Pytałem, kto to jest Ethan. Ja odparł zupełnie odruchowo. Ty? Lilly omal nie walnęła go w szczękę, kiedy gwałtownie podniosła głowę do góry, chcąc na niego spojrzeć. Co to za komedia? Huey znów wycelował w niego broń. Cameron nie miał pojęcia. Boże, żeby mu dali choć cztery godziny spokoju, żeby mógł poleżeć i dokładnie sobie to wszystko przemyśleć. Może jakoś zdołałby pozbierać do kupy porozrzucane na wszystkie strony okruchy pamięci. Może przypomniałby sobie, co z tym jego małżeństwem, i spokojnie mógł wrócić do Lilly. Ale jedyne, co mógł zrobić, to zamknąć oczy i wstrzymać oddech. Ethan. Tak, to imię pasowało do niego. Bardziej niż Cameron, smoking, niż ten jacht. Nie wiedział, dlaczego. To jego drugie imię odezwała się Lilly tak spokojnie, jakby dla niej wszystko było oczywiste. To nie ma sensu burknął Duey. Zamknij się uciszył go Huey. Oczywiście, że ma sens. Komputer dopytuje się o Ethana. Jakby to było hasło czy coś w tym rodzaju. Po co Cameron Ross miałby ujawniać światu swoje prawdziwe personalia? Jesteś pewna? zwrócił się do Lilly. Jasne! Posłała mu radosny uśmiech. Zdjęcie Camerona Rossa wisi w moim pokoju, odkąd skończyłam dwanaście lat. Znam go lepiej niż jego własna matka. Wiesz, że jest żonaty? zapytał Huey znacząco. Cameronowi, nie, raczej Ethanowi chciało się śmiać. To naprawdę zabawne, że opryszki, które go porwały, przypominają mu o boskich przykazaniach. Oczywiście oświadczyła Lilly. Za kogo ty mnie uważasz? 40 RS Zmiech Louise wystarczył za całą odpowiedz. Lilly spojrzała na nich z wyższością. Sami mnie na niego wepchnęliście powiedziała. Chciał się umyć, więc pomagałam mu dojść do łazienki. Zapomnieliście pewnie, ale on jest ranny i to wy postrzeliliście go w nogę. Cała trójka spojrzała na obandażowaną nogę Ethana. Nie wiedziałem. Huey zdziwił się szczerze. Przepraszam. Jest za co mruknęła Lilly. Może byście się stąd wynieśli? Dajcie mu się przynajmniej umyć spokojnie. Poza tym zrobiło się tu duszno, a nie wydaje mi się, żebyście nam pozwolili wyjść na pokład. Zaskoczyła ich tym swoim rozkazującym tonem. Ofiara porwania nie powinna się tak zachowywać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|