|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozostaniesz tylko żałosnym nieudacznikiem. Krista wreszcie zrozumiała, co tu się naprawdę dzieje. A więc dlatego Ellen była taka zapłakana. Ale dlaczego powiedzieli fotografowi, że się pobierają? - Czy choć raz pomyślałeś o mnie, Horace? - spytała Ellen drżącym głosem. - Zraniłeś mnie i poniżyłeś. - Tu nie chodzi o ciebie - odpowiedział inżynier. Ramiona Ellen żałośnie zadrżały. - Myślisz, że skoro jestem sławna, to nie mam żadnych uczuć? - Nic ci nie będzie, przeżyjesz - warknął Horace i mocniej zacisnął dłoń na broni. - Jesteś bogata i znana. A kim ja jestem? Nędznym programistą. Chcę mieć swoje pięć minut i nie mam zamiaru z tego zrezygnować. A więc jest gotów zastrzelić każdego, kto wejdzie mu w drogę, pomyślała przerażona Krista. Gorączkowo zacisnęła pięści na miot le i z całej siły cisnęła nią w Horacego. To był wspaniały rzut! Trafiła inżynierka prosto w nos. Oszołomiony Horace odruchowo chwycił miotłę. Wtedy Connor natychmiast wyrwał mu broń z ręki, a ciotka Bea chlusnęła w oczy dżinem. Gdy dobiegli do nich straż nicy, Horace wił się po podłodze, głośno przeklinając. - C'est magnifique! - krzyknął Pierre. Stojący obok niego Rene, już przebrany w biały kostium Kristy, podniósł rękę w triumfalnym geście. Gdy sytuacja się wyjaśniła i Krista poznała wszystkie fakty, zapanowała atmosfera przyjemnego ożywienia. Na koniec oka zało się, że pistolet Horacego był atrapą. - Jakie to patetyczne! Wiecie, trochę mi go nawet żal - wy znała Ellen. - Masz za dobre serce - szepnął Mack. - Nie przejmuj się nim - wtrąciła Bea. - Złapał przecież miotłę, czyli bukiet panny młodej, a to oznacza, że już niedługo znajdzie prawdziwą miłość. - Nie zamierzałeś chyba naprawdę poślubić Ellen? - spytała Krista Connora. - Wpadłam tu jak furia i przerwałam cere monię. - Dlaczego miałbym ją poślubiać, skoro kocham ciebie? Mówiąc to, Connor pogłaskał Kristę po policzku. Z jej oczu płynęły łzy szczęścia, zmieszane z tuszem do rzęs. Jego palce zabarwiły się na czarno. Odruchowo wytarł je w swój policzek, na którym pokazała się ciemna smuga. - Naprawdę? - Na sto procent. - To znaczy, że to wszystko było tylko na niby? - spytał Mack, który delikatnie podtrzymywał Ellen. - Jesteś większym oszustem, niż ten facet z pistoletem. - Mack, to ja go o to poprosiłam - szepnęła Ellen. - Jesteś taki miły, nie chciałam, żebyś stracił pracę. - Ależ ja nienawidzę mojej pracy. Marzę o tym, by przejść do jakiejś poważnej gazety. Krista promieniała szczęściem. Teraz, gdy Connor wyznał jej miłość, wszystko się jakoś ułoży. Wrócą do Kalifornii i po rozmawiają o dzielących ich różnicach. W myślach zaczęła układać listę tematów. Ona przykładała wielką wagę do urzą dzenia domu, podczas gdy on zupełnie o to nie dbał. Trzeba będzie również znaleźć schronienie dla wszystkich zbłąkanych zwierząt, które Connor wciąż zgarniał z ulicy. - Panie Marlow - Connor zwrócił się do wielebnego. - Czy moglibyśmy już podpisać te papiery? - Chyba nie zamierzasz brać teraz ślubu? Krista była wyraźnie zdumiona. - Tak przepowiedziała Ruth. Nie mamy wyboru. Miał rację. Wszyscy wyglądali dokładnie tak, jak w wizji Ruth. Connor w smokingu, turbanie, szarfie i z zabrudzonym po liczkiem. Bea ubrana w sukienkę kelnerki i trzymająca tacę z drinkami. Był nawet fotograf i jasnowłosa Ellen w białej suk ni. A Krista miała na nogach czerwone tenisówki. - Prosisz mnie o rękę? - upewniała się Krista. - Chwileczkę. Connor podszedł do francuskiej ekipy. Przez chwilę naradzał się z nimi, a później cała grupa ruszyła w stronę Kristy. - Co oni wyprawiają? - zapytała Bea. - Connor jest taki impulsy wny. W ustach Kristy zabrzmiało to jak największy komplement. Zawsze marzyła o mężu, na którym mogłaby w pełni polegać. Ale nie znaczy to, że musi być pozbawiony wszelkiej fantazji. Uczucie miłości, które ją teraz przepełniało, dawało jej po czucie wolności i spełnienia. Postanowiła po powrocie do domu zniszczyć wszystkie idiotyczne wykazy cech, jakie powinien posiadać idealny kandydat na męża. Już znalazła swój ideał. Otoczył ją tłum francuskich aktorów, nucących marsza we selnego. Kilku z nich zaczęło rozsypywać po sali konfetti. Con nor ukląkł. - Kristo, czy zgodzisz się zostać moją żoną? - Tak - szepnęła. Przyłożył dłoń do ucha, udając, że nie usłyszał. - Tak! - krzyknęła głośno. - Kocham cię, wariacie. Connor czuł się dość dziwnie. Nie dlatego, że otaczała go wiwatująca grupa, ani też nie z powodu ciotki Bei, rozdającej wszystkim wokół drinki. Powodem jego uczucia nie był również fakt, że gdy całował pannę młodą, turban ponownie spadł mu z głowy. Był zdumiony, ponieważ cała sytuacja wydawała mu się bardzo naturalna. Tak, jakby od dawna miał poślubić Kristę, i to właśnie w takich okolicznościach. To prawda, że gdyby Ruth tego nie przewidziała, Krista nigdy nie zgodziłaby się pojechać z nim do Las Vegas. Jednak przeczucie mówiło mu, że los w ten lub w inny sposób i tak doprowadziłby ich do ołtarza. Mack zrobił ostatnie zdjęcie i podał Connorowi film. - Na koszt firmy. Dobrze jest dla odmiany zrobić coś miłego. Ellen nieśmiało ujęła go za rękę. - Może. będę mogła ci pomóc. Znam kilku dobrych dziennikarzy. Przygotuj swoje najlepsze materiały, na pewno je przejrzą. - Nie jesteś mi nic winna. Chcę, żebyśmy po prostu zostali przyjaciółmi - powiedział Mack.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|